Finroyal to parabank, który działał w czasie funkcjonowania Amber Gold. Jego właścicielem była spółka FRL Capital Limited. Według Andrzeja K. Finroyal od początku swojej działalności zajmował się inwestowaniem w maklerskie instrumenty finansowe oraz w udziały i akcje spółek nienotowanych na publicznym rynku.
- Źródłem pozyskania kapitału były tzw. kontrakty lokacyjne, które były formą pożyczki, którą klienci udzielali spółce - mówił K.
Zeznał, że twórcę Amber Gold Marcina P. poznał w maju 2012 r. i wystąpił z inicjatywą spotkania. Doszło do niego po kilku dniach w siedzibie Amber Gold w Gdańsku.
- Podczas tego spotkania wyraziłem swój podziw w zakresie dotyczącym rozmiaru prowadzonej działalności oraz tego, że w sposób otwarty zdecydował się na zaangażowanie w linie lotnicze (Amber Gold została właścicielem linii lotniczych OLT). Głównie propozycja z mojej strony była nakierowana na pewną formułę albo współpracy, albo przejęcia przez Amber Gold FRL Capital Limited. Zasugerowałem, żeby byłaby taka możliwość - powiedział świadek.
Dodał, że "rozmach, z którym prowadził działalność Marcin P., był imponujący".
- I to był główny powód, dla którego zdecydowałem się skontaktować z Marcinem P. W tamtym czasie właściwie jedynym konkurentem działającym na rynku, który państwo, czy społeczeństwo, określa jako parabank, było Amber Gold - powiedział były prezes Finroyal.
Podkreślił jednak, że jakiekolwiek porównanie działalności Finroyal do sposobu funkcjonowania Amber Gold jest nieporozumieniem.
Poseł PiS Jarosław Krajewski zapytał świadka, czy to Komisja Nadzoru Finansowego, jak to określił "ten wspólny wróg", połączyła go z Marcinem P., czy była wspólnym mianownikiem dla Finroyal i Amber Gold. - W pewnym sensie niestety tak - odpowiedział Andrzej K. Dodał, że problematyka relacji z KNF była przedmiotem rozmów z Marcinem P. Świadek przekonywał, że wpisanie Finroyal na listę ostrzeżeń KNF było bezpodstawne, a firma ta nie była piramidą finansową.
Świadek zaznaczył, że jego relacje z twórcą Amber Gold były "czysto biznesowe", wyjaśnił, że w siedzibie Amber Gold odbył trzy spotkania.
Były szef Finroyal powiedział, że Marcin P., opowiadając o swojej działalności, zaznaczył, że w spółce lotniczej jest zatrudniony Michał Tusk. Świadek powiedział, że interesował go wyłącznie aspekt biznesowy we współpracy z Marcinem P., "a nie jakieś towarzyskie koterie".
Odpowiadając na pytania posła Krajewskiego, świadek powiedział, że "w żadnej mierze nie zareagował, pominął informację" o zatrudnieniu Michała Tuska w liniach lotniczych OLT Express. Krajewski zapytał świadka, czy miał wrażenie, że Marcin P. wykorzystuje Michała Tuska. - Tak, żeby się uwiarygodnić - powiedział Andrzej K.
- Niektórzy ludzie mają taką skłonność, żeby powoływać się na jakieś kontakty albo relacje. Mnie to zupełnie nie interesowało, pan Marcin P. również twierdził, że ja jestem osobą podstawioną na pewnym etapie i że jestem z ABW - powiedział świadek.
Marcin P. zdaniem szefa Finroyal nigdy nie informował go o problemach finansowych i "zawsze twierdził, że spółka jest w doskonałej kondycji finansowej".
Andrzej K. przyznał, że Amber Gold została większościowym udziałowcem Finroyal. Tomasz Rzymkowski (Kukiz'15) dopytywał, czemu Marcin P. zeznawał wcześniej inaczej, że nie ma nic wspólnego z Finroyal i nawet dodał, że złożył zawiadomienie do prokuratury, że w sprawie przejęcia Finroyal zostały podrobione dokumenty. Andrzej K. powiedział, że został nawet wezwany w tej sprawie, ale samo postępowanie zostało umorzone.
Dopytywany, kto ponosi odpowiedzialność za zobowiązania Finroyal, odpowiadał: "w wymiarze moralnym - ja". - Relacja z Amber Gold nie zakończyła się dla mnie niczym pozytywnym - powiedział Andrzej K.
Na przełomie 2014 i 2015 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała akt oskarżenia wobec Andrzeja K.
Prokurator zarzucił K., że w okresie od listopada 2007 r. do 26 czerwca 2012 r., pełniąc funkcję dyrektora spółki Finroyal - FRL Capital Limited z siedzibą w Wielkiej Brytanii, za pośrednictwem biur operacyjnych mających siedziby w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu i Poznaniu, doprowadził 1716 klientów Finroyal do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości w łącznej kwocie ponad 100 mln zł - informowała wówczas warszawska prokuratura okręgowa.
Jak poinformował w poniedziałek rzecznik tej prokuratury prok. Łukasz Łapczyński, proces w tej sprawie nadal toczy się przed wrocławskim sądem.