Biznesmen w latach 2013-24 zlecił nielegalne nagrywanie polityków, urzędników rządu PO-PSL oraz biznesmenów. Został za to skazany na 2,5 roku więzienia. Karę miał rozpocząć 23 maja, ale przedstawił zaświadczenie o złym stanie zdrowia. Wtedy sąd po raz pierwszy odroczył termin.
Zobacz: Marek Falenta o aferze taśmowej
26 czerwca sąd miał zebrać się ponownie, ale tym razem obrońca Falenty zwrócił się o odroczenie, motywując to - jak podaje "Gazeta Wyborcza" - trudną sytuacją osobistą skazanego. Według "GW" znów chodzi o stan zdrowia. Sąd wyznaczył zatem termin posiedzenia na 31 lipca. W tym czasie powoła niezależny zespół biegłych lekarzy, którzy przeprowadzą badania Falenty.
Biznesmen niezmiennie twierdzi, że „jest niewinną ofiarą rządów PO oraz sędziów”. - Osądzili mnie bezrefleksyjnie i z naruszeniem prawa. Moim celem było wyłącznie dążenie do prawdy i teraz płacę za mój bezinteresowny patriotyzm i poświęcenie dla kraju. Historia oceni mnie sprawiedliwie - tak napisał do "Gazety Wyborczej".
Falenta został prawomocnie skazany w grudniu 2017 roku. Obrońcy złożyli w jego sprawie kasację do Sądu Najwyższego. Chcieli, by do czasu jej rozpatrzenia wstrzymano wykonanie kary. Sąd się nie zgodził. Wydał też negatywną opinię w sprawie ułaskawienia Falenty przez prezydenta Andrzeja Dudę.
Czytaj też:Marek Falenta o wyroku w sprawie afery podsłuchowej. "Absurdalny, nie jest dla mnie zaskoczeniem"
Falenta przy pomocy dwóch kelnerów zakładał podsłuchy w warszawskich restauracjach. Nagrali ponad 100 osób: polityków, urzędników państwowych i biznesmenów. Publikacja części rozmów doprowadziła do dymisji kilku ministrów i przyczyniła się do przegranej PO w wyborach w 2015 r.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl