Zdaniem posła były premier lekceważy Polaków zarówno teraz, jak i lekceważył ich stojąc na czele rządu. Teraz natomiast jest zajęty "reprezentowaniem interesów Niemiec".
We wtorek komisja chciała przesłuchać prok. Barbarę Kijanko, pierwszą prokurator, która zajmowała się sprawą spółki Amber Gold. pod koniec 2009 r. zawiadomienie złożyła Komisja Nadzoru Finansowego.
Poseł Suski przed posiedzeniem przeszedł się po mediach: odwiedził Polskie Radio i TVP Info. W radiu komentował zawiadomienie Donalda Tuska, że z powodu obowiązków przewodniczącego Rady Europejskiej nie stawi się na środowe przesłuchanie w śledztwie ws. nieprawidłowości w sekcjach zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej.
- Donald Tusk jest niezwykle zajętym człowiekiem - musi działać na rzecz dobra Unii Europejskiej, reprezentować interesy Niemiec - ironizował Suski. - Nie ma czasu wyspowiadać się z tego, co działo się w Polsce za jego rządów - dodał.
- Wiedział, że to jest przekręt, że to jest złodziejstwo i nic nie zrobił. A miał wszelkie ku temu narzędzia. To było lekceważenie swoich obowiązków i Polaków - oskarżał dalej.
- Rozumiem, że Donaldowi Tuskowi nie było na rękę opowiadać, że wiedział, w jakimś sensie ostrzegł syna - obywateli nie ostrzegł. Kręci po prostu w tej sprawie i niestawianie się przed organy ścigania jest potwierdzeniem tego, że unika wyjaśnienia wszystkiego - podkreślił Suski.
W podobnym tonie wypowiadał się w TVP Info. Przypomniał słowa Michała Tuska z przesłuchania przed komisją, że obaj z ojcem wiedzieli, że Amber Gold to lipa. Nie przypomniał jednak, że syn byłego premiera zwracał wówczas uwagę, że wtedy Amber Gold figurowało na liście ostrzeżeń KNF.
Samą sprawę Amber Gold poseł Suski nazywa "oszustwem do kwadratu". - To oszustwo do kwadratu, ukradzione pieniądze miały być wykorzystane przeciw państwu polskiemu - mówił. - Przy okazji tej afery próbowano przejąć polskie niebo i sprzedać zagranicznemu inwestorowi. Czyli pieniądze najpierw ukradziono a następnie inwestowano w firmę, która miała doprowadzić do upadłości LOT-u i Eurolotu - wywodził.
Poseł udowadniał, że była znana data upadłości LOT-u, a Marcinowi P. "zabrakło dosłownie kilku dni", by zrealizować plan przejęcia polskiego nieba.
Marek Suski był pytany też o rolę państwowych służb, szczególnie ABW w całej aferze. - Jest taki wątek, że służby inwestowały (w Amber Gold - przyp. red.), ale w dokumentach nie możemy znaleźć dowodów - przyznał. - Są pośrednie dowody, ludzie mówią, że tak było - dodał.