Dyrektor generalny Facebooka pogodził się z faktem, że w ciągu najbliższych kilku tygodni będzie musiał stawić się przed Kongresem – wynika z nieoficjalnych źródeł CNN Money w amerykańskiej firmie. Facebook ma pracować właśnie nad strategią zeznań swojego szefa.
Presja społeczna i mediów w związku z aferą Cambridge Analytica postawiła szefa Facebooka pod ścianą. Jak wynika z informacji, do których nieoficjalnie dotarł CNN, Mark Zuckerberg będzie zeznawał. Jednak nie przed brytyjskimi śledczymi, ale amerykańskim Kongresem.
Jak podaje amerykańska telewizja, to nie Londyn, a Waszyngton będzie areną procesu wielkich technologii. Zuckerberg miał we wtorek odmówić stawienia się osobiście w stolicy Wielkiej Brytanii. W zastępstwie wyśle jednak dwóch zastępców.
Według źródeł w Facbooku, firma właśnie pracuje nad strategią zeznań dla szefa, a on sam zdecydował się odpowiedzieć na niewygodne pytania.
Zdaniem CNN, decyzja Zuckerberga, będzie wywierać presję na szefa Google, Sundara Pichai i prezesa Twittera, Jacka Dorseya. Chuck Grassley przewodniczący senackiej komisji sądowej oficjalnie zaprosił wszystkich trzech dyrektorów generalnych na przesłuchanie w sprawie prywatności danych 10 kwietnia.
Zaufanie do Facebooka spada. Firma przeżywa poważny kryzys. Jak pisze CNN, "skandal wpisany jest w DNA firmy". Działalność i sukces finansowy portalu społecznościowego opiera się bowiem między innymi na wykorzystywaniu danych i sprzedawaniu ich twórcom aplikacji i reklamodawcom.
Użytkownicy Facebooka usuwają konta. Chodzi o przekazanie przez Facebooka danych 50 milionów użytkowników brytyjskiej firmie Cambridge Analytica. Dane użytkowników mogły być wykorzystywane przy wpływaniu na decyzje wyborcze. Firma miała prowadzić kampanię cyfrową Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich oraz zachęcać do Brexitu.
Użytkownicy Facebooka zastanawiają się teraz, ile prywatnych informacji serwis przekazał różnym firmom. Niektóre aplikacje są łączone z naszym kontem, gdzie udostępniamy często szczegółowe informacje o osobie. Kierownictwo Facebooka miało się o tym dowiedzieć w 2015 roku, ale nie podjęło żadnych działań.