"Teraz dałeś czadu!", "to nie był zbyt dobry argument :)" - takie SMS-y miał wysyłać do szefa Facebooka Marka Zuckerberga członek zarządu firmy, Marc Andreessen. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie działo się to podczas spotkania, na którym Andreessen miał chronić interesy akcjonariuszy.
Drobni inwestorzy są oburzeni i zarzucają Andreessenowi konflikt interesów. Złożyli nawet pozew sądowy. Wśród powodów - poza drobnymi akcjonariuszami - są też fundusze emerytalne, które inwestowały w Facebooka. Rozprawa będzie się toczyć przed sądem w Delaware.
O co chodzi? Żeby to lepiej zrozumieć, musimy cofnąć się o kilka miesięcy. Współzałożyciel i szef Facebooka Mark Zuckerberg wysunął wówczas propozycję - chciał pozbyć się większości swoich udziałów w firmie, ale jednocześnie zachować nad nią kontrolę. Zaproponował wprowadzenie nowej kategorii akcji, z ograniczonym prawem głosu. W ten sposób jego decyzje nadal byłyby najważniejsze.
Na zmianie najbardziej skorzystałby on sam: mógłby zasilić finansowo swoją fundację, ale jednocześnie nadal rządziłby firmą. Stratni byliby głównie mali akcjonariusze.
W głosowaniu wygrała opcja forsowana przez Marka Zuckerberga. Nie to było jednak najciekawsze, a kulisy spotkania.
Otóż w sierpniu firma powołała trzyosobowy komitet, w którym znaleźli się Susan Desmond-Hellmann, Marc Andreessen i Erskine Bowles. To oni mieli reprezentować interesy udziałowców podczas całego postępowania. Jak jednak teraz zarzucają Andreessenowi akcjonariusze, bardziej niż ich dobro interesowały go interesy Zuckerberga.
Andreessen miał na bieżąco informować Zuckerberga o postępach prac komitetu, jego wątpliwościach i zastrzeżeniach, dając mu argumenty w tym sporze. Mało tego, kiedy doszło do konfrontacji Zuckerberga z komitetem, Andreessen miał wysyłać mu SMS-y, w których wskazywał, które wypowiedzi i argumenty są trafione, a które nie.
Gdy komisja brała twórcę Facebooka w krzyżowy ogień pytań, na jego telefon przychodziły motywujące SMS-y. Na przykład: "teraz dałeś czadu!" albo przywołujące do porządku: "To nie był najlepszy argument :)".
Rzeczniczka Facebooka przedstawiła oświadczenie, w którym zarząd firmy zapewnia, że komitet "negocjował dokładnie i rzetelnie, zgodnie z najlepiej pojętym interesem akcjonariuszy".