Projekt ustawy, o którym pisaliśmy w money.pl już półtora roku temu, zobowiązuje większe sklepy (powyżej 150 mkw) do oddawania niesprzedanej żywności organizacjom pozarządowym pod rygorem kary - 10 gr za każdy kilogram jedzenia. Podobne regulacje obowiązują np. w Czechach czy Francji.
W lutym projektem mają się zająć senackie komisje, jednak - jak zauważa piątkowa "Rzeczpospolita" - jest mało prawdopodobne, by przepisy zostały uchwalone. A to dlatego, że wiele instytucji ma do nich zastrzeżenia. W tym resort rolnictwa, który "miażdży" projekt.
Dziennik dotarł do pisma, w którym ministerstwo przedstawiło fundamentalne zarzuty propozycjom zawartym w projekcie. A ten - zdaniem resortu - nie zawiera szacunków, czy organizacje pozarządowe będą w stanie zagospodarować ogromne ilości żywności, która by do nich trafiła. Projekt nie precyzuje też, co będzie się działo z jedzeniem przeterminowanym. Ministerstwu nie podoba się też zbyt niska kara przewidziana dla sklepów, które nie podpiszą umowy z organizacją charytatywną - 5 tys. zł.
Projekt krytykują zresztą same organizacje, choć przyznają, że ustawa regulująca te kwestie jest potrzebna.
- Marnujemy tak dużo jedzenia, że powolna legislacja jest wręcz nieprzyzwoita - mówi "Rz" Roma Łojewska, szefowa stowarzyszenia Ariadna, które pomaga ubogim warszawiakom.
Jak wynika z danych Eurostatu, w Polsce każdego roku marnujemy 9 mln ton żywności, co plasuje nas w europejskiej czołówce. Przeciętnie Polak wyrzuca rocznie 235 kg jedzenia. Więcej marnują tylko Brytyjczycy, Niemcy, Francuzi i Holendrzy. Jednak te dane pochodzą z 2006 r.
- Przez ostatnie lata sytuacja na pewno się zmieniła, tylko nie jesteśmy w stanie określić, w którą stronę - mówiła money.pl Maria Kowalewska z Federacji Polskich Banków Żywności, kiedy pisaliśmy o projekcie po raz pierwszy.