- Jako młody chłopak chciałem być piłkarzem. Potem marzyłem, by być prezesem STS-u. Wydawało mi się to być idealnym biznesem - mówi Mateusz Juroszek, prezes bukmachera STS.
Co jest bardziej ryzykowne – zakłady bukmacherskie czy inwestowanie na giełdzie? Mateusz Juroszek w rozmowie z Nino Dżikija mówi, czym się według niego różni rynek finansowy od szukania szczęścia w zakładach sportowych. Wyjawia też, w jakie spółki sam inwestuje.
Sport wydaje się być wpisany w jego życie – jako chłopak chciał być piłkarzem, zarządza firmą przyjmującą zakłady sportowe, a w wolnym czasie jeździ na mecze. Przyznaje, że nie jest łatwo być młodym w biznesie, ale mówi też o tym, dlaczego nie lubi, gdy na spotkania za granicą szefowie niektórych firm na spotkania przyjeżdżają "w trampkach”.
- Musiałem się odpowiednio ubrać, aby na spotkaniach dodać sobie wieku - wspomina. - Gdy widzę w Londynie czy w Kalifornii prezesów na rowerach i w trampkach, to wydaje mi się to niepoważne - dodaje.
Jego zdaniem w wielu przypadkach giełda przypomina kasyno. I to różni ją od bukmacherki. - Bukmacherka to gra wiedzy. Zawsze możemy podeprzeć się statystykami, rozmawiać, kto jest w lepszej formie. Na giełdzie jest garstka profesjonalnych inwestorów, która na tym zarabia, a cała reszta dostarcza kapitał - mówi.
Jak zaznacza, sam na giełdzie stara się trzymać "twardych biznesów". Bo na co dzień w firmie ma i tak wiele ryzyka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl