Bruksela przykręci Polsce kurek z pieniędzmi za ustawy o sądach? Premier Mateusz Morawiecki jest przekonany, że tak się nie stanie. Jego zdaniem Unia Europejska i jej instytucje muszą działać zgodnie z zapisami w traktatach. A te nic nie mówią o połączeniu funduszy i ocenianiu reform. Morawiecki ostrzega, że wybiórcze traktowanie przepisów skończy się źle dla całej UE.
Komisja Europejska chce, aby przyznawanie unijnych funduszy było uzależnione od funkcjonowania niezależnego i efektywnego sądownictwa w krajach członkowskich Unii Europejskiej. A przynajmniej tak przekonują w rozmowach z dziennikarzami europejscy politycy. Prace mają już nawet trwać.
Za sprawę powiązania praworządności z funduszami europejskimi ma być odpowiedzialna unijna komisarz sprawiedliwości Vera Jourowa. Konkretów tego rozwiązania wciąż brak. W przepisach musiałyby znaleźć się bardzo jasne zapisy, czym w zasadzie jest łamanie praworządności i jak to oceniać. A wtedy mogłoby się okazać, że problemy nie dotyczą tylko Polski i Węgier, które przedstawiane są jako główni niepodporządkowani.
- Kwestia reformy sądownictwa i artykuł 7. Traktatu o Unii Europejskiej nie pojawia się w Davos. Sam nawet od czasu do czasu poruszam tę kwestię, bo tęsknie za tematem. Oczywiście mówię pół żartem, pół serio. Podkreślam w rozmowach, że polski rząd ma głębokie przekonanie, wiarę, że system sądowniczy będzie po reformie obiektywny, niezależny i transparentny - tłumaczył premier Mateusz Morawiecki podczas krótkiego spotkania z dziennikarzami jeszcze w szwajcarskim Davos. Po powrocie z Budapesztu w piątek powtórzył to.
Premier zwrócił uwagę, że polski system sądowniczy jest skrajnie nieefektywny. – Mamy największe wydatki na jednego sędziego i największe wydatki w proporcji do budżetu. A jednocześnie w jednej instancji procesy mogą się ciągnąć przez 10 lat. Argument o ogromnych wydatkach i nieefektywności przemawia do naszych partnerów - zapewniał.
Wygląda na to, że premier Morawiecki jest spokojny o losy europejskich funduszy i ocenę reformy sądownictwa. Jednocześnie przyznaje, że Komisja Europejska nie podziela oceny Polski.
- Dajmy sobie kilka miesięcy. Pięć węzłów gordyjskich nie zostanie rozsupłane w prosty sposób w przeciągu dwóch miesięcy. Trzeba dać sobie pole i czas, by spokojnie tłumaczyć partnerom w całej Europie, w jaki sposób Polska widzi te reformę - dodał.
Jego zdaniem sprawa zupełnie inaczej wygląda, gdy rozmawia z niektórymi europejskimi przywódcami i przedstawicielami świata biznesu. Co ciekawe, premier zdradził też, że USA wcale nie przyglądają się starciu pomiędzy Polską a Komisją Europejską. Mają uznawać to za zwykłą polityczną grę.
Orban: nie musimy klękać przed unijnymi finansami
Spory z unijnymi instytucjami były jednym z głównych tematów podczas piątkowego spotkania premierów państw Grupy Wyszehradzkiej w Budapeszcie.
„Silna Europa może składać się jedynie z silnych państw członkowskich, wspieranych przez skuteczne instytucje Unii Europejskiej wykonujące swoje zadania w oparciu o kompetencje zdefiniowane w Traktatach” - podkreślili premierzy Polski, Węgier, Czech i Słowacji we wspólnym stanowisku.
„Instytucje UE powinny traktować równo wszystkie państwa członkowskie oraz działać ściśle w ramach przysługujących im odpowiednich kompetencji wynikających z Traktatu. Należy przestrzegać prawa państw członkowskich do przeprowadzenia wewnętrznych reform w ramach ich kompetencji” - zaznaczyli. To wyraźny sygnał, że ta część Europy w pewnych kwestiach będzie się trzymać razem.
Jednocześnie Victor Orban premier Węgier, wysłał do kanclerz Angeli Merkel jasny sygnał, dlaczego głos "czwórki" jest istotny. Bo to właśnie Grupa Wyszehradzka jest najważniejszym partnerem handlowym dla Niemiec. - Nie musimy klękać przed unijnymi finansami - powiedział jasno.
Wiele wskazuje na to, że Polska i Węgry (a wraz z nimi dwa pozostałe kraje członkowskie Grupy Wyszehradzkiej, czyli Czechy i Słowacja) będą grały na jak najpóźniejsze rozpoczęcie debaty nad unijnymi finansami. Podobne zdanie mają mieć przywódcy innych europejskich państw.
Premier Mateusz Morawiecki jest zdania, że budżetem na lata 2021 -2027 mógłby się zająć już kolejny skład Komisji Europejskiej. Kadencja obecnej trwa do końca października 2019 roku.