Innowacyjna gospodarka, czwarta rewolucja przemysłowa, Polska krajem startupów, a nawet w jądrze cyklonu rozwoju gospodarczego świata. Hasła, jakimi czarują wicepremierzy Morawiecki i Gowin, mogą robić wrażenie. Nie mamy też powodów, by wątpić w to, że sami w nie wierzą. Te rozbudzone nadzieje mogą jednak rozbić się o praktykę podległych innym resortom urzędników, którzy niekoniecznie pojmują doniosłość idei Morawieckiego i Gowina.
Kilka dni temu w money.pl opisaliśmy sytuację, w jakiej znalazł się krakowski startup, który mógłby być ucieleśnieniem wizji roztaczanych przez Mateusza Morawieckiego i Jarosława Gowina.
Firma opracowała miejskie ławki z wbudowanymi panelami fotowoltaicznymi. Tak wytwarzany prąd służy do ładowania telefonów komórkowych i do zasilania sieci wi-fi. Mogą mieć też czujnik smogu, termometr czy higrometr. Cokolwiek zażyczy sobie klient.
Ławki SEEDiA przyjęły się już w Polsce - stoją m.in. na warszawskich bulwarach wiślanych i na ulicach Zielonej Góry - ale firma postanowiła wyjść na rynki zagraniczne. Znalazła nawet partnera, potencjalnego dystrybutora w krajach arabskich. Ale pojawił się problem.
Podpisanie umowy dystrybucyjnej, czyli mało precyzyjny cel
Na przyjazd pakistańskiego biznesmena do Polski nie zgodziła się Monika Śnietka, konsul w Islamabadzie. - Od trzech miesięcy nie możemy go ściągnąć do Polski, żeby pokazać na żywo nasze ławki solarne i podpisać umowę dystrybucyjną - wyjaśnił money.pl Artur Racicki, współzałożyciel startupu.
Czy pani konsul wie coś o kontrahencie krakowskiej firmy, co może stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski? Nie da się tego wykluczyć, ale nic na to nie wskazuje. W pierwszym piśmie spółka dowiedziała się bowiem, że podpisanie umowy dystrybucyjnej i pokazanie produkcji to... mało precyzyjny cel przylotu.
Firma opisała to tak dokładnie, jak potrafiła, ale znowu spotkała się z odmową, tym razem już bez jakiegokolwiek wyjaśnienia. Co więcej, w piśmie z ambasady zaznaczono, że decyzja ta jest "ostateczna i niepodważalna".
Jak w tym kontekście wygląda wizja uczynienia z Polski jednego ze światowych centrów innowacji i miejsca wybitnie sprzyjającemu rozwoju startupów? Money.pl poprosił Ministerstwo Rozwoju o opinię, jak sprawa krakowskiego startupu i działań służb podległych MSZ wpisuje się w ideę innowacyjnej gospodarki.
Zacieśnienie kontaktów konieczne, ale decyzje i tak podejmuje MSZ
"W ramach rozbudowy relacji gospodarczych z partnerami zagranicznymi, ze szczególnym uwzględnieniem planów dywersyfikacji kierunków polskiego eksportu, konieczne jest zacieśnianie bezpośrednich kontaktów pomiędzy przedsiębiorcami" - pisze resort w mailu przesłanym money.pl.
"Kwestie związane ze sprawami konsularnymi, a do takich należy polityka wizowa, leżą jednak w wyłącznej kompetencji Ministra Spraw Zagranicznych" - rozwiewa wątpliwości MR.
"Resort rozwoju nie ma możliwości wpływania na decyzje podejmowane przez konsulów, pozostaje natomiast w kontakcie z Ministerstwem Spraw Zagranicznych, dążąc do zapewnienia sprawnego wydawania zezwoleń dla inwestorów i pracowników z zagranicy" - deklaruje resort Morawieckiego.
"Idea była słuszna, tylko ludzie zawiedli". Tak zwolennicy socjalizmu zwykle tłumaczą bankructwo bloku wschodniego. Oczywiście wizji ekonomicznych Morawieckiego - pomimo obecności w nich elementów gospodarki ręcznie sterowanej - nie można porównywać do tamtych czasów, ale tu także może zaszkodzić człowiek, który nie rozumie dziejowej konieczności. Zwłaszcza gdy jest obdarzonym sporą władzą urzędnikiem innego ministerstwa.