- Zasady kapitalizmu nie są wyryte w kamieniu - stwierdził podczas II Kongresu 590 wicepremier Mateusz Morawiecki. Jak dodał, rząd dokonuje "fundamentalnej" zmiany w podejściu do rynku.
Autor "Planu na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju" podkreślił, że jego najważniejszym celem jest zatrzymanie "utalentowanych naukowców, przedsiębiorców, pracowników i młodych ludzi" w Polsce.
- Nie chcemy, by pakowali walizki i wyjeżdżali do Londynu, chcemy ich w Polsce. Jesteśmy do tego zobowiązani spuścizną "Solidarności" z lat 80. Chcemy dać szanse jak największym grupom społecznym. Wychodzimy z założenia, które nie było oczywiste przez 25 lat istnienia III RP - mówił Morawiecki.
Zasady kapitalizmu "nie są święte"
Wicepremier zapowiedział tym samym odrzucenie "dogmatu, że zasady kapitalizmu są święte, nieubłagane i jednolite". - To dogmat nieprawdziwy. Kapitalizm jest różny. Największe sukcesy odnoszą nie kraje z najniższymi podatkami, ale te, które mają spójny system społeczny i zapewniają pracownikom możliwość rozwoju. Zasady kapitalizmy nie są wyryte w kamieniu. 120 lat temu nikt nie interesował się bezrobotnymi, a dziś to poważny problem - wyjaśniał.
- Chcemy kapitalizmu dla interesariuszy, nie dla udziałowców (stakeholders, nie shareholders). To fundamentalna różnica. (...) Potrzebujemy kapitalizmu dla wielu - podkreślił Morawiecki. Równocześnie wicepremier zapewnił, że polityka społeczna rządu Beaty Szydło daleka jest od "rozdawnictwa". - Życie na kredyt jest drogą donikąd. Gdyby tak nie było, Grecja i Wenezuela nie zbankrutowałyby. Choć akurat Grecja z różnych powodów jest na kroplówce - tłumaczył.
Patriotyzm, nie "róbta co chceta"
W ocenie wiceszefa rządu zadaniem państwa jest organizacja życia gospodarczego, bo "nie ma do tego lepszego organizmu".
- Potrzebujemy bodźców, by angażować talenty, pracę i czasem nawet skromny kapitał przedsiębiorców dla dobra ogółu. Potrzeba spojrzenia przez pryzmat dobra wspólnego to nerw naszej strategii. Nie indywidualizmu, nie "róbta co chceta", ale patriotyzmu, w tym gospodarczego - przekonywał.