Jeszcze przez pięć lat Polska jest związana kontraktem z Gazpromem. Za rosyjski gaz musimy płacić do 2022 r., niezależnie od tego, czy go odbieramy, czy nie.
Wątek energetyczny był jednym z tematów rozmowy w cztery oczy, którą prezydenci Polski i Stanów przeprowadzili podczas wizyty Donalda Trumpa w Warszawie. Trump nie ukrywa, że Amerykanie chcą eksportować swoje surowce energetyczne, zwłaszcza węgiel i gaz. Z kolei prezydent Andrzej Duda chciałby, żeby Polska ten gaz kupowała. - Mam nadzieję, że w niedługim czasie zostanie zawarty kontrakt długoterminowy na dostawy gazu skroplonego ze Stanów Zjednoczonych - zadeklarował zaraz po rozmowie Andrzej Duda.
Prezydent Trump zażartował, że kontrakt możemy podpisać nawet w 15 minut. Jednak precyzyjnych deklaracji obaj prezydenci unikali. Pytany o to przez dziennikarzy wicepremier Morawiecki przyznał, że rozmowy trwają i potrwają jeszcze przynajmniej kilka miesięcy. - Jesteśmy w procesie negocjacyjnym długoterminowego kontraktu. Rozmawiamy z firmami amerykańskimi o kontrakcie długoterminowym - powiedział.
Ale wicepremier nie chce ograniczać się tylko do amerykańskiego gazu. - Chcemy przez budowę gazociągu do Norwegii i powiększeniu pojemności terminalu w Świnoujściu mieć wystarczająco zdywersyfikowaną bazę źródeł gazu dla Polski - mówił.
- Rozmawiamy o tym, żeby Polska była hubem środkowoeuropejskim dla gazu amerykańskiego, czy gazu z innych części świata. Nie jesteśmy skazani wyłącznie na gaz amerykański - dodał.
Na czym dokładnie ma to polegać? - Chcemy mieć sporą dowolność w wyborze źródeł gazu, ale jednocześnie przez rozbudowę systemu interkonektorów chcemy być partnerem i jednocześnie alternatywą dla Gazpromu. Nie chcemy, żeby Europa Środkowa z Polską na czele i oczywiście z Ukrainą podlegała takiemu dyktatowi, by nie powiedzieć szantażowi cenowemu ze strony Gazpromu - wyjaśniał wicepremier.
Morawiecki podkreśla, że relacje z Gazpromem są inne niż jeszcze kilka lat temu, ponieważ Europa ma dziś zupełnie inną infrastrukturę. - W tym momencie pojemność magazynów na gaz skroplony w Unii Europejskiej to 170-180 mld m sześc., to akurat tyle samo, ile UE importuje od Gazpromu. To jest ten moment, żeby się zastanowić, czy nie mogą być realną alternatywą dla Gazpromu - ocenił.