- Ani wtedy, ani wcześniej Polska nie była w ruinie - przyznał wicepremier Mateusz Morawiecki, pytany o głośne hasło PiS z kampanii wyborczej z 2015 roku. - Retoryka przedwyborcza rządzi się różnymi prawami. Na to trzeba patrzyć z takiej perspektywy - wyjaśnił.
Aktualizacja 10:56
W wywiadzie dla dziennika "Fakt" wicepremier przyznał, że słowa o ruinie były czystą retoryką wyborczą i w taki sposób można było Polskę opisywać w 1945 roku.
Minister finansów zaznaczył jednak, że przed objęciem władzy przez PiS Polska "nie była krajem kwitnącym", czego dowodem ma być 3-milionowa rzesza Polaków, którzy zdecydowali się na emigrację zarobkową.
Morawiecki odniósł się też do podnoszonej przez rząd kwestii reparacji wojennych od Niemiec. Jak zapewnił, pieniądze te traktuje "w kategoriach przede wszystkim moralnych, a dopiero w drugiej kolejności materialnych". Przyznał jednak, że Polska dotąd nie dostała od Niemiec rekompensaty za "straszne zniszczenia, wymordowanie 6 mln ludzi i utratę szans na normalny rozwój po wojnie".
Wicepremier podkreślił, że ważniejsze jest dla niego przekonanie "naszych europejskich partnerów" do rozwiązania problemu rajów podatkowych i do podjęcia wspólnej walki z mafiami VAT-owskimi.
- Podnieśliśmy rozumienie tych problemów na zupełnie inny poziom, ale widzimy, że międzynarodowość tego problemu jest najważniejsza - ocenił w rozmowie z "Faktem".
Szef resortu rozwoju odniósł się też to kwestii obniżenia wieku emerytalnego. Przyznał, że jest to dużym obciążeniem dla budżetu państwa i dla gospodarki. Wyjaśnił jednak, że była to "niezwykle twarda obietnica wyborcza".
- Chciałbym, żeby ci, którzy mogą pracować, zostali w pracy. Wtedy i budżet będzie lepiej się czuł i emerytury będą z czasem wyższe - powiedział Morawiecki.
W niedawnym wywiadzie dla money.pl Mateusz Morawiecki ocenił, że system walki z bezrobociem wymaga reformy.
- W ramach funduszu pracy jest fundusz na aktywizację zawodową osób młodych i nie tylko. Tam jest 6 mld zł i gdy dzisiaj prawie nie ma bezrobocia, warto się zastanowić na przykład, czy te pieniądze są dobrze pożytkowane - powiedział wicepremier.
- Charakter pracy się zmienia, zmieniają się potrzeby po stronie pracodawców. Zmieniają się też preferencje po stronie młodych ludzi - wyjaśnił i dodał, że "nie ma sensu uczyć szydełkowania czy grafiki komputerowej w miasteczku powiatowym, gdzie takiej pracy zupełnie nie będzie".