- Ikea nie kupuje polskich mebli, ale zdolności produkcyjne. Jesteśmy w klinczu – mówił na Kongresie 590 Maciej Formanowicz z Forte Meble. Branża przyznaje, że w obliczu braku rąk do pracy potrzebuje pieniędzy na dalszą automatyzację. Polski Fundusz Rozwoju zapowiada dodatkowe pieniądze i narzędzia wsparcia dla branży meblarskiej. Także PKO Bank Polski deklaruje uruchomienie platformy wsparcia eksportu.
Polska branża meblarska zajmuje obecnie 6. miejsce pod względem produkcji na świecie, eksport liczony jest w miliardach euro, a działa w niej ok. 25 tys. przedsiębiorców. Wbrew pozorom obraz nie jest jednak aż tak różowy jak mogą sugerować liczby.
- Nasza branża jest w ciągłym wzroście. Dynamika jest niestety z roku na rok coraz niższa. Aby osiągnąć 1. miejsce w Europie, musimy wyprodukować o 20 mld euro więcej. To oznacza wzrosty dwucyfrowe rok do roku - mówił Piotr Wójcik z Meble Wójcik.
Według niego, moce polskiej branży są już na wyczerpaniu, a żeby to zmienić, potrzebne są mądre i innowacyjne inwestycje naznaczone przemysłem 4.0. Zgodził się z nim Jan Szynaka, który zaznaczył, że niskie koszty pracy w Polsce już się skończyły.
- My dziś walczymy o pracownika. Nie możemy sobie pozwolić na byle jakie płace. W naszych zakładach jest już nie tylko automatyzacja, ale robotyka. A pojawia się i cyfryzacja – dodał.
Z innego punktu widzenia na tę kwestię patrzy Maciej Formanowicz z Forte. Ten przyznał, że problemem branży jest brak siły roboczej. A dotyczy to szczególnie małych firm, których nie stać będzie niedługo ani na zatrudnienie ludzi, ani na automatyzację.
- Jeden mały robot to jest 250 tys. euro. Kogo na to stać? – tłumaczył. Dodawał, że duże firmy sobie mogą z tym pomóc, ale małe nie przetrwają. – Sukces branży to także te małe i średnie przedsiębiorstwa. Pytanie, jak je uratować? – dodawał.
Wsparcie zadeklarował Polski Fundusz Rozwoju, który lada dzień uruchomi nowe programy wsparcia. Jak mówił w trakcie debaty na Kongresie 590 Tomasz Wiktorski z PFR zaplanowane są działania inwestycyjne, promocyjne, w kapitał ludzki oraz wzornictwo przemysłowe.
- Udało się nam zebrać instrumenty finansowe w jednym miejscu i dać je branży meblarskiej - mówił.
Jak dodał, elementami tej układanki mają być dwa fundusze inwestycyjne mogące zainwestować nawet do 300 mln zł w jednego przedsiębiorcę. Na wsparcie w wysokości kilku milionów mogą liczyć też mniejsze firmy.
Razem z PFR działać ma na rzecz branży meblarskiej m.in. BGK czy Agencja Rozwoju Przemysłu. Przedsiębiorcy będą mogli otrzymać dzięki temu m.in. gwarancje kredytowe.
- Zapisałem to sobie i chętnie skorzystam – mówił pół żartem, pół serio Formanowicz.
Biorący udział w panelu Maks Kraczkowski z PKO BP także zadeklarował wsparcie banku w akwizycjach zagranicznych czy rozwoju sieci sprzedaży.
- Staramy się dostarczać finansowanie bieżące i inwestycyjne, ale także staramy się iść tam, gdzie są polskie firmy - mówił. Wiceprezes PKO BP przypomniał, że bank otworzył dlatego swoje oddziały w Pradze i Frankfurcie.
- Polska branża meblarska dotąd budowała siłę nie dzięki pomocy państwa, ale pomimo jego braku przez lata. Została zahartowana w każdych warunkach – dodał Kraczkowski.
Jak stwierdził, PKO BP na bieżąco monitoruje najważniejsze branże z punktu widzenia polskiej gospodarki, szukając dla nich rynków zbytu. Przypomniał, że niedługo wystartuje platforma wsparcia eksportu, która ma pomóc polskim firmom.
Z kolei Tomasz Pisuła z Polska Agencja Inwestycji i Handlu ujawnił, że jego urząd da blisko 6 mln zł na wyjazdy na największe targi i wystawy. Zmienić ma się tu filozofia działania – zamiast obstawiania licznych konferencji małymi stanowiskami, na tych najważniejszych pojawić mają się duże powierzchnie tylko z polskimi przedsiębiorcami.
- Nie chcemy robić małych stoisk na każdych targach, wolimy zrobić duże stoiska na wybranych wydarzeniach – mówił Pisuła.
Przedsiębiorcy biorący udział w debacie spytali, dlaczego nie ma na scenie przedstawiciela rządu. Wtedy do dyskusji zaproszono Jana Filipa Staniłko z Ministerstwa Rozwoju. Ten wprost przyznał, że dziś problemem są Lasy Państwowe, w których wielką rolę odgrywają kwestie... rodzinne. Prelegenci dodali, że jest to instytucja stojąca ponad prawem.
Staniłko ujawnił też, że do MR i Lasów Państwowych zgłosiła się chińska firma produkująca papier. Chciała ona w Polsce zainwestować, ale skala tej inwestycji byłaby tak duża, że zabrała by drewno dla polskich przedsiębiorców.
- Obecnie największym wrogiem w walce o surowiec będzie energetyka - dodał Staniłko.
Zgodził się z nim Wójcik, który stwierdził, że energetyka jest w stanie kupić każdą ilość drewna za każdą cenę.
- Toczymy teraz o to ciężkie boje w obrębie trzech ministerstw – wyjaśniał dyrektor w MR.
Dyskutanci przyznali, że państwo musi zdecydować gdzie i komu dawać zasób jakim jest drewno z Lasów Państwowych. Teoretycznie bowiem najwięcej ta instytucja może zarobić na sprzedaży surowca energetyce. To jednak oznacza likwidację dziesiątków tysięcy miejsc pracy w branży drzewnej i meblarskiej.