_ Jarosław Kaczyński ustami szefa klubu parlamentarnego Mariusza Błaszczaka ocenił akcję Ziobry jako poważny błąd polityczny _. Niby proste zdanie, a ileż w nim wyrafinowania. Wrzucając je do komputera anonimowy autor depeszy agencyjnej nie zdawał sobie być może sprawy jaką informację przekazuje opinii publicznej. Jeśli w fundamentalnej dla PiS-u kwestii prezes milczy, natomiast istotny komunikat wydobywa się z ust personelu, to los Ziobry można już uznać za definitywnie przesądzony.
Usta odgrywają w polityce zasadniczą, choć często niedocenianą rolę. Są nie tylko przekaźnikiem notorycznych kłamstw i organem blamażu, ale również narzędziem do wyrażania szczególnej symboliki. Gdy premier Silvio Berlusconi całował dłoń Muammara Kaddafiego, poczytano to za przejaw wyjątkowego zidiocenia. W kontekście tragicznej śmierci dyktatora gest ten nabiera zdecydowanie odmiennego sensu. Szef włoskiego rządu posłużył się nim przecież tuż przed libijską rewolucją, a wiadomo co ten rodzaj szacunku oznacza w ojczyźnie ojców chrzestnych.
Po brukselskim szczycie, mającym na celu uratowanie Grecji, w niemieckich mediach zaroiło się od zdjęć premiera Donalda Tuska, muskającego ustami dłoń kanclerz Angeli Merkel. Prezes Kaczyński pluje pewnie sobie w brodę. Gdyby fotografie ujrzały światło dzienne w trakcie kampanii wyborczej, byłyby dla PiS-u niezbitym dowodem panowania w Polsce germańskiego kondominium.
Czytaj felieton redaktora Money.pl
src="http://static1.money.pl/i/h/114/124018.jpg"/>
Kaczyński pomógł Tuskowi wykończyć Schetynę
Gazety nad Renem potraktowały temat z innych pozycji, wyciągając go na czołówki pierwszych stron, czemu trudno się dziwić. Zaskoczony wyraz twarzy pani kanclerz oddaje w końcu prawdziwe ludzkie emocje w napuszonym światku politycznych celebrytów. Jest przy tym medialnie dużo bardziej nośny niż nudne gadki przywódców europejskich, które i tak nie powstrzymają państwa greckiego przed upadkiem. Światowy kryzys to sprawa zbyt poważna, żeby mogli ją rozwiązać politycy.
Bawarski dziennik _ Sueddeutsche Zeitung _ zamieścił obok fotografii krótką historię polskich pocałunków naręcznych, dopatrując się ich źródła w _ prastarym geście oddania _ wobec szlachty i duchowieństwa. Według znawców europejskich manier wieki minęły, zanim zwyczaj przeniósł się z pierścieni zdobiących palce polskich możnowładców na powabne dłonie wyzwolonych pań, co nie znaczy, że rozdziały historii definitywnie się zamknęły.
Przy okazji wyborczego triumfu Janusza Palikota pamiętliwi przypominają jak całkiem niedawno pochylał się on nad dłońmi kościelnych hierarchów, mimo że obecnie obejmuje nogi Jerzego Urbana. W polityce tak już jednak jest, że między ustami a miejscem złożenia pocałunku znajduje się doraźny i koniunkturalny interes.
O polskiej scenie politycznej czytaj w Money.pl | |
---|---|
[ ( http://static1.money.pl/i/h/170/t127402.jpg ) ] (http://www.money.pl/archiwum/mikrofon/artykul/premier;szykuje;sobie;ponury;koniec,255,0,953599.html) | Premier szykuje sobie ponury koniec Kazimierz Kik mówi, kto rzuci się do gardła Tuskowi, gdy przyjdą niepowodzenia. |
[ ( http://static1.money.pl/i/h/166/t130982.jpg ) ] (http://www.money.pl/archiwum/mikrofon/artykul/oleksy;zirytowany;wie;skad;sukces;palikota,115,0,950387.html) | Oleksy zirytowany. Wie skąd sukces Palikota Były premier mówi o tym, czy wystartuje na szefa SLD. |
[ ( http://static1.money.pl/i/h/164/t179364.jpg ) ] (http://www.money.pl/archiwum/mikrofon/artykul/kto;kocha;pis;nie;moze;zadac;pozbycia;sie;ziobro,62,0,951870.html) | Kto kocha PiS, nie może żądać pozbycia się Ziobro Arkadiusz Mularczyk tłumaczy, o jaką partię walczą. |