Urzędnicy przygotowujący wnioski o 300+ narzekają na wypłaty. Mieli dostawać 8 zł od wniosku, a dostają grosze. Twierdzą, że na szkoleniach zostali wprowadzeni w błąd. Problem tkwi w interpretacji zapisu w ustawie.
Do money.pl zwrócił się jeden z urzędników z Centrum Świadczeń Socjalnych w Łodzi. Twierdzi, że kierownictwo urzędu zaniża wypłaty wynagrodzeń podwładnym przygotowującym wnioski o świadczenia 300+. W ustawie Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zaznaczono, że koszt przygotowania jednego wniosku o „Dobry Start” to 10 zł. Z czego 80 proc. ma być przeznaczone na wynagrodzenie pracownika zajmującego się danym wnioskiem.
- Mamy kredyty i inne zobowiązania. Mieliśmy nadzieję, że dorobimy do pensji, a rzucili nam 77 groszy na rękę za każdy wniosek. Razem z innymi pracownikami zastanawiamy się, gdzie się podziała reszta pieniędzy – informuje nas jeden z urzędników.
Jak dodaje, urzędnicza pensja w tym przypadku to 2200 zł brutto. Dodatkowo premia uznaniowa, która rzadko przekracza 500 zł netto. Dlatego dla urzędników pieniądze za przygotowywanie wniosków o 300+ miały być szansą na dorobienie do pensji.
Nie jest to odosobniony przypadek. Na forach internetowych bez trudu można znaleźć setki wpisów urzędników z całej Polski, którzy narzekają na to samo.
- Po co w takim razie informują, że 80 proc. z przyznanej dotacji trafi na wynagrodzenia urzędników, skoro tak nie jest. Na szkoleniach też wprowadzali nas w błąd. Nikt nie mówił, że kierownik będzie miał wolną rękę i podwładnemu może nic nie dać – skarży się jedna z urzędniczek, Agnieszka.
Jak dodaje inna urzędniczka, Ewa, kierownicy ignorują zapytania o pieniądze. – Nasze kierownictwo też milczy. Nie oszukujmy się, takie dodatki do pensji to nie jest dobre rozwiązanie. Dorzucą nam pracy i powiedzą, że mamy robić w ramach obowiązków. Dlatego powinni nam dać więcej pieniędzy na stałe – komentuje.
Co mówi ustawa
Urzędnicy mają rację, twierdząc, że w ustawie przygotowanej przez MRPiPS znalazł się zapis dotyczący przekazywania 80 proc. z przyznanych dotacji z budżetu na wynagrodzenia za obsługę wniosków 300+. Jest tylko jeden szkopuł. W tym samym zapisie jest mowa o „wynagrodzeniu i innych środkach”. I to te inne środki pozwalają kierownikom urzędów na swobodne przyznawanie dodatkowego wynagrodzenia za pracę nad wnioskiem.
Dokładny zapis w ustawie brzmi: „Koszt realizacji programu (...) wynosi 10 zł za jedno dziecko albo jedną osobę uczącą się, na które ustalane jest prawo do świadczenia Dobry Start. Na wynagrodzenia i inne środki dla osób realizujących zadania związane z realizacją programu (...) gmina i powiat przeznacza nie mniej niż 80% dotacji otrzymanej na koszty realizacji”.
Co to znaczy „inne środki” jest wyłącznie kwestią interpretacji. Ze słów urzędników wynika, że zapis jest dość luźno interpretowany przez ich kierowników. Nie można jednak zarzucać, że robią coś niezgodnie z prawem.
To podkreślają niektórzy z „poszkodowanych” urzędników. – Trzeba być realistą, a nie wszczynać kłótnie. Kierownicy mogą sami decydować, komu i ile przyznają. I trzeba się z tym pogodzić. Jak ktoś tego nie rozumie, to niech zmieni pracę – komentuje pracownik jednego z ośrodków pomocy społecznej.
Jednak takie opinie to rzadkość. Urzędniczka Agnieszka odpowiada na takie wpisy oburzeniem. – Jeśli tak, to niech kierownicy sami zajmują się tymi wnioskami. Potrafią tylko dokładać pracy, ale pieniędzy już nie – podkreśla.
Ile tracą?
Jak informuje ministerstwo rodziny, do 10 sierpnia wypłacono blisko 850 tys. świadczeń 300+, na łączną kwotę blisko 255 mln zł. To jednak nie koniec. Wcześniej resort poinformował, że 300+ należało się będzie w sumie 4,6 mln uczniów. Pieniądze na wyprawkę należą się każdej uczącej się osobie do 20. roku życia.
Z kolei z danych ministerstwa za 2017 rok wynika, że w sektorze pomocy społecznej pracuje w sumie 130 tys. urzędników. Nie wszyscy zajmują się jednak świadczeniami „Dobry Start”. W Ośrodkach Pomocy Społecznej pracuje łącznie 56 tys. urzędników.
4,6 mln beneficjentów to taka sama liczba wniosków 300+. Mnożąc to razy 10 (kwota za przygotowanie wniosku), daje to 46 mln zł z budżetu dla urzędów na przygotowanie świadczeń.
Jeśli w ręce urzędników trafiłoby 8 zł brutto od wniosku, to dostaliby łącznie 36,8 mln zł. Jeśli otrzymają zaledwie złotówkę, będzie to 4,6 mln zł.
Uśredniając i dzieląc pieniądze na każdego z tych urzędników, przy 8 zł od wniosku na jednego urzędnika przypadałoby 657 zł brutto. Przy założeniu, że dostaną zaledwie 1 zł od wniosku, będą to jedynie 82 zł brutto na osobę.
To mocno uśrednione wyliczenia. Jednak kwoty nie powalają, dlatego oburzenie urzędników już tak nie dziwi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl