W Białej Podlaskiej na 186 mieszkań było 1400 chętnych, w Jarocinie 1000 na 366 mieszkań. Część osób zakwalifikowanych jednak rezygnuje. Powód? Warunki finansowe i standard wykończenia. Ale oficjalnie tego nie potwierdzą. Bo się boją.
Z naszych rozmów z uczestnikami programu wynika, że część z już pozytywnie zweryfikowanych i zakwalifikowanych do korzystania z Mieszkania+ tuż przed podpisaniem umowy rezygnuje z rządowego wsparcia.
Próbowaliśmy w Ministerstwie Infrastruktury ustalić, jakie są najczęstsze powody tych decyzji. Jednak jak poinformował nas resort, nie jest to takie proste do ustalenia, a odpowiedź nam przesłana jest na tyle enigmatyczna, że też nie sposób z niej nic wywnioskować.
„Nie posiadamy szczegółowych informacji o tym, czy wszyscy, którzy nie zawarli umowy najmu, będą uczestniczyć w kolejnych rekrutacjach, czy w czasie oczekiwania na kolejne etapy znajdą inne mieszkanie.
Celem programu jest poszerzenie oferty dostępnych cenowo mieszkań, dlatego znalezienie takiego mieszkania w innej niż oferowane lokalizacji jest nadal zgodne z celami Narodowego Programu Mieszkaniowego” - czytamy w odpowiedzi przesłanej nam przez Biuro Komunikacji Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju.
Miało być inaczej
Z rozmów z najemcami wynika, że przyczyny są z reguły dwie. Jedna - finansowa.
- Czynsze są o wiele wyższe nic obiecano, ale już nie o to chodzi. Pierwotnie mieszkania miały być do wykupu, ale zmieniono umowę. Miało być 1000 zł miesięcznie z możliwością wykupu, a jest 1000 i nie wiadomo, czy wykup będzie możliwy - mówi money.pl Dorota z Białej Podlaskiej.
Niestety, nie chce wypowiadać się oficjalnie i pod nazwiskiem. - To jest tajne. Poważnie. Podpisywaliśmy poufność informacji - z tego też powodu kobieta prosi nawet o zmianę imienia w tekście.
Druga rzecz to standard mieszkań.
- Są kompletnie niewykończone. Nie ma podłóg na przykład i potrzeba około 20 tys. zł, aby to jakoś wyglądało. Zaproponowali stan surowy, choć miało być pod klucz - mówi nam rozgoryczona mieszkanka Białej Podlaskiej. Od 20 lat marzy o własnym mieszkaniu, ale z powyższych powodów zrezygnowała z tego z rządowym wsparciem.
- Ciągle wynajmuję mieszkania. Teraz za 1200 zł miesięcznie. Lepiej byłoby mieć swoje, ale to Mieszkanie+ jest totalną porażką - dodaje Dorota.
Cicho sza?
O doświadczeniach z Mieszkaniem+ próbujemy rozmawiać korespondencyjnie również z inną mieszkanką Białej Podlaskiej. Jednak w jej trakcie kobieta przypomina sobie o poufności i dialog zawisa w próżni. Wiemy tylko tyle, że ona również podpisała klauzulę. Zapis, według jej słów, zabrania jej udzielania informacji na temat poszczególnych punktów zawartych w umowie. Problem w tym, że właśnie o nich chcemy rozmawiać.
Jak udało nam się ustalić, dokument o poufności podpisuje się tylko w Białej Podlaskiej. W przypadku Jarocina niczego takiego do umowy się nie dodaje, bo tam właścicielem nie jest BGK Nieruchomości. Rzecz jednak w tym, że to w Białej Podlaskiej wspomnianych wcześniej rezygnacji ma być więcej, również i dlatego, że to tu mieszkania nie są wykończone.
To standardowy zapis
Dlatego w BGK Nieruchomości pytamy, dlaczego uczestnicy programu Mieszkanie+ podpisują takie klauzule? Czego generalnie dotyczy ta poufność? Co ma na celu zachowanie poufności w tym przypadku? Prosimy również o przesłanie treści samego zapisu.
- Treść umowy najmu instytucjonalnego podpisywana z najemcami mieszkań w Białej Podlaskiej zawiera standardowe zapisy, które nasza spółka stosuje także w przypadku najmu w nieruchomościach Funduszu Mieszkań na Wynajem. Zawarta w paragrafie 18. klauzula poufności, ma na celu ochronę danych wrażliwych dotyczących wynajmującego i najemcy - mówi money.pl Ewa Syta, rzeczniczka prasowa BGK Nieruchomości.
Jak wygląda ten zapis? Wcześniej nie mieliśmy do niego dostępu, bo żaden z naszych rozmówców, nie chciał nam go zacytować, nie mówiąc już nawet o przesłaniu kopii z zamazanymi danymi wrażliwymi. Poniższy cytat pochodzi ze wzoru umowy, który otrzymaliśmy od BGK Nieruchomości.
„Z uwagi na fakt, iż umowa zawiera informacje poufne dotyczące wynajmującego i najemcy, strony niniejszym zobowiązują się zachować poufność odnośnie informacji ujawnionych w związku z zawarciem umowy i nie będą - poza przypadkami wynikającymi z wymogów prawa - ujawniać jej treści osobom trzecim bez pisemnej zgody drugiej strony”.
Na co zwraca uwagę Ewa Syta, tak naprawdę chodzi więc tylko o nieujawnianie prawnie chronionych danych osobowych osobom trzecim. Nie chodzi tu np. o stawki wynajmu, które i tak są powszechnie znane (13,75 zł za mkw. w Białej Podlaskiej).
Dane czy całość umowy?
Syta zapewnia - chodzi tylko o dane. To jednak nie do końca rozwiewa nasze wątpliwości, bo przecież wyraźnie najemca podpisujący taką umowę zobowiązuje się do nieujawniania jej treści. O opinię prosimy prawnika.
- Zapis zobowiązuje obie strony umowy, a zatem również najemcę, do zachowania w poufności informacji związanych z zawartą umową, co jest w mojej opinii zbyt daleko posuniętym i zwyczajnie niepotrzebnym zobowiązaniem narzuconym na najemcę - mówi money.pl radca prawny Dominik Pietrzykowski.
W ocenie prawnika nie ma potrzeby, a tym bardziej podstaw prawnych do nakładania na najemców obowiązku zachowania w tajemnicy treści wiążącej ich umowy oraz jej warunków.
A czy możemy przy zapisie tego typu mówić o próbie zakneblowania tego najemcy, który świadom tego, co podpisał, będzie się bał rozmawiać o programie i dzielić uwagami na jego temat? W ocenie radcy prawnego przez to, że program jest rządowy, to jego zasady są jawne, bo określone w akcie prawnym rangi ustawy bądź rozporządzenia. I co do tych zasad klauzula nie będzie skuteczna.
Knebel jednak się sprawdza
- Będzie natomiast skuteczna w zakresie dotyczącym treści i warunków konkretnej umowy podpisanej przez Kowalskiego. Czyli może opowiadać, że ogólne zasady programu określone w ustawie są fajne bądź niefajne, ale co do konkretnych warunków jego umowy (wysokości czynszu, metrażu mieszkania itp.) to klauzula faktycznie zamyka mu usta - wyjaśnia Dominik Pietrzykowski.
Mało tego, jak przekonuje prawnik, zamyka mu usta również, gdyby chciał powiedzieć, że w ustawie zapisano, iż np. na każde dziecko do 18. roku życia przysługuje mu jeden dodatkowy pokój, a on ma trójkę dzieci i dostał tylko 3-pokojowe mieszkanie, mimo że zgodnie z zasadami programu powinno być 4-pokojowe (jeden pokój dla rodziców i po jednym dla każdego z dzieci).
- Czyli komentować zapisu ustawy oraz warunki programu ujawnione do wiadomości publicznej można, ale zestawić ich z otrzymanymi indywidualnie warunkami zapisanymi w umowie nie można - dodaje Pietrzykowski.
Czym jest Mieszkanie+?
Mieszkania w ramach rządowego programu mają powstać w 17 miastach: w Białej Podlaskiej, Chorzowie, Dębicy, Gliwicach, Katowicach, Kobyłce, Nowej Dębie, Pelplinie, Poznaniu, Radomiu, Skawinie, Stalowej Woli, Starogardzie Gdańskim, Trzebini, Tychach, Wałbrzychu i Wrześni. Jak podaje BGK Nieruchomości, w efekcie ma zostać zbudowanych ponad 6 tysięcy mieszkań.
Mieszkania z rządowego programu będą dostępne w dwóch opcjach: na wynajem oraz na wynajem z możliwością nabycia do nich prawa własności. Pierwsza z nich zakłada, że średni czynsz bez uwzględnienia kosztów eksploatacji oraz mediów wyniesie od 10 do 20 zł za jeden m2. W opcji drugiej stawka czynszu ma wynieść ok. 12-24 zł za m2.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl