Na 7 dni aresztu Wojskowy Sąd Garnizonowy w Warszawie skazał stalinowskiego śledczego Mikołaja Kulika za obrazę sądu i zakłócanie spokoju podczas rozprawy. Mikołaj Kulik decyzję sądu przyjął z płaczem. Oskarżony o torturowanie marynarzy w latach 1949-1953 w Gdyni Mikołaj Kulik po raz kolejny awanturował się w sądzie. Na początku rozprawy Mikołaj Kulik zwrócił się do sędziego mówiąc: "Ja pana ostrzegam, że ta sprawa znajdzie się w Trybunale Konstytucyjnym we Francji". Jak zwykle oskarżony Kulik uskarżał się na zły stan zdrowia, między innymi na problemy ze słuchem. Doleglść ta od początku procesu utrudnia pracę sądu i prowadzi do przepychanek słownych. Dzisiejszą sprawę Mikołaj Kulik skwitował: "Ja nie po to walczyłem o Polskę, żeby się teraz włóczyć po sądach. Wreszcie zniecierpliwiony krzyknął: "Jak mnie szlag trafi, to ja zaraz tu kogoś zamorduję i zatłukę, a sąd może mnie nawet skierować na Syberię". Na te słowa sędzia odpowiedział: "Czasy się zmieniły, granice też". W końcu skazał Mikołaja Kulika na 7
dni aresztu. Mimo płaczu, próśb i błagań oskarżonego sąd nie cofnął nakazu.