Komisja Kodyfikacyjna zakończyła prace w połowie marca. Choć końcowy projektbudził liczne kontrowersje, to jednak dawał nadzieje na to, że stanie się przyczynkiem do poważnych dyskusji na temat prawa pracy. Obecnie obowiązująca ustawa ma 44 lata i choć była wielokrotnie nowelizowana, to jednak wciąż nie rozwiązuje wielu problemów na rynku pracy. Nowoczesna ustawa jest potrzebna.
Wszystko wskazuje, że nic z tego i projekt, nad którym 14 członków Komisji pracowało przez półtora roku, trafi do niszczarki.
Minister Elżbieta Rafalska, która dostała oficjalny projekt (co znamienne - nie został on udostępniony opinii publicznej), nie wypowiedziała się jeszcze na jego temat. Zapowiedziała, że będzie potrzebowała około miesiąca, by wyrobić sobie zdanie na jego temat. Zanim zabrała głos na ten temat, rzecznik partii Beata Mazurek napisała na Twitterze, że "Prawo i Sprawiedliwość nie pracuje nad żadnymi zmianami w kodeksie pracy". Zapowiedziała też, że partia nie poprzez propozycji Komisji Kodyfikacyjnej.
Zobacz też: * *Szwed o projekcie kodeksu pracy: Mamy problem
Za mało czasu na dyskusje
Kilka dni po tym zaskakującym oświadczeniu głos zabrał wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Stanisław Szwed.
Przyznał, że czas, który Elżbieta Rafalska wyznaczyła sobie na zapoznanie się z propozycjami jeszcze nie minął, ale już dziś wie, że w tej kadencji Sejmu nie ma możliwości, by projekty obu kodeksów zostały przyjęte – informuje PAP.
- Jest za mało czasu do końca kadencji, żeby odbyć poważną, merytoryczną debatę nad wszystkimi propozycjami. Będziemy starali się te rzeczy, które jesteśmy w stanie jeszcze w tej kadencji przy obopólnej zgodzie partnerów społecznych, przeprowadzić. A resztę już w następnej kadencji - odpowiedział Szwed w Polskim Radiu Katowice.
To tłumaczenie jest zaskakujące o tyle, że ministerstwo doskonale wiedziało, jak długo działać będzie Komisja i jak dużo czasu przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi pozostanie na dalsze prace nad propozycjami.
Tym samym projekt ustawy, której przygotowanie kosztowało podatników milion złotych (wynagrodzenie członków Komisji), nie zostanie nawet przedstawione różnym zainteresowanym organizacjom (związkom zawodowym, stowarzyszeniom pracodawców, ekspertom rynku pracy) do dyskusji. To już druga Komisja Kodyfikacyjna, której projekt został wyrzucony do kosza (poprzednia, kierowana przez obecnego wicemarszałka Senatu prof. Michała Seweryńskiego, zakończyła działalność w 2006 r.). Powstaje ciekawa tradycja powoływania Komisji, które działają, produkują jakiś dokument, który następnie okazuje się zupełnie bezwartościowym plikiem kartek.
Czytaj więcej: * *Analiza warta milion. Tyle zapłaciliśmy za projekt kodeksu, który podobno projektem kodeksu nie jest
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl