Czas dobrej koniunktury trzeba wykorzystać do obniżenia deficytu, a nie na popuszczanie pasa. Ministerstwo Finansów obawia się scenariusza węgierskiego.
Optymistyczne prognozy zakładają, że PKB Polski sięgnie w tym roku nawet 5 proc. Optymizmu nie brakuje również w finansach publicznych. Na koniec czerwca w kasie państwa było 9,5 mld zł nadwyżki. Co prawda niedługo kwota ta zostanie pochłonięta przez deficyt, jednak nawet ten ma być szansę o połowę niższy niż deficytowy limit zapisany w budżecie na 2018 rok.
Jak pisze środowy "Dziennik Gazeta Prawna", minister finansów Terasa Czerwińska stroni jednak od hurraoptymizmu. Na ostatniej konferencji prasowej podkreśliła, że trzeba wykorzystać czas bardzo dobrej koniunktury, aby prowadzić konsolidację fiskalną i redukować deficyt - z zastrzeżeniem, że realizujemy kilka programów społecznych, chociażby 500+.
Mimo najlepszych od wielu lat wyników sektora finansów publicznych, i tak notujemy deficyt. Tylko w zeszłym roku łączna dziura w budżecie, samorządach i systemie ubezpieczeń społecznych sięgnęła 1,7 proc. PKB. Na ten rok prognozowany wynik to 1,4 proc. PKB. Nadmierny deficyt nam więc nie zagraża. Jednak warto podkreślić, że wiele krajów Unii Europejskiej notuje nadwyżki.
Jednak dla Brukseli nie jest ważne tylko utrzymywanie deficytu w ryzach, ale i obniżanie go w odpowiednim tempie. Dlatego Węgry i Rumunia zostały już objęte procedurą nadmiernego odchylenia. Rumuński rząd, obniżając podatki pośrednie i mocno zwiększając pensje pracowników budżetówki, zapomniał o zaciśnięciu pasa. Zbyt duże rozluźnienie węgierskiego rządu wobec polityki budżetowej przed tegorocznymi wyborami spowodowało, że deficyt strukturalny zaczął tam rosnąć, a nie spadać. W połowie roku Unia uruchomiła wobec tego kraju procedurę odchylenia.
- Celem długookresowym powinna być stabilność finansów publicznych. Można to zrobić, redukując w krótkim i średnim okresie deficyt strukturalny. Przywiązujemy wagę to tego, by wobec Polski nie została wszczęta procedura odchylenia, bo to bolesna procedura – zaznacza minister finansów.
Czerwińska studzi też emocje kolegów z rządu. Jej zdaniem nadwyżka w budżecie po pierwszym półroczu oraz prognozy wzrostu PKB o 5 proc. rodzą nieuzasadniony nastrój pobudzający apetyt na wydawanie.
Czytaj także: Rynek pracy ulgą dla budżetu. Kolejny miesiąc z nadwyżką
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl