Agencja Nieruchomości Rolnych złożyła zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa w sprawie nieprawidłowości w stadninach koni arabskich w Janowie Podlaskim i Michałowie - poinformował we wtorek minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel.
[aktualizacja godzina 15:45]
Minister podkreślił na konferencji prasowej, że decyzja o zwolnieniach prezesów stadnin koni arabskich: Marka Treli z Janowa Podlaskiego i Jerzego Białoboka z Michałowa oraz Anny Stojanowskiej, byłego głównego specjalisty w ANR ds. hodowli czystej krwi arabskiej, była zasadna.
Ocenił, że taka decyzja powinna być podjęta w poprzedniej kadencji rządu, "po tym, jak CBA rekomendowało poprzedniemu kierownictwu odwołanie, czy też podjęcie decyzji personalnych w tym zakresie".
"Miażdżące" wyniki kontroli
Zdaniem ministra przeprowadzona w zeszłym roku kontrola CBA jest "miażdżąco niekorzystna dla zarządów spółek stadnin i pracowników nadzoru właścicielskiego". Jak wyliczał, chodzi m.in. niegospodarność, która miała się wyrażać w podpisaniu "niekorzystnej dla Skarbu Państwa" umowy z firmą Polturf, która od 2001 roku nieprzerwanie jest organizatorem Dni Konia Arabskiego w Janowie Podlaskim i towarzyszącej im aukcji koni Pride of Poland.
- Przede wszystkim umowa, która została zawarta w 2001 roku, była przedłużana, nietransparentna, niekorzystna dla spółek i Skarbu Państwa. Jeśli chodzi o dochody z działalności związanej z hodowlą koni arabskich, to te wyniki były ujemne. W 2013 r. był to ponad milion mln zł. Natomiast wynik dodatni spółek wynikał z prowadzonej działalności innej, tzn. hodowli bydła mlecznego, zbóż. Umowa, która była zwarta, była bardzo niekorzystna dla spółek. Firma Polturf wykazała wpływy z tytułu organizacji Dni Konia Arabskiego w wysokości 10 mln zł - powiedział Jurgiel.
Dodał też, że firma w ubiegłym roku otrzymała udział ze sprzedaży koni w wysokości 512 tys. euro (4,6 mln euro to łączne dochody ze sprzedaży).
- W ocenie CBA, sposób wyłaniania organizatora i konstrukcja umów prowadzi de facto do sprywatyzowania imprezy światowej rangi, jakimi są Dni Konia Arabskiego, i przejęcia dochodów z tego tytułu, jak również 12 proc. dochodów ze sprzedaży koni arabskich przez stadniny - podkreślił Jurgiel.
- Reasumując można stwierdzić, że osoby zarządzające państwowymi stadninami w Janowie Podlaskim, Michałowie i Białce podpisywały z firmą Polturf w latach 2001-2015 umowy zawierające niekorzystne dla tych stadnin zapisy - dodał.
- Z drugiej strony realizująca nad nimi nadzór właścicielski ANR nie podjęła żądnych działań mających na celu zmianę sposobu wyboru organizatora imprezy oraz zapisów umów uwzględniających interesy ekonomiczne tych stadnin. Uzyskane przez CBA informacje wskazują, że jednym z powodów niewłaściwego nadzoru ANR nad zawieranymi umowami mogą być powiązania między właścicielem tej firmy, a pracownikiem zespołu nadzoru właścicielskiego ANR - zaznaczył minister.
Jego zdaniem CBA zarekomendowało też dokonanie zmian kadrowych m.in. w stadninach.
Jurgiel podkreślił, że "bez względu na zasługi i autorytet, każdy musi w Polsce przestrzegać prawa". Jak dodał, we wtorek "złożono do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa wskazując przede wszystkim na elementy niegospodarności, czyli narażanie Skarbu Państwa na straty". W zawiadomieniu wskakuje się też na niewłaściwy nadzór hodowlano-weterynaryjny nad końmi w stadninach.
Prezes ANR Waldemar Humięcki pytany na konferencji o tegoroczną aukcję koni w Janowie Podlaskim poinformował, że Agencja jest związana umową na jej organizację z firmą Polturf. - Staramy się realizować zgodnie z harmonogramem wszystkie postanowienia tej umowy - powiedział. Wyjaśnił, że zgodnie z klauzulą do umowy, jeżeli w ciągu 30 dni od zakończenia aukcji, umowa nie zostaje rozwiązana, to obowiązuje też w przyszłym roku.
Do wypowiedzi szefa resortu rolnictwa odnieśli się podczas wtorkowej konferencji prasowej w Sejmie posłowie PO, którzy stwierdzili, iż mają wrażenie, że "żyją w absolutnym teatrze absurdu, który nam funduje minister Jurgiel".
"Absolutny skandal"
Poseł Platformy Michał Szczerba przypomniał, że szefowie stadnin w Janowie Podlaskim i Michałowie zostali odwołani 19 lutego bez podania uzasadnienia, a we wtorek 8 marca są dopiero formułowane wobec nich zarzuty. - To, co się dzieje, jest absolutnym skandalem - ocenił Szczerba.
- Dziś kreowane są argumenty wobec zwolnienia szefów stadnin, które uzasadniają szkodliwą decyzję dla hodowli koni arabskich - dodał poseł PO.
Wtórowała mu Dorota Niedziela (PO), która apelowała do szefa resortu rolnictwa, by "nie formułował dalej absurdalnych zarzutów". - Zarzut o nieodpowiednim nadzorze weterynaryjnym został obalony przez największe autorytety weterynarii - podkreśliła.
Według niej, jeśli chodzi o zarzut niegospodarności, to jedna z tych stadnin wygenerowała 2,3 mln zł zysku, a druga - 3,2 mln zł. Wskazała ponadto, że minister Jurgiel podczas obrad sejmowej Komisji rolnictwa przytaczał wyniki raportu NIK dotyczącego stadnin. Zaznaczyła jednak, że "wyciągane" były z niego jedynie pojedyncze elementy. Tymczasem, zaznaczyła, "raport ten pokazał, że te dwie spółki są prowadzone nienagannie".
- Bardzo prosimy o rzetelną argumentację odwołania prezesów i nie wyciąganie absurdalnych wniosków. Chcielibyśmy też zapoznać się z tymi argumentami, które zostały złożone we wniosku do prokuratury, bo komisja rolnictwa ich nie zna - oświadczyła Niedziela.
PiS atakuje
Z kolei posłowie PiS podczas konferencji w Sejmie podkreślali, że w stadninach, którymi zarządzali odwołani prezesi, dochodziło do "niejasnych sytuacji gospodarczych i finansowych". Jak argumentowali, "niejasna" jest obrona odwołanych szefów stadnin. - Jedna z firm zarabiała 10 milionów bezprzetargowo, dostała zlecenia na przeprowadzenie wystaw koni arabskich - podkreślił Robert Telus (PiS).
Telus mówił też o raporcie CBA z października. - Rekomendował on rządowi PO-PSL zmiany w zarządzie. Czemu nie ujrzał światła dziennego? Czemu był schowany? PO-PSL schowały go, żeby nie wpłynęło to na wynik wyborczy - uważa poseł PiS.
Prezesi obu stadnin zostali zdymisjonowani przez prezesa ANR Waldemara Humięckiego 19 lutego. Początkowo ANR nie podała uzasadnienia tej decyzji, pojawiła się ona po kilku dniach. Jak podkreślono, głównym powodem odwołania była "utrata zaufania". Decyzja ta spotkała się z oburzeniem środowiska w kraju i za granicą, wiele krytycznych głosów padło ze strony polityków opozycji i mediów.
ANR uzasadniała też odwołanie "brakiem odpowiedniego nadzoru hodowlano-weterynaryjnego nad końmi arabskimi czystej krwi w przypadku Janowa Podlaskiego", "dopuszczeniem przez zarządy obu stadnin do pobierania przez zagranicznych kontrahentów większej liczby zarodków niż dopuszczają to polskie regulacje" oraz "zawieraniem przez zarządy obu spółek umów dzierżawy klaczy z zagranicznymi ośrodkami hodowlanymi w sposób, który nie zabezpieczył w pełni interesów polskich podmiotów oraz ograniczał możliwości dochodzenia roszczeń".
Brak nadzoru weterynaryjnego - jak argumentuje ANR - to dopuszczenie do zgonu wycenionej przez Agencję na 3 mln euro, klaczy Pianissima.
Prezesi się bronią
Z tymi zarzutami nie zgadzają się odwołani prezesi stadnin koni w Janowie Podlaskim i Michałowie.
Były prezes z Janowa Podlaskiego odnosząc się m.in. do śmierci klaczy Pianissima powiedział, że choroba konia była niespodziewana. Dzień wcześniej brała udział w jesiennym pokazie hodowlanym, a od chwili pojawienia się objawów do momentu, gdy znalazła się w Warszawie na stole operacyjnym minęły 4 godziny. Podczas operacji okazało się, że klacz ma skręt okrężnicy i jest już nie do uratowania, trzeba było ją uśpić.
Trela dodał też, że przeprowadzenie takiej operacji na miejscu w stadninie było niemożliwe.
Według odwołanych prezesów dzierżawa koni jest bardzo korzystna dla stadnin. Stadninie w Michałowie przyniosła ona w ostatnich latach kilka milionów euro. Dzierżawca ma obowiązek wystawiania klaczy na pokazach i czempionatach, co jest najlepszą promocją stadniny. Po okresie dzierżawy klacze wracają do polskiej hodowli. Nie zdarzyło się, żeby zawarte w umowie postanowienia nie były przez wydzierżawiającą spółkę wyegzekwowane - mówili byli prezesi.
Jak wyjaśniali, liczbę pobieranych zarodów od koni nie regulują żadne przepisy ustawy, a jedynie zapis w Polskiej Księgi Stadnej Koni Arabskich Czystej Krwi, a ich pozyskiwanie nie jest dla zwierząt szkodliwe.
Janowską stadniną kieruje Marek Skomorowski, w przeszłości m.in. zastępca dyrektora lubelskiego oddziału ARiMR, z wykształcenia ekonomista. P.o. prezesa w Stadninie Koni Michałów została Anna Durmała, która jest zootechnikiem.