Głównym założeniem ustawy jest wprowadzenie zasady, że za utracone nieruchomości można otrzymać odszkodowanie w wysokości 20 proc. wartości, jeśli będzie ono wypłacone w formie pieniężnej. W sytuacji, gdy ktoś zdecyduje przyjąć się odszkodowanie w postaci obligacji skarbowych może liczyć na 25 proc. wartości.
Ponadto ustawa zakazuje ustanawiania kuratorów, a z roszczeniem będą mogły występować jedynie osoby z pierwszej linii pokrewieństwa i małżonkowie. Projekt uchyla możliwość zwrotu majątku osobom zmarłym lub reaktywowanym spółkom. Wszelkie sprawy reprywatyzacyjne, które będą toczyć się w chwili wejścia w życie przepisów, zostaną automatycznie umorzone i podjęte na nowo w oparciu o nowe prawo.
Przepisy wykluczają możliwość zwrotu nieruchomości w naturze, co oznacza, że jeśli są np. własnością Skarbu Państwa bądź samorządu terytorialnego, nie zmienią właściciela. "Dodatkowo, projektowana regulacja zakłada przejście na Skarb Państwa oraz jednostki samorządu terytorialnego części nieruchomości opuszczonych, których właścicieli nie ustalono od 5 grudnia 1990 r., a co za tym idzie - mienie państwowe w tym zakresie zostanie powiększone" - zapisano w uzasadnieniu.
Jeśli ustawa wejdzie w życie, moc prawną stracą m.in.: dekret Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego z dnia 6 września 1944 r. o przeprowadzeniu reformy rolnej oraz tzw. dekret Bieruta, nacjonalizujący warszawskie grunty. Równocześnie projekt nie obejmuje gruntów odebranych dawnym właścicielom na mocy reformy rolnej, chyba że nastąpiło ono z naruszeniem prawa.
W uzasadnieniu ustawy stwierdzono, że choć Polska jest "dawnym liderem transformacji społeczno-ustrojowej”, to pozostaje "jest ostatnim państwem byłego bloku wschodniego, które nie przeprowadziło reprywatyzacji”.
Projekt dotyczy wszystkich trzynastu komunistycznych dekretów i ustaw o nacjonalizacji majątku, a więc jego przepisy w razie wejścia w życie, mogą być stosowane na terenie całego kraju.