Tak dobrze jeszcze w gospodarce nie było. Z badań GUS wynika, że moce produkcyjne przedsiębiorstw są wykorzystywane w najwyższym stopniu, odkąd w ogóle jest to monitorowane. Czyli od 2002 roku. I to zarówno w przemyśle, jak i budownictwie.
W lipcu sektor przetwórstwa przemysłowego (bez górnictwa) korzystał z aż 83,5 proc. swoich mocy, a budownictwo z 87,1 proc. Można się z tego cieszyć, bo jest efektywnie i niewiele maszyn stoi bezczynnie. Szczególnie w dużych firmach (pow. 250 pracowników), ale i te małe pracują pełną (prawie) parą.
Ale jak długo to może trwać? Bez wielkich inwestycji gospodarka stanie w miejscu i nie będzie w stanie obsługiwać rosnących zamówień (jeśli będą rosły). Kończy się przecież też siła robocza.
Bezrobocie wynosi już tylko 5,9 proc. według GUS, a nie licząc osób, które wcale nie chcą pracować (statystyka Eurostatu) nawet zaledwie 3,7 proc. Nawet Ukraińcy i Białorusini nie dają rady zmienić trendu. W pewnym momencie może się okazać, że nie po prostu ma czym ani kim robić.
Gdzie te inwestycje?
Inwestycje firm prywatnych, które jeszcze w ubiegłym roku były bolączką rządu, musiały po prostu ruszyć. I faktycznie ruszyły. - Rośnie produkcja w branżach produkujących dobra inwestycyjne m.in. maszyny i urządzenia, pozostały sprzęt transportowy, wyroby z metali, urządzenia elektryczne - wskazuje departament analiz PKO BP.
Z danych GUS opublikowanych przed tygodniem wynika, że w drugim kwartale nakłady na środki trwałe w ponad 17 tys. badanych dużych i średnich przedsiębiorstw wzrosły o ponad 14 proc. rok do roku w drugim kwartale. To duże przyśpieszenie w porównaniu z kwartałem pierwszym (+6 proc. rdr).
- Dynamika inwestycji sięgnie dwucyfrowego poziomu w drugim kwartale i w całym 2018 roku - mówił na początku sierpnia Jerzy Kwieciński, minister inwestycji i rozwoju.
Wzrost widać głównie w nakładach na budynki i budowle (+21 proc. rdr w pierwszym półroczu), a nieco wolniej rosły zakupy maszyn i urządzeń (+15 proc.). To inwestycje stały najprawdopodobniej za aż 5,1-procentowym wzrostem PKB w drugim kwartale.
Przemysł nie szaleje z wydatkami
Zważywszy na okoliczności, tj. coraz mniejszą ilość rezerw produkcyjnych, firmy produkcyjne (bez górnictwa) niespecjalnie śpieszą się jednak z wydatkami. W czasie gdy w całej gospodarce nakłady rosły o 14 proc., w produkcję inwestowano tylko 8,7 proc. więcej niż rok temu.
Nakłady w drugim kwartale rosły głównie w branżach wyrobów z drewna (+130 proc.), urządzeń elektrycznych (+69 proc.) oraz maszyn (+62 proc.). Tam moce produkcyjne wykorzystywane są w granicach 86-87 proc., czyli więcej niż w całym przemyśle (83,5 proc.), nakłady były więc niezbędne, jeśli zamówienia rosną.
W przypadku firm budowlanych nakłady inwestycyjne rosły o aż 16 proc. w drugim kwartale. A mimo to moce produkcyjne wykorzystane są już na rekordowym poziomie 87,1 proc.
Uruchomienie budowy dróg dofinansowywanych z obecnej perspektywy unijnej, jak widać wyprowadziło maszyny budowlane z magazynów. I to prawie wszystkie. Firmy muszą jednak mieć w pamięci, że te chwile nie potrwają wiecznie i po 2020 roku znowu będzie przerwa na nową perspektywę UE, więc lepiej, żeby sprzęt później się nie marnował.
Ostrożnie z inwestycjami
Ale już w "odzieżówce", gdzie poziom wykorzystania mocy wytwórczych jest największy (89,7 proc.), inwestycje nawet nie tyle nie rosły, co spadły o 3 proc. rdr. Najwyraźniej firmy z tej branży nie wierzą, że wygrają z Chińczykami, więc bazują na tych maszynach, które już są i inwestują nader ostrożnie.
Podobnie na granicy możliwości jest sektor produkcji „pozostałego sprzętu transportowego” (87,9 proc. mocy produkcyjnej), czyli stocznie i fabryki taboru kolejowego, a mimo to i tam nakłady spadły o 4 proc rdr.
O 11 proc. spadły też nakłady w naszym sektorze eksportowych, czyli branży żywnościowej oraz w branży naftowej i koksowej - o 44 proc. Tam moce produkcyjne wykorzystuje się jednak w mniejszym stopniu niż średnia w przemyśle - odpowiednio 81,3 i 78,5 proc.
Obecnie firmy często bardziej szukają pieniędzy, żeby zatrudnić pracowników i dać podwyżki, niż by zwiększyć moce. Spadek inwestycji w branży koksowej mógł się właśnie brać z tegorocznych podwyżek górników JSW.
GUS policzył,że koszt wynagrodzeń w firmach niefinansowych (czyli produkcyjnych i usługowych bez branży finansowej) w pierwszym półroczu wzrósł do 15,4 proc. ogółu kosztów, czyli o 0,4 pkt. proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem. Podwyżki i wzrost zatrudnienia to często obciążenie, które uniemożliwia większe nakłady.
Większe koszty wpłynęły zresztą na spadek zysków przedsiębiorstw o aż 7 proc. rdr w pierwszym półroczu. Więcej było firm ze stratami. W sytuacji, gdy maleją zyski, to razem z nimi maleje kwota, z której można inwestować.
Jednocześnie spadek rentowności do inwestowania zniechęca. To niebezpieczna sytuacja, gdy finansowane z nisko oprocentowanych kredytów inwestycje nie dają odpowiednich zysków, by pokryć ewentualny wzrost oprocentowania. A to prędzej czy później nastąpi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl