Money.pl: Ministerstwo Finansów informuje, że osoby, które ostatnio zarobiły na sprzedaży walut w kantorach powinny zapłacić podatek dochodowy. Ponadto handlujący walutami te dochody powinni ująć w rocznych zeznaniach podatkowych. Czy żądanie podatkowego haraczu od tych, którzy zarobili na wahaniach wartości złotego nie brzmi absurdalnie?
Prof. Witold Modzelewski, wiceminister finansów w latach 1992-1993, autor ustawy o akcyzie i VAT: To nie jest wbrew pozorom nieuzasadniony pomysł. Nasza przepastna ustawa podatkowa uchwalona w 1991 roku, nie tylko zezwala na opodatkowanie zysków z handlu walutami, ale wręcz to nakazuje. Problem tkwi właśnie w owej przepastności ustawowego określenia pojęcia przychodu. Co jakiś czas ministerstwo będzie odkrywać, że nie opodatkowujemy czegoś co powinno być opodatkowane. Mogę tylko powtórzyć moją bardzo negatywną ocenę ustawy - ona jest tragiczna. Takich przypadków przychodów nie opodatkowanych, a które powinny być opodatkowane w świetle tej ustawy, jest znacznie więcej.
Ta ustawa nie wymienia jednak sprzedaży walut w źródłach przychodu, skąd więc stanowisko ministerstwa finansów, że podatek powinien być płacony?
Ustawa wymienia jednak każde przysporzenie, przez to jej konstrukcja jest bardzo nieprecyzyjna. Nie wymienia wszystkich źródeł przychodów w sposób precyzyjny, ona praktycznie pozwala na opodatkowanie wszelkich przysporzeń, pod warunkiem, że są faktycznie uzyskane i trwałe.
Raport Money.pl | |
---|---|
*Sprawdź, które banki nie reagują na obniżki stóp w Szwajcarii * Szwajcarski Bank Centralny obniżył stopy procentowe. Główna stopa spadła do najniższego od ponad sześciu lat poziomu 0,25 procent. Ale nie wszystkie polskie banki obniżą oprocentowanie kredytów walutowych. zobacz raport Money.pl |
Jeżeli to wina złej ustawy, to dlaczego jej nie zmieniono?
Ustawa podatkowa ma licznych obrońców, daje bardzo dużą władzę, właśnie poprzez swoją nieprecyzyjność. Z jednej strony pozwala na tak masowe zjawisko faktycznego nie płacenia podatku, z drugiej na swobodną, ale zasadną interpretację i kiedy się chce to się wprowadza obowiązek płacenia podatku od danego przysporzenia. Dzisiaj różnice kursowe na sprzedaży walut stwarzają bardzo wysokie przychody w sensie realnego przysporzenia, tak więc jest bardzo realna przesłanka by je opodatkować.
Czy jednak ministerstwo nie powinno postawić na rozróżnienie międzyfirmami, które ze spekulacji na walutach zrobiło sobie intratne źródło dochodów, a przeciętnym Kowalskim, który sprzedał w kantorze sto euro i dzięki temu, że złoty mocno ostatnio się osłabił, zarobił na tym?
Całkowicie podpisuję się pod tym poglądem, oczywiście takie rozróżnienie powinno być. Powtarzam już od wielu lat, że tego gniota, mówię tu o ustawie o podatku dochodowym, nie ma co zmieniać, ani nad nim dyskutować. Trzeba po prostu usiąść i od nowa napisać ustawę. Teraz podział podatków od osób fizycznych i prawnych jest zupełnym przypadkiem, stąd możliwość wrzucenia do jednego worka zarówno firm, które zarabiają na wahaniach kurs walut jak i zwykłych obywateli.
Ministerstwu można wytknąć niekonsekwencję. Co na przykład z tymi, którzy spłacają kredyty walutowe i płacąc miesięczne raty, faktycznie zyskują lub tracą na wahaniach kursów?
Oczywiście, że to niekonsekwencja, jednak nie tylko dlatego, że ministerstwo nie żąda podatku od tych, którzy spłacając kredyt walutowy zyskali kiedy złoty się umocnił, ale też nie działa w drugą stronę. Podam przykład: ktoś wziął kredyt na 1000 franków, kiedy szwajcarska waluta warta była dwa złote, czyli wziął dwa tysiące złotych. Dzisiaj ma ten kredyt zwrócić, kiedy frank kosztuje ponad 3 złote, musi więc zwrócić trzy tysiące złotych. Niestety tego przypadku in minus ministerstwo nie zauważa.
Właśnie tutaj możemy zapytać, co z tymi, którzy tracą teraz na wzmacniającym się złotym. Oni powinni w zeznaniach móc wykazać stratę.
Oczywiście - _ albo rybki albo woda _ - użyje takiego męskiego sformułowania, ministerstwo powinno działać konsekwentnie. OK opodatkowujemy tzw. przychody kursowe, ale robimy to w obie strony, czyli uwzględniamy fakt przysporzenia, jak i fakt poniesienia wydatków. One są tak samo ważne w naliczaniu podatku dochodowego.
Reasumując, krytykujemy ministerstwo finansów, ale ono działa w ramach nieprecyzyjnego, ale jednak prawa. Jak właściwie interpretować obecna ustawę by nie krzywdzić podatników?
Obecna ustawa nakazuje z jednej strony opodatkować przychody z różnic kursowych, a jeśli podatnik ponosi koszty z tytułu niekorzystnych dla siebie wahań kursu nie uznaje mu się tego. Ustawa jest wadliwa. Nie warto zmieniać_ tego trupa _. Trzeba usiąść i napisać przyzwoicie nową ustawę o podatku dochodowym, jest jeszcze na to pora i czas.