Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Arkadiusz Droździel
|

Modzelewski: VAT na trwałe musi wzrosnąć do 24 procent

0
Podziel się:
Modzelewski: VAT na trwałe musi wzrosnąć do 24 procent

Money.pl: Tegoroczne przychody z prywatyzacji wyniosą 6 a nie 12 mld jak zakładał rząd. Jest wielce prawdopodobne, że również w przyszłym roku osiągnięcie aż 25 mld wpływów do budżetu z tego tytułu będzie nierealne. W tej sytuacji rząd będzie musiał znaleźć dodatkowe źródło przychodów. Deficytu nie powiększy, bo ten jest i tak rekordowy. Pozostaje podwyżka podatków. Jakich, kiedy i w jakim stopniu?

*Witold Modzelewski, były wiceminister finansów: *To, że prognoza wpływów do budżetu była zawyżona wiadomo było już wtedy, gdy ją tworzono. Przy tym poziomie opodatkowania nierealne było osiągnięcie wpływów planowanych przez ministerstwo finansów. W tej sytuacji problemy z dochodami z prywatyzacji to żadne _ novum _.

Powtarzamy te same błędy, jakie popełniliśmy rok temu - uchwalamy budżet, zdając sobie doskonale sprawę, że zapisana w nim wysokość dochodów jest niemożliwa do zrealizowania.

Dlaczego? Przecież wpływy podatkowe w przyszłym roku mają być na minimalnie wyższym poziomie niż w tym roku. A równocześnie jest wielce prawdopodobne, że wzrost PKB osiągnie dużo wyższy poziom niż założono w przyszłorocznym budżecie. Tym samym w rzeczywistości wpływy do budżetu powinny być wyższe od planowanych.

Ta korelacja jest nie do końca prawdziwa. Wzrost PKB może się wiązać ze spadkiem dochodów budżetowych, czego doskonałym przykładem jest obecny rok. Dzieje się tak ponieważ, aby wzrost PKB pociągał za sobą wyższe wpływy z podatków musi on mieć miejsce tam, gdzie jest wysoka efektywność fiskalna.

Przykładowo, jeżeli wzrost PKB mielibyśmy w eksporcie, to de facto musielibyśmy do tego dopłacać z budżetu poprzez zwrot podatków eksporterom.

Natomiast, gdybyśmy uzyskali istotny wzrost w branży paliwowej to automatycznie zaczęłyby rosnąć wpływy podatkowe do budżetu.

Czyli tak jak w tym roku, w połowie przyszłego czeka nas nowelizacja budżetu?

W okolicach maja, czerwca pojawią się swego rodzaju testy prawdy dla budżetu - bieżące wpływy budżetowe będą wyraźnie wskazywały, że sfinansowanie nimi zaplanowanych wydatków będzie niemożliwe. Dodając do tego wspomniane problemy z dochodami z prywatyzacji mniej więcej w połowie roku rząd będzie musiał podjąć decyzję w sprawie podwyżek podatków, które zadziałają jeszcze w 2010 roku.

Rząd ma jednak ograniczone pole manewru. Nie może przywrócić - co proponuje minister Osiatyński - 40 proc. stawki PIT oraz wyższej składki rentowej w trakcie roku podatkowego. W tej sytuacji pozostaje więc jedynie VAT i akcyza. O ile powinny one wzrosnąć by pokryć niedobory we wpływach?

Zgadza się. Może jedynie manewrować w obrębie tych dwóch podatków. Na pewno nieodzowne będzie podwyższenie stawki podstawowej VAT do 24 procent. Ale i to może nie wystarczyć, więc będą potrzebne podwyżki akcyzy szczególnie na paliwa.

Jak długo miałaby obowiązywać ta wyższa stawka?

Nie łudźmy się, że przez jakiś krótki czas. Oczywiście politycy mogą nam wmawiać, że to tylko działanie doraźne, i po dwóch, trzech latach powrócimy do wcześniejszej stawki. Ale na to nie ma co liczyć. Wyższa stawka będzie trwała.

Parę miesięcy temu proponował Pan jak najszybszą podwyżkę stawki podstawowej do 23 procent. Czy gdyby wtedy rząd zdecydował się na taki krok również VAT musiałby w przyszłym roku wzrosnąć?

Gdybyśmy jesienią tego roku zdecydowali się podwyższyć VAT do 23 procent, to na koniec przyszłego roku moglibyśmy osiągnąć poziom dochodów z podatków, jaki pierwotnie zaplanowano na koniec 2009 roku, czyli 125 mld złotych.

Podwyżka stawki VAT wymaga jednak zmian ustawowych, a prezydent już wcześniej zapowiedział, że nie podpisze ustawy zwiększającej jakiekolwiek podatki. Ponadto w przyszłym roku czekają nas wybory prezydenckie, a w tej sytuacji jest mało prawdopodobne, że rząd zdecyduje się na podwyżki podatków.

Niestety fatalnie się to złożyło, ale ja cały czas mam nadzieję, że można opinii publicznej przedstawić podwyżkę podatków w taki sposób, by zrozumiała, że alternatywą jest dalsze zaciąganie długów, które będą musiały spłacać za nas przyszłe pokolenia.

Politycy nie są chyba aż tak dalekosiężni. Problemem bardziej namacalnym są jednak progi ostrożnościowe po przekroczeniu, których rząd będzie musiał ostro ciąć wydatki.

Akurat jeżeli chodzi o ten straszak, to przyznaję rację tym, którzy twierdzą, że jest to martwy przepis. Nikt nie zredukuje wydatków o 60 mld złotych, bo to jest w praktyce niemożliwe do zrealizowania. Dlatego powtórzę jeszcze raz, że jedyną drogą wyjścia są podwyżki VAT i akcyzy w połowie 2010 roku.

A może rozwiązaniem tej sytuacji będzie zmiana sposobu przekazywania środków do OFE? Zdaniem ministra Rostowskiego ma to przynieść wielomiliardowe oszczędności.

To nic nie da. To są jedynie jałowe zabiegi prezentacyjne. Finanse publiczne ociekają od takiej kreatywnej księgowości. Ale to nie rozwiąże żadnych problemów merytorycznych.

To co się stanie, jeżeli jednak rząd nie zdecyduje się na podwyżkę podatków?

Jeszcze raz zaapeluję do polityków, by zaufali odpowiedzialności społeczeństwa. Bo nieprawdą jest -co sądzą politycy - że mamy postawę anarchiczną. Tak więc należy wytłumaczyć obywatelom, że podwyżka podatków jest jedyną możliwością. Na wariant krajów nadbałtyckich, gdzie zaprzestano wypłaty świadczeń z budżetu nas po prostu nie stać.

Budżet w raportach Money.pl
*Deficyt 2010. Kwota rekordowa, ale było gorzej * Minister finansów zapowiada, że w budżecie państwa na 2010 rok zabraknie ponad 52 mld złotych na sfinansowanie zaplanowanych wydatków.
*Budżet 2010. Dywidendy zje prywatyzacja * Rząd liczy za to na 12,5 miliarda złotych więcej z podatków. Więcej zapłacą palacze i kierowcy służbowych aut.
*Wielki prywatyzator Buzek. Grad go nie przebije * Najwięcej prywatyzował rząd Jerzego Buzka. W latach 1999-2000 pozyskano w ten sposób ponad 40 mld złotych.
*Trzeci kwartał miał być najgorszy, okazał się najlepszy * Polska gospodarka radzi sobie najlepiej w całej Unii Europejskiej. Wynik PKB za III kwartał to wzrost o 1,7 procent w skali roku.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)