Podpisanie w środę umowy na dostawę systemu kończy wieloletnie starania o pozyskanie nowoczesnej broni przeciwrakietowej i przeciwlotniczej. Problem tylko w tym, że kupimy 2 baterie za ponad 16 mld zł. Wcześniej MON obiecywał 8 baterii za 30 mld zł.
Po blisko trzech latach negocjacji w obecności prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Morawieckiego, Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej podpisał w środę umowę na przeciwlotnicze i przeciwrakietowe zestawy rakietowe średniego zasięgu pierwszej fazy systemu „Wisła”.
Tym samym - w 2022 r., kiedy pierwsze rakiety dotrą do Polski - dołączymy do ekskluzywnego klubu kilkunastu użytkowników Patriotów jak USA , Niemcy, Holandia, Izrael czy Japonia.
Jak powiedział podczas uroczystości minister Błaszczak "nad Wisłą będzie teraz bezpiecznie". - Patriot sprawdził się w wielu państwach. Ten system został kupiony dla Wojska Polskiego również dlatego, że stacjonują tu wojska NATO i USA. Zapewni to integracje z armią Stanów Zjednoczonych - powiedział minister, który dodał, że zapłacimy za pierwsza fazę systemu Patriot 4,75 mld dol.
- Rozpoczynamy wyposażanie Polski w najnowocześniejszy na świecie system obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. System sprawdzony w wielu krajach na świecie. System niebywale skuteczny, przechwytujący blisko 90 proc. celów - powiedział z kolei tuż po podpisaniu umowy Andrzej Duda.
Prezydent dodał również, że wprawdzie system jest drogi, ale "co drogie to działa". - Najważniejsze że weszliśmy do elity krajów które ten system maja. Można się uśmiechać i mówić, że to daje coś tylko wojskom obrony przeciwlotniczej. Ale to skok modernizacyjny dla całej armii, bo będziemy w taki nowoczesny sprzęt wyposażali też inne jednostki - mówił prezydent.
Program Wisła będzie kontynuowany
Co niezwykle ważne - jak powiedział prezydent - to pierwszy etap zakupu tego systemu, ale przystąpimy do kolejnego. "Bowiem bezpieczeństwo nie ma ceny". - Mamy jednak swój budżet dlatego cieszę się, ze udało się tę cenę wynegocjować - powiedział prezydent Duda.
W uroczystym podpisaniu umowy brał też udział premier Morawiecki, który powiedział, że jego rząd najpierw zapewnił Polakom bezpieczeństwo finansowe przez uszczelnienie systemu podatkowego i 500+. Teraz, jak przekonywał, czas na zwiększanie bezpieczeństwa zewnętrznego, o które jego gabinet zadbał wraz z sojusznikami poprzez zakup systemu Patriot.
- Przez ten zakup Polska, USA i NATO potwierdzają wspólnotę wartości i wole wspólnej obrony wszystkich państw NATO. Dziękujemy za zaufanie dla nas, że dostajemy najnowszą wersja systemu obrony przeciwrakietowej. Wchodzimy do pierwszej ligi armii najbardziej nowoczesnych na świecie. Polscy patrioci witają Patrioty - dodał Mateusz Morawiecki.
Co dostaliśmy w offsecie
Jak już pisaliśmy w money.pl, w ubiegłym tygodniu MON podpisało umowy offsetowe wartości prawie miliarda zł, które będą obowiązywały 10 lat. Ma to pozwolić polskiej zbrojeniówce i armii pozyskać zdolności w zakresie dowodzenia i kierowania w oparciu o moduł dowodzenia IBCS.
Dotyczy również produkcji i serwisowania wyrzutni i pojazdów transportowo-załadowczych. Mamy też brać udział w produkcji i serwisowaniu elementów wyrzutni przeznaczonych dla pocisków PAC-3 MSE. Polacy będą też wytwarzać wybrane elementy tych pocisków. Umowa przewiduje również budowę laboratorium dla badań tych rakiet, a także zdolności związanych z utrzymaniem samolotów F-16.
Już w poprzednim tygodniu zapowiadaliśmy dzisiejsze, ważne wydarzenie dla polskiej obronności. Z oczywistych względów ten zakup poprawia zdolności naszej armii i cieszyć się należy, że niełatwy proces przetargowy wreszcie się zakończył. Jednak ważniejsze od podpisów na umowie jest pytanie kluczowe: co tak naprawdę kupiliśmy, co chcieliśmy kupić i czy dalej będziemy program „Wisła” kontynuować?
Jak już pisaliśmy w money.pl, ów program ma być odpowiedzią na brak w naszej armii nowoczesnego systemu obrony powietrznej średniego zasięgu. Pozwoli niszczyć samoloty, śmigłowce, ale też i rakiety balistyczne wroga. Przestrzale rakiety, jakimi dysponuje teraz Wojsko Polskie, nie zapewniają takiej ochrony.
Rządowi PiS oddać należy, że kolejne gabinety zdawały sobie z tego sprawę, ale niewiele zrobiły, by przyśpieszyć cały proces wyboru takiego systemu. Udało się to wreszcie ministrowi Błaszczakowi, ale pytań co do dalszej przyszłości Patriotów w Polsce nadal jest dużo.
To ciągle mało?
Wszystko dlatego, że podpisana w środę umowa dotyczy tylko dostawy tzw. pierwszej fazy projektu. W jej ramach dostaniemy dwie baterie systemu Patriot (16 wyrzutni, cztery radary i cztery stanowiska dowodzenia) produkowane przez amerykańską firmę Raytheon.
Co należy uznać za sukces do Polski będą też zintegrowane z najnowocześniejszym systemem zarządzania walką IBCS innego amerykańskiego producenta - firmy Northrop Grumman. Jednak do zestawów dołączone będą radary kierunkowe. Dopiero w drugiej fazie programu, czyli od trzeciej baterii rakietowej, systemy mają posiadać dookólny radar (identyfikujący cele w pełnym polu 360 stopni).
Jak wielokrotnie na naszych łamach przekonywali eksperci wojskowi bez radarów dookólnych trzeba większej liczby baterii, które mogą chronić dany obszar. Radary tych dwóch pierwszych widzą tylko w zakresie 180 stopni i mogą zwalczać cele lecące tylko z tego obszaru.