"Ubolewamy, że niemiecki wydawca wydający codzienną gazetę Fakt w Polsce, wprowadza w błąd naszą opinię publiczną, grożąc wyimaginowanymi zarzutami jakoby Polska miała płacić kary za kontrakt, który został zerwany z winy francuskiego producenta. To raczej Polska winna domagać się zadośćuczynienia w związku z odmową podpisania umowy offsetowej przez stronę francuską" - napisała czasowo pełniąca obowiązki rzecznika prasowego MON Katarzyna Jakubowska w przesłanym w piątek oświadczeniu.
"Przypominamy, że rząd PO i PSL chciał wydatkować na rzecz producenta francuskiego 13,5 mld zł., kupując tam śmigłowce Caracal. Nie zawarł jednak kontraktu na offset, czyli obowiązkowych dostaw technologii dla Polski. Rząd francuski był w pełni świadomy, że powodzenie umowy zależy od porozumienia w sprawie offsetu" - głosi komunikat.
Według MON "mimo wielu ofert ze strony Polski przedstawianych przez Ministra Rozwoju, strona francuska w ciągu dziewięciomiesięcznych negocjacji odrzuciła polskie propozycje offsetu". "W tej sytuacji - napisano - Minister Rozwoju Wicepremier M. Morawiecki uznał dalsze negocjacje za bezzasadne".
"Ministerstwo Obrony Narodowej musi brać pod uwagę, iż produkujące w Polsce fabryki śmigłowców gotowe są natychmiast dostarczyć niezbędny sprzęt dla polskiej armii. W obecnej sytuacji międzynarodowej przedłużanie stanu, gdy brak jest wystarczającej liczby śmigłowców, ma negatywny wpływ na bezpieczeństwo państwa" - stwierdził resort.
We wtorek Ministerstwo Rozwoju, które prowadziło rozmowy offsetowe w związku z przetargiem na śmigłowce dla wojska, poinformowało, że "Polska uznaje za zakończone negocjacje umowy offsetowej Kontrahent nie przedstawił oferty zabezpieczającej w należyty sposób interes ekonomiczny i bezpieczeństwo państwa polskiego". "Rozbieżności w stanowiskach negocjacyjnych obu stron uniemożliwiają osiągnięcie kompromisu, w związku z czym dalsze prowadzenie rozmów jest bezprzedmiotowe" - podano.
Dzień później wicepremier Morawiecki za mało prawdopodobne uznał, by Polsce groziły z tego tytułu kary. Wiceminister obrony Bartosz Kownacki powiedział, że to Polska może zabiegać o rekompensatę od koncernu zbrojeniowego.
Redaktor naczelny miesięcznika "Raport" Michał Likowski ocenił w rozmowie z PAP, iż "ryzyko, że Airbus Helicopters wystąpi o odszkodowanie, jest realne, aczkolwiek mało prawdopodobne ze względów politycznych".
Szef "Nowej Techniki Wojskowej" Mariusz Cielma powiedział, że nie zna "powodów, dla których MON mogłoby oczekiwać zadośćuczynienia ze strony producenta. Zwrócił zarazem uwagę, że postępowanie trwało długo, trudno więc zarzucić tronie polskiej, iż nie dążyła do zakończenia negocjacji powodzeniem, i domagać się z tego powodu rekompensaty.
Negocjacje umowy offsetowej rozpoczęły się 30 września ub.r. Jej zawarcie było warunkiem podpisania kontraktu o dostawie 50 wiropłatów. W kwietniu 2015 MON w przetargu na wielozadaniowe śmigłowce dla wojska do końcowego etapu zakwalifikowało śmigłowiec H225M (wcześniejsze oznaczenie EC725) Caracal produkcji Airbus Helicopters (poprzednio Eurocopter).
Decyzja wzbudziła sprzeciw PiS, związki zawodowe działające w zakładach, których oferty zostały odrzucone - PZL Mielec należących do amerykańskiej korporacji Sikorsky z maszyną Black Hawk i PZL Świdnik będących własnością Leonardo Helicopters proponujących maszynę AW149. Świdnik pozwał Inspektorat Uzbrojenia MON i wniósł o zamknięcie postępowania bez wyboru oferty. W maju sąd pierwszej instancji oddalił pozew.
PiS zawiadomiło prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przy przetargu, argumentując, że wymagania mogły preferować maszynę europejskiego koncernu.
Posłowie PiS apelowali, by z podpisaniem umowy wstrzymać się do sformowania nowego rządu. Podobne stanowisko zajął SLD. Zastrzeżenia wyrażał również prezydent Andrzej Duda.
Minister obrony Antoni Macierewicz na początku urzędowania podjął decyzję o przeglądzie postępowań dotyczących zakupów, w tym na śmigłowce.