Wojskowym emerytom - oprócz degradacji - grozi utrata dotychczasowych emerytur. W niektórych przypadkach mogą stracić nawet kilkanaście tysięcy złotych. - Tych, którzy biorą tak wysokie świadczenia, jest niewielu. Największa grupę stanowią koledzy z garnizonów, którzy dostają znacznie mniej, a mogą zostać z tysiącem brutto - mówi money.pl pułkownik Jan Kacprzak, sekretarz generalny Związku Żołnierzy Wojska Polskiego.
PiS wojskowymi służącymi w PRL po raz pierwszy zajął się już w grudniu 2016 r. Wtedy swoje pierwsze czytanie miał projekt będący - w dużym uproszczeniu - odpowiednikiem ustawy dezubekizacyjnej dla policjantów i funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa PRL.
Jednak większe obawy byłych wojskowych związane są z tzw. ustawą degradacyjną. Jak pisaliśmy w money.pl kontrowersyjny projekt MON w lipcu br. trafił do uzgodnień międzyresortowych. W myśl proponowanych przez PiS przepisów podstawą do odebrania stopnia wojskowego będzie służba w polskiej armii w latach 1944-1990.
O degradacji ostatecznie ma decydować prezydent (w odniesieniu do generałów i admirałów) i minister obrony (w odniesieniu do pozostałych wojskowych).
- W tej pierwszej ustawie nie idą tak szeroko. Wymienia się tam z nazwy konkretne jednostki, które uznane zostały jako organy bezpieczeństwa PRL. W degradacyjnej jest lista IPN, która daje szersze pole do interpretacji - mówi Kacprzak.
Kluczowe dla byłych wojskowych są możliwości różnego rozumienia niektórych wpisanych tam rodzajów jednostek. W punkcie 12. np. zapisano: "inne służby Sił Zbrojnych prowadzące działania operacyjno-rozpoznawcze lub dochodzeniowo-śledcze, w tym w rodzajach broni oraz w okręgach wojskowych".
Zdaniem ZŻWP ten punkt jest wyjątkowo groźny dla wojskowych emerytów, bo może doprowadzić do sytuacji, w których o współpracę z tajnymi służbami PRL oskarżać się będzie np. żołnierzy wojsk rozpoznania radioelektronicznego.
Wprawdzie rozpoznanie prowadzone przez służby bezpieczeństwa od typowo wojskowego rozpoznania bojowego różni się diametralnie, ale nikt przecież nie jest w stanie zagwarantować, że pojęcia te nie będą tu mylone. Wojskowi boją się również, że może to być wykorzystane do załatwiania z nimi personalnych porachunków.
Jak dużo mogą stracić wojskowi emeryci?
Zgodnie z obowiązującym prawem dotyczącym emerytur wojskowych bazą do ich naliczania jest ostatnie wynagrodzenie żołnierza. Nie jest to zatem wyłącznie związane ze stopniem wojskowym.
Projekt degradacyjny tego nie zmienia, ale wojskowi obawiają się, że po pierwsze, może być on jeszcze uzupełniony o stosowne zapisy, a po drugie, praktyka związana z pierwszymi degradacjami może spowodować, że odbędzie się to na innej drodze.
- Degradacje z mocy tej ustawy, które będą pierwszymi ogłaszanymi w trybie administracyjnym, mogą zmusić resort do odebrania świadczeń w odpowiedniej wysokości. Tego nie ma w tej ustawie, ale obawiamy się, że tak to będzie traktowane - mówi Kacprzak.
Były wojskowy sugeruje, że metoda pomniejszania świadczeń może być żywcem przeniesiona z tzw. ustawy dezubekizacyjnej dla wojska. Zaproponowano tam obniżenie współczynnika procentowego podstawy wymiaru emerytury za każdy rok służby na rzecz PRL z 2,6 proc. do 0,5 proc.
Jednak pomniejszone świadczenia nie mogą dostawać więcej niż wynosi średnia emerytura wypłacana przez ZUS. Przypomnijmy: dla emerytów jest to 2100 zł brutto, czyli ok. 1700 zł na rękę.
Ministerstwo nie odpowiada
Prosiliśmy - już w środę - MON o rozwianie wszelkich wątpliwości na temat tego projektu. Jednak do tej pory nie otrzymaliśmy żadnych odpowiedzi. Nie wiemy więc, czy podejrzenia ZŻWP są słuszne. Nie otrzymaliśmy też informacji o średnich emeryturach wojskowych z podziałem na kategorie stanowisk i stopni.
Dowiedzieliśmy się tylko, że w pierwszym kwartale 2016 r. najniższa wypłacana byłym wojskowym emerytura była na poziomie 880 zł, a najwyższa to 18 930 zł brutto miesięcznie. Przeciętnie były żołnierz dostaje nieco ponad 3 tys. zł. brutto.
- Tych, którzy biorą te najwyższe świadczenia, jest niewielu. Największa grupę stanowią koledzy z garnizonów, którzy dostają znacznie mniej. Jednak po zmianach mogą zostać z tysiącem brutto - mówi Jan Kacprzak. To, co mówi pułkownik, potwierdzają ustalenia dziennika "Fakt", który przed rokiem dotarł do listy wojskowych emerytów z najwyższymi świadczeniami.
Jak się okazało, najwięcej otrzymują wojskowi prokuratorzy. Paradoksalnie pułkownicy-prokuratorzy często mają dużo wyższe świadczenia niż najważniejsi generałowie, którzy przecież często swoje wieloletnie doświadczenie zdobywali na misjach zagranicznych.
Jak nalicza się wojskową emeryturę?
Emerytura wojskowa przysługuje po 15 latach służby (dla zatrudnionych od 2013 r. po 25 latach). Jej wysokość wynosi 40 proc. ostatniej pensji, ale do tego dolicza się jeszcze różnego rodzaju dodatki. Za rok służby ponad 15 lat dodaje się 2,6 proc. do podstawy wymiaru.
Ponadto podwyższenie emerytury o kolejne 2 proc. podstawy wymiaru możliwe jest za każdy rok służby: na samolotach naddźwiękowych, okrętach podwodnych, w charakterze nurków czy zwalczaniu terroryzmu. Na dodatki mogą też liczyć saperzy, żołnierze służb specjalnych, walczący na froncie w czasie wojny lub w strefie działań wojennych itd.
Z tego powodu bardzo trudno jest o odpowiedź, jak wiele może stracić zdegradowany pułkownik, major czy kapitan.
- Jeden emerytowany pułkownik może otrzymywać 5 tys., ale drugi już tylko 2,5 tys. zł. Wszystko zależy od stanowiska. Ten pierwszy mógł np. służyć w Sztabie Generalnym, a drugi był np. zatrudniony gdzieś w odległym garnizonie i zarabiał dużo mniej - wyjaśnia Kacprzak*. *
Jak udało nam się ustalić, najwyżsi stopniem wojskowi średnio otrzymują około 10 tys. zł brutto. Jednak emerytowanych generałów w Polsce nie mamy nawet 200. Dla nich i otrzymujących wyższe świadczenia straty mogą być oczywiście największe.
W przypadku generałów może to być nawet około 8 tys. zł miesięcznie. Objęci ustawą żołnierze niższych stopni i służących na niższych stanowiskach mogą z kolei stracić od 8 tys. do kilkuset zł.