Jeszcze tej wiosny MON zamierza wybrać system przeciwrakietowy średniego zasięgu i bezzałogowce zdolne przenosić uzbrojenie. Trwa ocena ostatecznych ofert w przetargu na śmigłowce wielozadaniowe. Resort planuje też modernizację czołgów Leopard. Skierowany w połowie lutego do laski marszałkowskiej rządowy projekt zakłada przeznaczanie na obronność co najmniej 2 proc. PKB z roku poprzedniego, począwszy od 2016 r. Obecnie wskaźnik ten wynosi 1,95 proc. PKB, więc przyrost wydatków wyniósłby około 800 mln zł.
To część planu modernizacji technicznej, który na lata 2014-22 przewiduje zakupy broni i sprzętu za 130 mld zł. Zagraniczne zakupy mają się łączyć ze znacznymi korzyściami dla krajowego przemysłu - przekonuje MON, które od lata ub. roku odpowiada też za offset.
Do końca kwietnia MON zamierza wskazać dostawcę zestawów przeciwlotniczych i przeciwrakietowych w programie Wisła. Wybór ma zostać dokonany między amerykańskim Patriotem a oferowanym przez francuskie konsorcjum systemem SAMP/T, opracowanym przez przemysł europejski.
Według MON żaden z oferentów zakwalifikowanych do ostatecznych rozmów nie spełnia wszystkich postawionych wymagań, ale ma je spełnić do 2022 r. Z negocjacji odpadło amerykańsko-niemiecko-włoskie konsorcjum proponujące system MEADS. MON uzasadniło, że system nie jest jeszcze w użyciu i producent nie może zaproponować rozwiązania przejściowego, zanim nastąpią docelowe dostawy. Dziewięć firm uczestniczy tymczasem w dialogu technicznym, który ma doprowadzić do wyboru zestawów obrony powietrznej średniego zasięgu - Narew.
W ramach modernizacji systemu obrony powietrznej, w tym przeciwrakietowej - co za priorytet uznali prezydent i rząd - oprócz sześciu baterii w programie Wisła i 11 zestawów krótkiego zasięgu wojsko chce kupić m. in. także 77 samobieżnych zestawów przeciwlotniczych Poprad, 152 wyrzutnie z 486 rakietami Piorun oraz mobilne radary Soła i Bystra.
Według ostatnich zapowiedzi na przełomie kwietnia i maja zostaną wybrane dwa systemy bezzałogowych samolotów zdolnych przenosić uzbrojenie. Program Zefir zakłada zakup czterech zestawów po trzy samoloty średniego pułapu i długiego trwania lotu (MALE) plus naziemne stacje naprowadzania; program Gryf (bezzałogowce o zasięgu taktycznym) przewiduje zakup 12 zestawów po cztery samoloty. Zefir ma być uzbrojony w rakiety kierowane i niekierowane, Gryf tylko w niekierowane. Wyboru dostawców uzbrojonych dronów resort zamierza dokonać spośród producentów amerykańskich i izraelskich. Warunkiem zawarcia kontraktu ma być jednak udostępnienie technologii polskim producentom uczestniczącym w przetargu na bezzałogowce rozpoznawcze. Przetarg na aparaty latające klasy mini i taktycznej (programy Wizjer i Orlik) ruszył w styczniu.
Wojsko szuka aparatów do systemów kierowania ogniem broni dalekiego zasięg, jak pociski NSM Morskiej Jednostki Rakietowej, artyleria rakietowa czy pociski JASSM, w które mają zostać uzbrojone samoloty F-16. Wart 250 mln dolarów kontrakt na 40 pocisków powietrze-zmienia o zasięgu ok. 370 km podpisano w grudniu po rekordowo szybkiej zgodzie władz USA na sprzedaż tej broni.
Nie są to jedyne pociski manewrujące, w jakie ma być uzbrojona polska armia. Przed kilkoma miesiącami zapadła decyzja, że bronią tego rodzaju mają dysponować także nowe okręty podwodne. Na sierpień MON planuje uruchomienie postępowania na zakup trzech okrętów, które do 2025 r. zastąpią jednostki klasy Kobben i ORP Orzeł.
Dostawą okrętów podwodnych dla Polski są zainteresowane stocznie z Francji, Niemiec i Szwecji. W grę wchodzą także producenci z Hiszpanii i Korei Południowej. Francuzi z grupy DCNS proponują okręty typu Scorpene uzbrojone w pociski manewrujące produkowane przez MBDA, zdolne razić cele naziemne w promieniu 1000 km od okrętu. Jest to jednak oferta powiązana, pocisk jest dostępny tylko w razie wyboru okrętu Scorpene. By móc ewentualnie uzbroić okręt innego producenta w pociski tej klasy, Polska wystąpiła w styczniu do rządu USA z pytaniem o sprzedaż 24 pocisków Tomahawk.
Zakupy pocisków manewrujących - uzbrojenia mającego zniechęcać potencjalnego agresora możliwością dotkliwej odpowiedzi - to część programu, któremu rząd nadał nazwę "polskie kły". W ten pomysł na odstraszanie wpisują się także zdolności rozpoznania i rażenia z użyciem latających bezzałogowców i zwiększanie zdolności bojowych wojsk specjalnych.
Plany modernizacji Marynarki Wojennej przewidują także m.in. zamówienie trzech okrętów obrony wybrzeża Miecznik i takiej samej liczby patrolowców Czapla. Podobnie jak w przypadku mniejszych samolotów bezzałogowych stroną kontraktu ma być polski przemysł, nawet w razie wykorzystania elementów z importu. Trwają tez prace nad patrolowcem Ślązak, budowanym zamiast zaniechanej korwety Gawron.
Na ten rok ministerstwo zapowiada też rozstrzygnięcie przetargu na 70 śmigłowców wielozadaniowych. Trzy oferty to: Sikorsky Black Hawk w wersji S-70i produkowanej w PZL Mielec, AW149 konsorcjum AgustaWestland i PZL Świdnik oraz Airbus Helicopters (dawniej Eurocopter) H225M (wcześniejsze oznaczenie EC725).
W lipcu ub.r. od analizy rynku rozpoczął się program Kruk, dotyczący wyposażenia Wojsk Lądowych w nowy śmigłowiec bojowy. Przetarg na 30 maszyn tej kategorii miał ruszyć w 2018 r., program przyspieszono wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Po latach przerw i problemów technicznych w 2016 r. wojsko ma otrzymać pierwsze armatohaubice Krab na nowym podwoziu. W 2012 r. do armii trafiło osiem wozów; próby wykazały m.in. problemy z silnikiem i układem paliwowym, w blachach pojawiały się mikropęknięcia. Ze 120 Krabów 36 będzie miało podwozia wyprodukowane w Korei Południowej, podwozia dla kolejnych 84 mają być wytwarzane na licencji w Polsce.
W lutym żołnierze wojsk pancernych pierwszy raz ćwiczyli na poligonie wykorzystując czołgi Leopard 2A5. W ubiegłym roku Polska kupiła od Niemiec 119 wozów, w tym 105 w wersji 2A5 oraz 14 w wersji 2A4. W latach 2002-03 128 czołgów w tej starszej wersji z nadwyżek Bundeswehry trafiło już do Wojska Polskiego. W tym roku ma ruszyć ich od dawna oczekiwana modernizacja. Wojsko chce m.in. zmienić systemy kierowania ogniem, stabilizacji wieży i łączności, wzmocnić pancerz. Liderem modernizacji niemieckich czołgów ma być Bumar Łabędy, należący do Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Modernizacja 128 wozów z pierwszych dostaw miałaby się dokonać do roku 2020.
Rocznie o 800 mln złotych na armię więcej
Zwiększenie wydatków obronnych ma być realizacją zapowiedzi z październikowego expose premier Ewy Kopacz dotyczących obronności. Skierowany w połowie lutego do laski marszałkowskiej rządowy projekt zakłada przeznaczanie na obronność co najmniej 2 proc. PKB z roku poprzedniego, począwszy od 2016 r. Obecnie wskaźnik ten wynosi 1,95 proc. PKB, więc przyrost wydatków wyniósłby około 800 mln zł. Dodatkowe środki - przeznaczane na modernizację armii - MON wydawałby w znacznej części w krajowym przemyśle zbrojeniowym, skonsolidowanym w zeszłym roku w Polskiej Grupie Zbrojeniowej, na czym skorzystałby też krajowy rynek pracy.
O zwiększeniu wydatków obronnych do poziomu 2 proc. PKB - zalecanego w NATO - mówili w ubiegłym roku prezydent Bronisław Komorowski oraz premierzy Donald Tusk i Ewa Kopacz. Podniesienie udziału wydatków obronnych w PKB to także wypełnienie zobowiązań ze szczytu NATO w Newport. Sojusznicy postanowili tam, że państwa, które wydają na obronność mniej, osiągną poziom 2 proc. PKB w ciągu 10 lat.
Rządowy projekt zakłada ponadto zmianę cyklu programowania rozwoju sił zbrojnych z okresu 2-letniego na 4-letni, a okresu planistycznego z 6-letniego na 10-letni - zgodnie z zasadami planowania obronnego w NATO. Projekt przewiduje też, że dodatkowymi przychodami Funduszu Modernizacji Sił Zbrojnych mogą się stać odszkodowania lub kary umowne otrzymane przez jednostki wojskowe w wyniku nieprawidłowej realizacji umów dotyczących zakupu uzbrojenia i sprzętu wojskowego oraz badań naukowych i prac rozwojowych, zwroty wydatków za udzielone wsparcie obcym wojskom, a także darowizny, spadki i zapisy.
Inwestycje we wspólną infrastrukturę wojskową w ramach programu NSIP będzie można przejściowo finansować z budżetu państwa. Projekt zawiera też doprecyzowanie przepisów dotyczących wykonywania specjalistycznych usług wojskowych przez jednostki wojskowe. W praktyce oznacza to odejście od zasady, że musi istnieć ścisły związek między charakterem usługi świadczonej przez jednostkę a planem jej szkolenia. Jednostki wojskowe będą mogły funkcjonować bardziej elastycznie - świadczyć usługi cywilom poza szkoleniem, czyli np. zbudować most, oczyścić teren po powodzi - jeśli wymaga tego interes publiczny lub interes sił zbrojnych.
Inna proponowana zmiana dotyczy możliwości wypłacania zaliczek na poczet zamówień publicznych udzielanych w dziedzinach obronności i bezpieczeństwa, wyłączonych spod ustawy o zamówieniach publicznych.
Czytaj więcej w Money.pl src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1072911600&de=1465164000&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=PKO&colors%5B0%5D=%230082ff&fg=1&tid=0&fr=1&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>