Wiceminister, który odpowiada za uzbrojenie i modernizację sił zbrojnych, zapowiedział zmiany - zarówno na poziomie decyzji ministra, a "być może nawet zmiany ustawowe" - w zakresie procedur przy zakupie sprzętu. - Ta procedura dzisiaj jest niesamowicie długa, my chcielibyśmy ją możliwie uprościć - powiedział Kownacki na posiedzeniu senackiej komisji obrony.
- To jest wielomiesięczny, niesamowicie skomplikowany proces, którego ja nie jestem jeszcze w stanie zrozumieć - tłumaczył wiceszef MON. - Nikt nie zrozumie, na czym polega ten proces podejmowania decyzji, a jednocześnie jest to proces unikania odpowiedzialności - dodał.
Założeniem zmian - jak mówił wiceminister - jest korzystanie w większym zakresie z przepisu prawa unijnego, który pozwala na wyłączenie stosowania Prawa zamówień publicznych ze względu na występowanie ważnego interesu bezpieczeństwa państwa. Kownacki dodał, że najlepiej, by dzięki temu wojsko kupowało uzbrojenie i sprzęt od polskiego przemysłu.
Jeszcze za poprzedniego rządu, pod koniec 2014 r. MSZ zwracało MON uwagę, że "systematyczne udzielanie zamówień publicznych w dziedzinie obronności i bezpieczeństwa z wyłączeniem stosowania ustawy Prawo zamówień publicznych (...) jest niezgodne z prawem UE i naraża Polskę na zarzut uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego". MON odpowiadało, że Polska jest państwem granicznym NATO, więc bezproblemowe funkcjonowanie sprzętu i uzbrojenia dotyka podstawowego interesu bezpieczeństwa państwa, co oznacza, że niestosowanie Pzp jest zgodne z prawem unijnym.
Kownacki wśród planów legislacyjnych resortu wymienił m.in. nowelizację ustawy o urzędzie ministra obrony narodowej, co ma zmienić system kierowania i dowodzenia siłami zbrojnymi, wprowadzony przy sprzeciwie PiS z początkiem 2014 r.
We wtorek Kownacki zarzucił obecnemu modelowi, że jest nieracjonalny i wprowadził chaos w zarządzaniu armią. - Nie jest to tylko nasza ocena, ale również ocena wojskowych, w związku z tym trzeba dokonać pewnej subsumpcji tych przepisów (przyporządkowaniu stanu faktycznego ogólnej normie prawnej), może nie stricte prostego powrotu do poprzedniego rozwiązania - powiedział wiceminister.
Dodał, że zmiany w tym zakresie "zostaną przedstawione do prac w parlamencie" prawdopodobnie w II kw.
- Chcemy wyciągnąć wnioski i też te elementy, które mogą być pozytywne, warto, żeby zostały wykorzystane w dalszych pracach ministerstwa i uwzględnione przy zmianie ustawy - podkreślił Kownacki.
Szef MON Antoni Macierewicz tuż po objęciu urzędu powiedział, że należy dokonać zmian w obowiązującym od początku 2014 r. systemie kierowania i dowodzenia siłami zbrojnymi, który wprowadził dwa główne dowództwa w miejsce odrębnych dowództw rodzajów sił zbrojnych, a Sztab Generalny uczynił ośrodkiem planowania strategicznego, a nie dowodzenia. Minister ocenił, że obecne rozwiązanie "tworzy konflikty, zamieszanie, elementy chaosu" i musi zostać uproszczone.
- Armia jest strukturą hierarchiczną i wymaga jednolitego podporządkowania, a nie kilku zróżnicowanych pomiotów - podkreślił Macierewicz. Na pytanie, czy zamierza "odkręcić" reformę wprowadzoną za poprzedniego rządu, szef MON odparł: - Nie, twórczo rozwinąć w kierunku ujednolicenia. Jak dodał, mogą to być rozwiązania zmierzające do utworzenia połączonego dowództwa obejmującego obecne dowództwa generalne i operacyjne.
Kownacki powiedział też, że MON nie zamierza ograniczać przywilejów emerytalnych żołnierzy. Takie rzekome plany miały być - jak donosiły media - jednym z powodów decyzji o odejściu z wojska pięciu generałów z dowództwa generalnego. - Nie będzie żadnego drastycznego ograniczenia uprawnień emerytalnych. To, co padło (...), wywołało niepotrzebne zamieszanie i spustoszenie. Chciałbym wszystkich uspokoić, to jest nieprawda - zapewnił Kownacki.
Również dowódca generalny gen. broni Mirosław Różański poinformował w sobotę, iż szef MON przekazał mu, "że nie są planowane zmiany w regulacjach emerytalnych żołnierzy, a prace nad tzw. ustawą pragmatyczną nie mają na celu spowodowania niekorzystnych rozwiązań finansowych dla kadry".