W ostatnim roku inwestycja w akcje spółek budowlanych to nie był dobry wybór. Rynek jakby zupełnie nie widział perspektyw przed branżą. Zapewnienia premiera Mateusza Morawieckiego o wielkich inwestycjach rządowych przechodzą zupełnie bez echa.
Mateusz Morawiecki w lipcu ubiegłego roku, gdy był jeszcze wicepremierem, obiecywał 100 mld dol. na inwestycje infrastrukturalne w ciągu dziesięciu lat. Chodzi o wydatki na żeglowność rzek, autostrady, kolej, Centralny Port Komunikacyjny i energetykę. Z autostrad i dróg ekspresowych kluczowa ma być Via Carpatia.
W lutym bieżącego roku, już jako premier zapowiedział rozpoczęcie budowy 10 tys. lokali w programie Mieszkanie+. Dla porównania skali - 10 tys. mieszkań to jedna dziesiąta tego, co w ubiegłym roku oddali do użytku deweloperzy w całej Polsce.
A to nie wszystko. Są jeszcze drogi lokalne, które rząd chce dofinansować potężnymi pieniędzmi.
- Jesienią utworzymy specjalny fundusz, na 5 mld zł, który będzie zastrzykiem finansowym na naprawę dróg gminnych i powiatowych - obiecywał niedawno premier przy okazji konferencji w sprawie "najgorszej drogi w Polsce".
Jeśli wierzyć w te zapewnienia, dla sektora szykują się długie lata prosperity. Badania GUS już nawet wskazują, że w branży budowlanej mamy coś na kształt boomu. Według danych z dwóch pierwszych miesięcy roku produkcja budowlana wzrosła aż o 32,3 proc. rok do roku. Wygląda na to, że inwestycje ruszyły z kopyta. Tyle że... nie widać tego na giełdzie.
Giełda bardzo sceptyczna
Indeks, mierzący notowania spółek budowlanych, spada w tym roku na równi z całym rynkiem. Choć WIG-BUDOW obniżył swoje notowania od grudnia o 3,7 proc., a WIG20 spadał nieco szybciej, bo o 6 proc., to po słabym roku tak mała różnica może być uznana za porażkę.
Przypomnijmy, w ciągu ostatnich 12 miesięcy WIG-BUDOW stracił 24,6 proc., podczas gdy WIG20 zyskał 3,4 proc.
Kwotowania indeksu firm budowlanych na tle WIG20 w ostatnich dwóch latach src="https://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1460975613&de=1524064200&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=WIG-BUDOW&colors%5B0%5D=%230082ff&s%5B1%5D=WIG20&colors%5B1%5D=%23e823ef&tid=0&w=605&h=284&cm=1&lp=1"/>
Giełda, jak widać, nie wierzy, że notowane przez GUS odbicie w budownictwie przełoży się na zyski firm budowlanych. Być może inwestorzy pamiętają, co się działo po poprzednim boomie budowlanym, gdy przygotowywano autostrady na Euro 2012.
Dla kilku wielkich firm skończyło się to gigantycznymi kłopotami. Nie wygrzebała się z nich - aspirująca wówczas do liderowania na rynku infrastruktury drogowej - PBG, wciąż odbudować pozycję próbuje Polimex Mostostal. Natłok inwestycji spowodował wówczas skok w górę cen materiałów budowlanych, a to wywróciło do góry nogami kosztorysy. Czyżby giełda spodziewała się powtórki?
Największy wpływ na indeks WIG-BUDOW mają: lider budowy dróg w Polsce Budimex (37 proc. wartości indeksu), specjalizująca się w budowie elektrowni Elektrobudowa (7 proc.) oraz producent farb Śnieżka (6 proc.). Łącznie decydują o połowie zmian indeksu.
I tak Budimex w bieżącym roku stracił na giełdzie 1,4 proc., a w ostatnim roku 19,3 proc. Śnieżka straciła 4,1 proc. w 2018 r., a przez ostatnie 12 miesięcy zyskała 3,7 proc. Elektrobudowa ostatnie kilka miesięcy ma dobre, bo od końca grudnia zyskała 19 proc., tyle że w skali roku odnotowała 27,2 proc. strat.
Wyniki całkiem dobre
Co ciekawe, największe spółki wcale nie miały złych wyników w ubiegłym roku. Budimex zarobił w czwartym kwartale 127 mln zł netto, czyli co prawda 20 proc. mniej niż rok wcześniej, ale aż 22 proc. więcej niż oczekiwali analitycy ankietowani przez PAP. W całym 2017 r. zysk wzrósł do 464 mln zł z 410 mln zł rok wcześniej.
Elektrobudowa nie dość, że zarobiła w czwartym kwartale dwukrotnie więcej niż rok wcześniej, to jeszcze zyskami przebiła oczekiwania analityków o 15 proc. Trakcja też miała dwukrotnie większe rok do roku zyski w czwartym kwartale, przebijając oczekiwania analityków. Erbud zwiększył zyski o 33 proc.
Skąd słabe notowania branży? Inwestorzy obawiają się o wojnę cenową. Krzysztof Kubiszewski, analityk Trigon, wskazuje na możliwy "wzrost kosztów podwykonawstwa i materiałów przy relatywnie stałych cenach w backlogu i rosnące ryzyko opóźnień". Innymi słowy - jest ryzyko, że strona kosztowa, podobnie jak sześć lat temu, przeważy stronę przychodową. Sytuacja negocjacyjna podwykonawców robi się coraz lepsza, co może doprowadzić do znaczącego wzrostu cen ich usług.
Analitycy DM mBanku w marcowym raporcie sektorowym o budownictwie wskazują co prawda, że "osłabły obawy o wojnę cenową i presję kosztową". Ale jakoś nie widać tego osłabienia obaw na giełdzie.
Budimex wygrał ostatnio kilka dużych przetargów. Przegląd tylko ostatniego miesiąca wskazuje na trzy wygrane przetargi w GDDKiA za łącznie 660 mln zł. Do tego dojdą prace przy drogach lokalnych w podwarszawskich Markach za 111 mln zł, a od KGHM - 578 mln zł za rozbudowę kwatery na odpady wydobywcze. I to nie wszystko - port morski w Gdańsku uznał ofertę spółki za najkorzystniejszą, a kontrakt ma wynieść 154 mln zł. Dla porównania - w ubiegłym roku Budimex miał 6,4 mld zł przychodów.
Wszystko to oczywiście pięknie, ale inwestorzy giełdowi zadają sobie pytania, czy te umowy, aby na pewno skończą się zyskami? Mimo takiego powodzenia w zdobywaniu kontraktów, akcje Budimeksu spadły w miesiąc o 4,6 proc.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl