PiS uważa sprzedaż chemicznego giganta za jedną z największych afer z czasów PO. Tymczasem Dom Maklerski BZWBK pośredniczył w transakcji.
Dlaczego prywatyzacja Ciechu budzi takie emocje, a sprawę ponad dwa lata bada prokuratura? Żeby to zrozumieć, trzeba się cofnąć o ponad trzy, do wiosny 2014 r.
Należąca do imperium Jana Kulczyka spółka KI Chemistry ogłasza wówczas wezwanie do sprzedaży 66 proc. akcji Ciechu, Oferowała 29,5 zł za akcję. Po dwóch miesiącach podniosła cenę do 31 zł. Na wezwanie odpowiedział Skarb Państwa i OFE PZU Złota Jesień. Transakcję sfinalizowano w czerwcu. Łącznie KI Chemistry kupiła 26 mln 952 tys. 52 akcje Ciechu, a Skarb Państwa zarobił na prywatyzacji 619 mln zł.
W efekcie KI Chemistry kontrolowało około 51,14 proc. głosów.
Tyle, jeśli chodzi o kalendarium. Wątpliwości obserwatorów wzbudzało to, że KI Chemistry kupiła akcje, choć nie zostały spełnione dwa warunki wezwania. Po pierwsze - nie uzyskała zapisów na sprzedaż minimum 31 mln 619 tys. 946 akcji, stanowiących 60 proc. kapitału spółki. Po drugie - walne zgromadzenie spółki nie podjęło uchwały w sprawie powołania do rady nadzorczej Ciechu osoby wskazanej przez wzywającego.
Ale nie to rozpaliło wyobraźnię polityków, ale afera taśmowa. Jedną z nagranych rozmów była wymiana zdań między Kulczykiem a szefem NIK Krzysztofem Kwiatkowskim. Kwiatkowski mówił tam, że zielone światło dla transakcji miał dać premier Donald Tusk.
- Jan Kulczyk wykorzystywał, niczym chłopców na posyłki, ministrów rządu PO - grzmiał Zbigniew Ziobro, obecnie minister sprawiedliwości.
PiS uważa również, że Ciech został sprzedany za tanio, a państwo na tej transakcji straciło. Cena - jak to bywa w podobnych przypadkach - była oparta na średnim kursie giełdowym spółki z sześciu miesięcy poprzedzających wezwanie. Ale Kulczyk wykorzystał moment, bo akcje chemicznej firmy rosły, więc cena była niższa od wyceny giełdowej. Sam Kulczyk mówił w nagranej rozmowie: - Zapłaciłem bardzo dobrą cenę. Nikt by tyle nie zapłacił, bo ta firma nie jest tyle warta dla nikogo, oprócz mnie.
Sprawą zajęła się prokuratura, ale postępów na razie nie ogłasza. Dlaczego Neumann przypomina to właśnie teraz, po expose Morawieckiego?
Ponieważ Dom Maklerski BZWBK pośredniczył w transakcji, a szefem całego banku był Morawiecki.
Poseł nie poprzestał na Ciechu. Zarzucał także Morawieckiemu, że DM BZWBK pośredniczył też w próbie przejęcia Azotów Tarnów przez rosyjską spółkę Acron.Ostatecznie rzutem na taśmę rząd PO-PSL obronił Azoty przed Rosjanami, a cała sprawa stała się powodem uchwalenia ustawy o ochronie strategicznych spółek przed wrogim przejęciem.