Money.pl: WicepremierWaldemar Pawlakw ramach aktywowania ludzi w wieku przedemerytalnym chce, żeby nie musieli oni płacić składek ZUS. Czy w ten sposób zachęci się tych ludzi do pracy?
*Jeremi Mordasewicz, ekspert gospodarczy PKPP Lewiatan: *Oczywiście, że nie. Dotychczasowe doświadczenia pokazują, że większość, ponad 90 proc., tych którzy nabierają praw do wcześniejszych emerytur przechodzi na nie. Bez ograniczenia prawa do wcześniejszych emerytur nie zmieni się w tej kwestii nic.
Money.pl: Lepsza jest rządowa wersja, w której z części składek zwolnieni będą pracodawcy?
Jeżeli zmniejszymy składki, pojawi się kilka negatywnych skutków. Po pierwsze - w przypadku, gdy mamy dwie osoby, które ubiegają się o pracę i jedna z nich będzie miała handicap, bo nie trzeba będzie za nią płacić składek, to pracodawca wybierze ją. Taka osoba będzie tańsza dla pracodawcy.
Kolejną kwestią są koszta. Jeżeli osoba w wieku przedemerytalnym będzie zwolniona z opłat ZUS-owskich to ktoś będzie musiał je za nią płacić. A tym kimś jesteśmy my wszyscy. Nie ma możliwości zjeść obiadu za darmo.
Jestem przeciwnikiem ulg, gdyż prowadzą one do segmentacji rynku. A pracodawcy zamiast koncentrować się na korzyściach, skupiają się na szukaniu oszczędności. Nie widzę powodu do tworzenia tego typu ulg.
Money.pl: W jaki sposób zachęcić więc Polaków do dłuższej pracy?
Należy zlikwidować wcześniejsze emerytury. Dzięki temu wydłużymy czas aktywności zawodowej, a na rynku pracy będzie więcej fachowców.
Money.pl: Więcej fachowców?
Jest tak, że na 10 lat przed przejściem na emeryturę przestajemy inwestować w siebie i podnosić swoje kwalifikacje. Teraz kobiety przestają się dokształcać w wieku 45 lat. Jednak jeżeli chcą pracować dłużej niż wcześniejsza emerytura, to jest im trudniej znaleźć pracę, czy utrzymać obecną, bo nie są atrakcyjne dla pracodawcy. Jeżeli będą miały pracować do 65 roku życia to automatycznie okres w którym będą podnosić swoje kwalifikacje wydłuży się.
Money.pl: A co mają zrobić ludzie, którzy będą już mieli dosyć pracy w swoim zawodzie, np. nauczyciele?
Przykładowo, jeżeli nauczycielka po 20 latach pracy w gimnazjum nie może już sobie poradzić z rozwrzeszczanymi uczniami, może zmienić szkołę. Może uczyć w liceum lub w podstawówce, gdzie jest spokojniej. A jeżeli nie pasuje jej obecny zawód powinna mieć możliwość przekwalifikowania się. Taki kurs powinien trwać tydzień, maksymalnie dwa i po tym czasie nasza nauczycielka mogłaby pracować np. w rachunkowości.