Branża motoryzacyjna bardzo różnie przyjęła rządowe rozwiązania, które mają chronić polski rynek przed importem wraków z zagranicy. Jej zdaniem, te posunięcia - w założeniach dobre - są spóźnione o rok i już nie wystarczą.
Producenci i importerzy samochodów z ulgą przyjęli obowiązujące od soboty rządowe rozporządzenia, które mają na celu ograniczenie importu do Polski aut używanych. Dominuje jednak opinia, że na efekty wprowadzonych rozwiązań - czyli wzrost sprzedaży nowych aut - trzeba będzie poczekać nawet rok.
- W 2001 r. sprzedaż będzie jeszcze niższa niż w 2000 r. Według naszych prognoz, do klientów trafi najwyżej 380-390 tys. nowych aut osobowych - twierdzi Adam Kołodziejczyk, dyrektor generalny Ford Distribution i prezes Stowarzyszenia Oficjalnych Importerów Samochodów.
Przedstawiciele branży pod jednym względem są wyjątkowo zgodni: twierdzą, że działania rządu są spóźnione o rok. Ich lobbying trafiał przez wiele miesięcy w próżnię.
Gra pozorów
Natomiast opinie o skuteczności przyjętych rozwiązań są podzielone. Według Pawła Kosmali, członka zarządu Daewoo FSO, obecne propozycje to jedynie 'gra pozorów'. Jego zdaniem, bardziej skuteczny byłby porzucony ostatecznie pomysł, który uzależniał wysokość podatku akcyzowego od wieku samochodu.
- Zwlekanie przez rząd z decyzjami spowodowało masowy napływ do kraju używanych samochodów. W ubiegłym roku zarejestrowano ich 213 tys. Szacunki wskazują jednak, że do kraju trafiło w sumie nawet 360 tys. pojazdów. Szacujemy, że na koniec marca liczba używanych samochodów, która przekroczyła nasze granice, może wynieść 100 tys. - twierdzi Paweł Kosmala.
Jego zdaniem, jeśli przepisy będą konsekwentnie egzekwowane, to sytuacja na polskim rynku motoryzacyjnym może stopniowo poprawić się.
Według Adama Kołodziejczyka, nowe rozporządzenia powinny skutecznie odstraszyć amatorów sprowadzania wraków. Twierdzi on, że niełatwo będzie ominąć przepisy obligujące importera do przedstawienia na granicy wielu zaświadczeń o dobrym stanie technicznym pojazdu.
- Na granicy samochód będzie musiał mieć m.in. świadectwo jakości T†V, a jego otrzymanie w Niemczech nie jest prostą sprawą - przekonuje Adam Kołodziejczyk.
Dziel i rządź
Mające ukazać się niebawem rozporządzenie ministra finansów w sprawie zmniejszenia akcyzy na nowe auto w przypadku złomowania starego pojazdu podzieliło branżę motoryzacyjną. Przepis ten dotyczyć będzie wyłącznie aut wyprodukowanych w kraju, a więc nie skorzystają na nim importerzy.
- To skandaliczne. Odmienne potraktowanie producentów i importerów narusza reguły zdrowej konkurencji - przekonuje Marc Gueudin, prezes zarządu Citroen Polska.
Producenci i importerzy podkreślają jednocześnie, że ulga ta jest rozwiązaniem interesującym, ale w praktyce nie przyczyni się do wzrostu sprzedaży nowych aut. Przede wszystkim ze względu na niewielkie korzyści finansowe dla kupującego.
- Niekorzystne jest również to, że aby oddać samochód na złom, ostatni właściciel musi użytkować go co najmniej 12 miesięcy - mówi Paweł Kosmala.
Pierwszy krok
Przedstawiciele branży motoryzacyjnej podkreślają, że działania podjęte przez rząd mają jedynie charakter doraźny.
-To dobrze, że rząd zaczął coś robić. Mam nadzieję, że to tylko pierwszy krok. Czekamy niecierpliwie na decyzje dotyczące zmian w sferze podatkowej. One chyba będą w obecnej sytuacji najważniejsze - twierdzi Enrico Pavoni, prezes FIAT Polska.
Nie precyzuje on jednak, o jakie reformy fiskalne chodzi. Wiadomo jednak, że od dawna przedstawiciele branży sugerują obniżenie podatku akcyzowego na nowe samochody.
- Rynek motoryzacyjny w Polsce może pobudzić również wprowadzenie atrakcyjnych przepisów leasingowych na samochody osobowe. Takie obowiązują w krajach Unii Europejskiej - podkreśla Adam Kołodziejczyk.