Ma mieć 1236 km długości i stanąć wzdłuż wschodniej granicy Polski. Płotem rząd chce walczyć z rozprzestrzenianiem się afrykańskiego pomoru świń. Pieniądze miało dać MSWiA, ale nie chce.
Miliony na jeden z najdłuższych płotów świata miały pochodzić z rezerwy na usuwanie skutków klęsk żywiołowych, w tym powodzi. MSWiA nie chce jednak się na to zgodzić – podaje RMF FM. Jak przekonuje resort, użycie pieniędzy z rezerwy powodziowej może zagrozić realizacji wielu programów, które mają chronić przed wielką wodą.
Poza tym uruchomienie rezerwy nie było z ministerstwem konsultowane, ani przez resort analizowane. A poza tym, o te środki wystąpiono zbyt późno - twierdzi MSWiA. Dodaje też, że ministerstwo rolnictwa ma własne rezerwy, które mogą być wykorzystane.
Przypomnijmy, że płot składać ma się z siatki ocynkowanej o wysokości 200 cm, impregnowanych pali drewnianych, zlokalizowanych co 5 kilometrów bram i co 2 kilometry furtek. Będzie liczył 1236 km.
Ministerstwo Rolnictwa/Materiały prasowe
Jak pisaliśmy w money.pl, początkowo Ministerstwo Rolnictwa szacowało, że koszt budowy ogrodzenia będzie dwa razy niższy, ale wzięło wtedy pod uwagę wielu dodatkowych kosztów. Teraz zakłada się, że tylko na nieprzewidziane zdarzenia potrzebne jest 30 mln zł, a na opłatę za dzierżawę gruntów aż 60 milionów złotych. Utrzymanie płotu będzie pochłaniać 15 mln zł rocznie.
Podobnego rozwiązania w latach 1880-1885 próbowali Australijczycy, którzy zbudowali najdłuższy na świecie, liczący 5614 km płot chroniący owce przed atakami psów dingo. Odniósł od jednak umiarkowany sukces, bowiem psy na przestrzeni lat nauczyły się obchodzić przeszkodę i robić w niej dziury.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl