Muzeum Historii Polskiej pochłonie co najmniej 659 ml zł. Muzealna ofensywa rządu trwa w najlepsze. – Nie mamy szans rywalizować z europejskimi placówkami – komentuje dr Andrzej Stasiak, ekspert od turystyki kulturalnej z Uniwersytetu Łódzkiego.
W środę (30.05) wicepremier i minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński podpisał umowę na budowę placówki, która ma opowiadać o "tysiącletniej historii narodu polskiego", czyli Muzeum Historii Polski.
Tymczasem dzieje wznoszenia muzeum ciągną się już ponad dekadę. Decyzję o jego budowie podjęto w 2006 r., czyli zanim jeszcze nastała "dobra zmiana". Jego otwarcie planowano na 2012 r. Wyłoniono nawet zwycięski projekt. Bryła muzeum miała przykrywać Trasę Łazienkowską nieopodal Zamku Ujazdowskiego w Warszawie.
Tak się jednak nie stało. Budynek zmienił lokalizację. Teraz na jego potrzeby przebudowana zostanie część Cytadeli, a Muzeum Historii Polski będzie częścią muzealnego multipleksu. Powód? Obok siedzibę będą mieć, bądź już mają, Muzeum X Pawilonu, Muzeum Katyńskie oraz Muzeum Wojska Polskiego.
Samo postawienie MHP ma kosztować 659 mln zł. Oczywiście już wiadomo, że nie ma szans, aby budowa skończyła się przed setną rocznicą odzyskania niepodległości.
Jednak MHP to tylko część ofensywy rządu na odcinku muzealnym. Od czasu objęcia przez PiS władzy Ministerstwo Kultury zapowiedziało budowę aż czterech nowych placówek.
W dodatku dwa lata temu otwarto Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów w Markowej, które powstało w 2013 r., ale doskonale wpisuje się w politykę obecnych władz. Na tle innych, realizowanych aktualnie w Polsce projektów wyróżnia je jeszcze jedno, tj. relatywnie niski koszt budowy, bo raptem 6,5 mln zł. Znacznie drożej, bo min. 15-20 mln zł, ma kosztować jego filia, której budowę rozważa się w Nowym Jorku (mówi się o "okolicach Piątej Alei").
Wyklęci i getto
Podobną rangę propagandową będzie miało Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL budowane w dawnym, owianym złą sławą areszcie śledczym na Rakowieckiej w Warszawie. Rozstrzygnięto już konkurs na jego ekspozycję, pieczę nad jego budową sprawuje Patryk Jaki. Koszt placówki? 200 mln zł. Pierwotnym terminem ukończenia prac był 1 marca 2019 r., ale teraz dyrekcja wzbrania się przed takimi deklaracjami.
Głośne jeszcze przed powstaniem stało się także Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 r. Utworzono je już w 2015 r., a swoją wątpliwą sławę zawdzięcza na razie jego użyciu do przejęcia innego obiektu, czyli Muzeum II Wojny Światowej (w przeciwieństwie do Muzeum Westerplatte istniejącego całkowicie realnie).
Mimo oskarżeń, że byt ten został stworzony tylko po to, aby za pomocą kruczków prawnych zainstalować w MIIWŚ ekipę historyków bliskich obecnej władzy, do czego w istocie doszło, zresztą przy międzynarodowych protestach m.in. prof. Timothy'ego Snyedera czy prof. Normana Daviesa, rząd odgraża się, że muzeum faktycznie powstanie.
Budowa ma trwać trzy lata i pochłonąć 56 mln zł. Już teraz jednak nie brakuje kontrowersji. Pierwsze plany zakładają "odbudowę" niektórych historycznych obiektów z Wojskowej Składnicy Tranzytowej, m.in. budynku Starych Koszar, co spotkało się z krytyką, że zamiast zachowanego pola walki odtworzy się makietę miejsca, które de facto przestało istnieć we wrześniu 1939 r.
Kontrowersje wywołuje też budowa Centrum Szkolenia Rekonstruktorów. Wątpliwości wzbudza sama idea rekonstrukcji historycznej, która ma zarówno przeciwników, jak i zwolenników. Ci pierwsi zarzucają jej infantylizację historii, drudzy odbijają piłeczkę, że to żywe opowiadanie lekcji historii. Tak czy siak, byłby to chyba pierwszy przypadek, gdy hobbystyczne grupy otrzymałyby rangę oficjalnego, państwowego patronatu, co rodziłoby oczywiste pytania nad sensem wydawania pieniędzy akurat na ten cel.
II wojna światowa to zdecydowanie konik muzealny aktualnej władzy. W marcu tego roku premier Gliński oficjalnie ogłosił budowę Muzeum Getta Warszawskiego. Znajdzie ono siedzibę w murach dawnego Szpitala Dziecięcego Bersohnów i Baumanów, jednego z niewielu ostańców, które pozostały po terenie dawnego getta. Gliński stwierdził, że nowa instytucja ma m.in. opowiadać o „wzajemnej miłości dwóch narodów” oraz o takich wartościach jak „solidarność, braterstwo czy prawda historyczna z wszystkimi jej aspektami”.
Sęk w tym, że getto warszawskie ma już swoje spore upamiętnienie. Jego historii poświęcona jest częśćMuzeum Historii Żydów Polski POLIN. Chodzi jednak o budowę placówki zgodnej z narracją obecnej władzy. Jego powstanie, wraz z planowanym Muzeum Chasydyzmu, pochłonie ok. 32 mln zł. Przynajmniej tyle jest zakładanych na razie, kiedy nie ma nawet odpowiedniego projektu.
Poza zapowiedzi nie wyszło także jeszcze Muzeum Ziem Wschodnich Dawnej Rzeczypospolitej. Wiadomo tylko, że jego planowaną siedzibą jest Pałac Lubomirskich w Lublinie. Koszty jego powstania nie są znane.
Bez szans z Zachodem
- Muzeum to nie jest przedsiębiorstwo. Z definicji to instytucja non profit – mówi dr Andrzej Stasiak, ekspert od turystyki kulturalnej z Uniwersytetu Łódzkiego. – Wszystko zależy od realizacji nowych placówek. To samo wydarzenie historyczne można przedstawiać w różny sposób. Albo konserwatywny, czyli mało ciekawy z dużą ilością gablot, albo interaktywny i atrakcyjny dla widza – twierdzi.
Jednak jego zdaniem ofensywa muzealna rządu nie sprawdzi się jako sposób promocji Polski. – Nie mamy szans ścigać się z muzeami francuskimi, włoskimi czy niemieckimi. Z powodu naszej historii na ich tle jesteśmy ubogimi krewnymi. A ten turysta, który jest zainteresowany polską kulturą czy historią, to i tak tu przyjedzie – podkreśla. Polska ma bowiem swoje nisze, jak np. muzeum Fryderyka Chopina w Żelazowej Woli. Tam niezależnie od tego, co tam będzie, to i tak przyjadą zainteresowani nim turyści.
Chyba że podobny, kultowy status zdobędzie filia Muzeum Ulmów na Manhattanie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl