W stolicy Białorusi, Mińsku zdecydowanie wzrosła liczba osób rejestrujących się w biurach pośrednictwa pracy. W styczniu średnio codziennie do urzędu zgłaszało się 70 osób poszukujących pracy, czyli o 80 procent więcej niż rok wcześniej.
Media tak niespodziewany wzrost liczby osób chcących uzyskać status bezrobotnego tłumaczą planowanym wprowadzeniem podatku dla darmozjadów.
Osoby nigdzie nie pracujące i nie poszukujące pracy będą musiały płacić państwu określoną sumę. Według szacunków podatek od darmozjadów wynosiłby równowartość około 1 tysiąca złotych rocznie.
Z jednej strony ma on zmobilizować bezrobotnych do poszukiwania pracy. Z drugiej - ujawnić ludzi pracujących na czarno i nie płacących podatków.
W ubiegłym roku na Białorusi nigdzie nie pracowało niemal pół miliona osób, czyli 10 procent ludności w wieku produkcyjnym. Tymczasem w urzędach pracy oficjalnie było zarejestrowanych zaledwie nieco ponad 20 tysięcy ludzi. Część ludzi nie rejestrowała się jako bezrobotni ze względu na niskie zasiłki.
Białoruś pogrążona w kryzysie
W grudniu doszło na rynku walutowym Białorusi do zawirowań związanych z gwałtownym spadkiem kursu rubla rosyjskiego, któremu nie odpowiadała równie znaczna dewaluacja białoruskiego rubla. To spowodowało masowe kupowanie dewiz przez Białorusinów jadących do Rosji na zakupy.
Aby powstrzymać popyt na dewizy, od 20 grudnia na Białorusi wprowadzono 30-procentową prowizję na zakup obcej waluty przez ludność. Jednak Bank Narodowy pozostawił przy tym niezmienny kurs przy ich sprzedaży, co spowodowało pojawienie się nielegalnego rynku wymiany.
27 grudnia prezydent zdymisjonował dotychczasowego premiera Michaiła Miasnikowicza, a ponadto m.in. trzech wicepremierów, ministrów przemysłu, gospodarki, ds. podatków oraz oświaty, a także szefową banku centralnego. Po zmianie kierownictwa Bank Narodowy stopniowo obniżał prowizję, a od 9 stycznia zniósł ją całkowicie. W punktach wymiany nadal jednak brakuje dewiz.
Według danych białoruskiego ministerstwu rolnictwa podlegające mu przedsiębiorstwa straciły w ubiegłym roku na dewaluacji rubla rosyjskiego 362 mln dolarów.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Napaść na Rosję wywoła stan wojenny na... Komentatorzy podkreślają, że że prace nad nowelizacją ustawy o stanie wojennym rozpoczęły się jeszcze przed wybuchem kryzysu ukraińskiego i dlatego _ nie można jej wiązać wyłącznie z sytuacją a Ukrainie, ale niewątpliwie pozostawiła ona na niej swoje piętno _. | |
Białoruś musi spłacić dług. W razie problemów... _ W przyszłym roku będzie łatwiej _ - przekonuje prezydent Alaksandr Łukaszenka. | |
Łukaszenka prawi "mądrości" o kryzysie - _ Sytuacja nie jest łatwa, ale nie katastrofalna, a nawet nie krytyczna _ - oznajmił prezydent Białorusi. |