Przypomnijmy, że pierwotnie "Solidarność" w swoim obywatelskim projekcie ustawy o ograniczeniu handlu chciała absolutnego zakazu handlu także dla sklepów internetowych. W ostatnich tygodniach posłowie zmienili jednak tę część przepisów i umożliwili e-sprzedaż jeśli jest prowadzona w sposób zautomatyzowany.
I tu pojawia się problem. Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna" intencją posłów było umożliwienie handlu z dowolnego urządzenia. Prawnicy zwracają jednak uwagę, że zapisy ustawowe są niejasne. I sugerują, że przez telefon czy tablet kupować nie będziemy mogli.
Ustawa mówi bowiem, że zakaz nie obejmuje "sklepów internetowych i na platformach internetowych". O coraz popularniejszych aplikacjach mobilnych sklepów ściąganych na nasze smartfony nie ma ani słowa. Choć może wydawać się, że to tylko drobny szczegół, to w myśl prawa aplikacje zakupowe na niedzielę powinny być zamykane jak centra handlowe czy supermarkety.
To o tyle ciekawe, że aplikacje mobilne zaczynają być równie często wykorzystywane do e-zakupów co zwykłe strony internetowe. Szef Allegro Przemysław Budkowski już pół roku temu przyznawał w money.pl, że na jego platformie liczba wizyt mobilnych zrównuje się z tą z komputerów stacjonarnych. Z badania "E-commerce w Polsce 2017" wynika z kolei, że 47 proc. przepytanych Polaków kupiło już coś przez smartfona, a 21 proc. przez tablet.
Jak mówi w "DGP" radca prawny Witold Chomiczewski z kancelarii Lubasz i Wspólnicy, wprawdzie będzie można bronić wykładni celowej przepisów, czyli chęci posłów do umożliwienia zakupów ogólnie przez internet, ale jednak pewne wątpliwości pozostaną.
- Mamy do czynienia z wyłączeniem, a to, jako wyjątek od reguły, powinno być interpretowane wąsko - dodaje ekspert.
Warto przypomnieć, że kara za złamanie przepisów to nawet 100 tys. zł. Na dodatek ustawa jest tak skonstruowana, że przyjmując ją literalnie zakazane będzie kupowanie nie tylko nowych butów czy sukienki przez aplikację mobilną, ale nawet e-booka czy cyfrowej muzyki.
To nie pierwszy tego typu "kwiatek" z ustawy o zakazie handlu. Jak opisywaliśmy wcześniej przepisy mogły zmusić do zamknięcia w niedzielę automaty z colą czy batonikami, utrudniały działanie giełd i rynków rolnych czy nawet pracę weterynarzy. Ostatecznie posłowie poszli po rozum do głowy i absurdalne przepisy usunęli.
Przemysław Budkowski