Tydzień temu dowiedzieliśmy się, iż rada nadzorcza KGHM będzie zajmować się propozycją zarządu tej spółki, aby płace wyższej kadry menedżerskiej w spółce wzrosły średnio o ok. 230%. Po uchwaleniu podwyżki prezes zarządu KGHM miałby zarabiać prawie 130 tys. zł. miesięcznie, wiceprezesi ok. 100 tys. zł., dyrektorzy departamentów i oddziałów – jakieś „marne” 60-70 tys. zł.
Zarząd argumentuje, iż podwyżki wiążą się z efektywnością pracy zarządu i są proporcjonalne do wypracowywanego przez spółkę zysku netto, a ponieważ zyski są rekordowe, i ostatnie podwyżki zarząd miał trzy lata temu, to wzrost wynagrodzeń wynikający z przedłożonego radzie nadzorczej projektu należy mu się niczym przysłowiowa kość burkowi.
Zakładowa „Solidarność” postanowiła te podwyżkę zablokować, grożąc zerwaniem układu zbiorowego oraz strajkiem generalnym. Co ciekawe, związkowcy nie tyle chcą zablokowania podwyżki dla zarządu, co takiej samej procentowo podwyżki dla reszty pracowników, w myśl zasady: sprawiedliwości społeczno-robotniczej. Nie ma znaczenia, że w ostatnich trzech latach podwyżki dla pracowników spółki wyniosły ok. 35%, a obecna średnia płaca pracownika KGHM to 5,6 tys. zł. Łatwo obliczyć, że w przypadku realizacji postulatu wyniosłaby ona 18,5 tys. zł.
„Solidarność” w KGHM to nie byle co. Chociaż spółką rządzą lewicowe związki zawodowe, to jednak w swojej historii kombinat miał epizody związane z „Solidarnością”, a i ze zdaniem tego związku zawodowego trzeba się liczyć. W ogóle KGHM jest spółką „związkową” zarządzaną bynajmniej nie przez swoich akcjonariuszy. Największym z nich jest Skarb Państwa (ponad 44% akcji), który w większości decyzji kieruje się zdaniem to jednego, to drugiego związku zawodowego (w zależności czy rząd lewicowy czy prawicowy). Cierpią tylko drobni akcjonariusze, którzy nie widzą dywidendy praktycznie na oczy, spółce nie chce poprawiać się efektywności działania, a wszelkie inwestycje mają na celu nie tyle maksymalizację zysku, co maksymalizację zatrudnienia, i jak się okazuje teraz – funduszu płac.
Przewodniczący Solidarności – Józef Czyczerski twierdzi, iż za propozycją podwyżki kryje się chęć do zabezpieczenia sobie przez obecny zarząd miękkiego lądowania po wyborach parlamentarnych. Jeśli bowiem wybory wygra prawicowa koalicja głosząca w swoich hasłach wyborczych rozliczenie poprzedniej ekipy, to obecni menedżerowie będą musieli się z pracą pożegnać. A wówczas ich odprawy będą obliczane nie w oparciu o obecne lecz o przyszłe o 280% większe wynagrodzenia i starczą, tak przypuszczam, na ok. 280% więcej czasu. Nowa ekipa i tak wróci do poprzednich zarobków, ale odprawy będą się należeć jako prawa nabyte w wersji sprzed wyborów.
Coś jest na rzeczy, bo mniej więcej rok temu, ten sam człowiek zatrzymał projekt prywatyzacji KGHM. Tamten projekt zakładał przekazanie w bardzo korzystnej formie pakietu 5% akcji spółki na ręce zarządu jako „opcji menedżerskiej”. Wówczas ministrem skarbu był sławny dziś Zdzisław Kaniewski. Zarząd chciał wówczas przejąć ok. 10 mln akcji spółki, które po prywatyzacji mogły być warte, przy rozdrobnionym akcjonariacie, nawet 600 mln zł. Byłby to prawdziwy „skok na kasę”.
Ten tryb prywatyzacji udało się zablokować, ale wylano dziecko z kąpielą, odstępując od niej w ogóle oddając spółkę we władanie związkom zawodowym. Dlatego też z roku na rok inwestycje KGHM są nieudane – ostatnią udaną była ta z początku lat 90-tych w Polkomtela. Dlatego nikt nie redukuje przerostu zatrudnienia, pensje rosną jak nigdzie indziej w gospodarce, a kurs akcji na giełdzie pomimo hossy na rynku metali oscyluje wokół 30 zł za akcję – choć przy zdrowych układach mógłby sięgnąć 50 –60 zł za akcję.
Mimo wszystko bardziej wierzę przewodniczącemu Solidarności niż zarządowi spółki. Jego działania wyraźnie idą w kierunku wyciagnięcia dla siebie kasy. A ta premia za efektywność, o której mówi zarząd, winna być wypłacana nie proporcjonalnie do wzrostu zysku netto (spowodowanego okresową koniunkturą a nie działaniami zarządu), a do wzrostu średniorocznego kursu akcji na giełdzie. Ale wówczas zarząd musiałby może jeszcze dopłacać od interesu.