Izraelski premier dodał, że rezygnuje z wymaganych siedmiu dni bezwzględnego spokoju w regionie, co wcześniej stanowiło warunek wznowienia negocjacji.
Konflikt izraelsko-palestyński osiągnął dziś apogeum od początku intifady 17 miesięcy temu. Zginęło 35-ciu Palestyńczyków, w tym generał i 9-letni chłopiec.
Izraelskie helikoptery ostrzelały rakietami posterunek palestyńskich sił bezpieczeństwa na północy Strefy Gazy oraz budynki palestyńskich służb bezpieczeństwa koło Hebronu. Rakieta trafiła ponadto w budynek przekazujący energię elektryczną, co pogrążyło miasto w ciemnościach.
Wcześniej, 6-ciu Palestyńczyków, w tym dyrektor szpitala, wyższy oficer i członkowie jego ochrony, oraz sanitariusz Czerwonego Półksiężyca zostali zabici, gdy jechali do pracy. We wschodniej Strefie Gazy we wsi Chuza izraelskie wojska zabiły 17-u Palestyńczyków, w tym generała Ahmeda Mefredża, szefa Palestyńskich Narodowych Sił Bezpieczeństwa. 4-ech innych Palestyńczyków zginęło w północnej Gazie.
Izraelskie śmigłowce ostrzelały główną kwaterę palestyńskich sił bezpieczeństwa w Chan Junis na południe od Gazy. Wojska izraelskie wkroczyły na teren Betlejem, ostrzeliwując obozy uchodźców palestyńskich. Od wczoraj także okupowany jest obóz la uchodźców pod Tulkarem.
Kilkudziesięcu uzbrojonych osadników żydowskich napadło na palestyńską wieś Huara na Zachodnim Brzegu - ranili 4 Palestyńczyków, zniszczyli meczet i szpital.
Gerszon Ichak, szef izraelskiej armii na Zachodnim Brzegu, poinformował, że w czasie ostatnich operacji żołnietrze znaleźli kilka laboratoriów produkujących bomby.
Palestyńczycy z satysfakcją przyjęli deklarację prezydenta Busha o powrocie na Bliski Wschód amerykańskiego negocjatora generała Anthony'ego Zinniego.