Wysokość najniższej emerytury wzrośnie z 882 zł 56 groszy do 1000 zł - zapowiedziała we wtorek szefowa MRPiPS Elżbieta Rafalska. Również w KRUS wprowadzona zostanie gwarancja najniższej emerytury i renty na poziomie 1000 zł. Będzie to najwyższa podwyżka minimalnych świadczeń emerytalnych w historii.
Aktualizacja 16:52
Jak poinformowała Rafalska po posiedzeniu Rady Ministrów, wzrosną również: renta socjalna - z kwoty 741,35 gr. do kwoty 840 zł oraz renta z tytułu częściowej niezdolności do pracy - z kwoty 676,75 groszy do kwoty 750 zł.
Minister powiedziała, że rząd proponuje, by od marca 2017 r. emerytury i renty zostały podniesione o wskaźnik waloryzacji 100,73 (0,73 proc.). Zapewniła, że propozycja waloryzacji mieści się w środkach budżetowych na 2017 r.
- Ten sposób rozwiązania konsumuje środki, które dotąd też były przeznaczone na dodatki do najniższych emerytur i rent. Czyli te środki, które były na waloryzacje plus środki na dodatki, dały nam możliwość podniesienia najniższych emerytur oraz "dosypania" środków do tego, żeby najniższe waloryzacje nie wynosiły mniej niż 10 złotych, a nie np. 4,5 zł w przypadku renty socjalnej - wyjaśniła Rafalska.
- Wiem, że to nie jest duży skok, ale równocześnie wzrost tych najniższych emerytur jest znaczący - dodała.
Minister pytana o koszty waloryzacji powiedziała, że sięgną one ponad 2 mld 600 mln zł. - Precyzyjnie kwota będzie policzona wtedy, kiedy będziemy wiedzieli na koniec roku, jaki jest wskaźnik waloryzacji, bo ten wskaźnik będzie się zmieniał - dodała.
Według wcześniejszych informacji "Dziennika Gazety Prawnej" jednoczesne wprowadzenie waloryzacji mieszanej, które miało nastąpić już w przyszłym roku wraz z podwyżką najniższych świadczeń okazało się zbyt drogim rozwiązaniem dla rządzących. Przypomnijmy, że już od 2017 r. polscy emeryci mieli dostawać świadczenia nie mniejsze niż 1000 zł. Teraz około 170 tys. osób wciąż pobiera minimalną emeryturę w wysokości 882 złotych
Według gazety w miejsce takiego rozwiązania rządzący rozważali zupełnie nowy sposób na waloryzacje rent i emerytur. Nadal obowiązywałby obecny wzór przewidujący wzrost o wskaźnik inflacji i 20 proc. od realnego zwiększenia płac. Nie mogłoby to być jednak mniej niż 10 zł miesięcznie.
Spowoduje to szybszy wzrost wartości niższych świadczeń, kosztem wolniejszego podwyższania tych wyższych. Wśród rozważanych koncepcji miała być też jeszcze podwyżka o 10 zł dla każdego świadczenia połączona z waloryzacją na starych zasadach.
Zmiany w sposobie naliczania świadczeń dla emerytów i rencistów konieczne są przede wszystkim z powodu trwającej już 3 lata deflacji. Przy obecnym sposobie wyliczania brak inflacji powoduje, że najbiedniejsi emeryci otrzymują podwyżki na poziomie zaledwie kilku złotych.
Politycy już kilkukrotnie interweniowali przy systemie waloryzacji tak, by nieco poprawić sytuację materialną najstarszych Polaków i jednocześnie zawalczyć o ich głosy. Przed czterema laty wszyscy świadczeniobiorcy otrzymali od koalicji PO-PSL 71 zł podwyżki. Przed rokiem z kolei minimalną waloryzację określono na poziomie co najmniej 36 zł.
W tym roku wprawdzie metody naliczania pozostawiono bez zmian, ale najbiedniejszym postanowiono wypłacić jednorazowe dodatki. Na podstawie tej decyzji w marcu 400 zł dostali pobierający świadczenia niższe niż 900 zł, 300 zł ci którzy dostają mniej niż 1100 zł, 200 zł otrzymujący nie więcej niż 1500 zł. 50 zł jednorazowego wsparcia otrzymali emeryci w przedziale 1500-2000 zł. Pieniądze trafiły do 6,5 mln Polaków.
W Polsce ze świadczeń emerytalnych i rentowych wypłacanych z ZUS i KRUS korzysta łącznie 9 mln osób.