Większość przechodzących na emeryturę za 20-25 lat Polaków otrzyma świadczenie w minimalnej wysokości – alarmuje "Rzeczpospolita". Dziennik ustalił, że rząd ponownie rozważa wprowadzenie jednolitej daniny dla wszystkich pracujących Polaków, niezależnie od rodzaju umowy: etatowej czy "śmieciówki". Pomysł był już omawiany, ale spotkał się z dużą krytyką i został odrzucony.
Emerytury powszechne versus system uniwersalny
Nie pomoże też zwiększenie liczby dzieci ani podniesienie wieku emerytalnego. Jedynym sposobem na zapewnienie godnych emerytur jest zmiana obecnego systemu emerytalnego. "Rzeczpospolita" przywołuje dwa sposoby, które dyskutowane były przez ekspertów zaproszonych przez ZUS do udziału w IV Forum Współpracy.
Pierwszy pomysł zakłada wprowadzenie emerytur obywatelskich, które byłyby wypłacane wszystkim w takiej samej wysokości bez względu na długość okresu składkowego czy zarobki. Warunkiem uzyskania emerytury obywatelskiej byłby tylko odpowiedni czas zamieszkiwania w Polsce.
Zaletą systemu są stosunkowo niskie koszty jego utrzymania. Przeciwnicy wskazują natomiast na to, że gwarancja uzyskania pieniędzy mogłaby zniechęcić część Polaków do cięższej pracy. Skoro i tak będą mieć prawo do świadczenia, to stracą motywację do podjęcia lepiej płatnej pracy czy legalizowania zatrudnienia.
Drugi pomysł, omawiany przez dr. Pawła Wojciechowskiego, zakłada wprowadzanie systemu uniwersalnego. Przy jego istnieniu wszyscy płacą takie same składki od całości swoich przychodów. Skoro dotyczy to wszystkich pracujących, to do systemu zostaliby włączeni także górnicy, rolnicy, służby mundurowe, sędziowie i prokuratorzy.
Zobacz też: * *Przeżyjesz za 1540 zł? Sprawdź, jak oszczędzać na emeryturę
Podniesienie wieku emerytalnego nie rozwiązuje problemu
Z badań zespołu prof. Joanny Tyrowicz z Wydziału Zarządzania na UW i ośrodka badawczego GRAPE wynika, że - przy uwzględnieniu różnych postaw Polaków w kwestii pracowitości, wydajności i podejścia do oszczędzania - 75 proc. osób urodzonych po 1975 r., które przejdą na emerytury w wieku 60/65 lat, dostanie w przyszłości świadczenie w minimalnej wysokości (obecnie to ledwie 853 zł netto).
Profesor dodała, że perspektywa taka dotyczy praktycznie wszystkich kobiet i połowy mężczyzn, a podniesienie wieku emerytalnego i zrównanie go na poziomie 67 lat zmieni sytuację tylko w sposób symboliczny. W takim wariancie minimalne emerytury dostałoby około 40 proc. wszystkich emerytów.
Poproszona o komentarz prezes ZUS prof. Gertruda Uścińska przyznała, że liczba pobierających emeryturę w kwocie niższej niż minimalna wzrosła w ciągu roku o kilkadziesiąt tysięcy. To jest sygnałem, że problem z wypracowaniem stażu pracy uprawniającego do uzyskania świadczenia w wysokości minimalnej jest coraz powszechniejszy.
- Mamy liczną grupę osób, które długo pracowały na umowach nieoskładkowanych, inne pracowały krótko i za najniższe stawki – powiedziała prezes Uścińska.