Najwyższa Izba Kontroli w najnowszym raporcie nie pozostawia złudzeń: na leczenie wydajemy za mało pieniędzy, a pacjenci czekają w coraz dłuższych kolejkach. - System jest niedofinansowany. Wydatki na służbę zdrowia są jednymi z najniższych w Europie. Polscy pacjenci nadal muszą dopłacać do leczenia z własnej kieszeni - punktuje Krzysztof Kwiatkowski, prezes Najwyższej Izby Kontroli.
Jak wynika z raportu NIK, sytuacja w polskiej służbie zdrowia jest fatalna. Coraz częściej ciężar leczenia leży na barkach chorych.
- Pacjenci nie odczuwają wzrostu nakładów na ochronę zdrowia. Kolejki do lekarzy i przychodni nadal są bardzo długie. Do tego nadal występuje problem z jakością usług. Zdarza się, że pacjenci w poszukiwaniu lekarzy muszą jeździć do innego województwa - alarmuje Krzysztof Kwiatkowski.
Najwyższa Izba Kontroli właśnie opublikowała raport o realizacji zadań Narodowego Funduszu Zdrowia w ubiegłym roku. Wnioski? Jest bardzo źle.
Polska pod względem wydatków na leczenie jest w ogonie krajów europejskich. I na niewiele zdało się podniesienie nakładów o 3 mld zł w ubiegłym roku. NIK alarmuje, że system jest wciąż niedofinansowany.
NIK zaznacza, że "dostęp pacjentów do świadczeń medycznych jest wciąż znacznie ograniczony". Jak wynika z analizy, średni czas oczekiwania pacjentów na udzielenie pomocy wydłużył się w przypadku większości analizowanych oddziałów, pracowni, zakładów i poradni.
Wydatki bieżące na ochronę zdrowia w Polsce w 2016 r. stanowiły 6,4 proc. PKB (wydatki ogółem, publiczne i prywatne), co znacząco odbiega od wartości notowanych w innych krajach europejskich. W naszym regionie mniej na służbę zdrowia wydaje tylko Łotwa (5,7 proc. PKB). Mniej od Polski na pacjentów przeznacza też Luksemburg, jednak ze względu na różnice w zarobkach trudno mówić, że jest to dla naszego kraju jakikolwiek argument.
Niemcy na służbę zdrowia wydają 11,3 proc. PKB, a Francja 11 proc. Więcej od Polski wydają nawet Słowacy (6,9 proc. PKB), Węgrzy (7,6 proc. PKB) i Czechy (7,2 proc. PKB). Pod względem nakładów na służbę zdrowia nie możemy się równać też z Grecją - objętą od lat kryzysem i ścinającą wydatki z budżetu. A mowa przy tym wszystkim tylko o wydatkach względem produktu krajowego brutto.
Warto zerknąć jeszcze na wydatki na jedną osobę w dolarach. Niemcy wykładają średnio 5,5 tys. dolarów, Polacy 1,7 tys. dolarów na głowę każdego mieszkańca.
Podobnie sytuacja przedstawiała się przy porównaniu kwot wydatkowanych na jednego mieszkańca w tych krajach.
NIK zauważył jednak, że coraz częściej to sami Polacy finansują swoje leczenie. Udział wydatków ponoszonych przez pacjentów, w wydatkach na ochronę zdrowia jest wysoki od kilku lat.
Przykład? W 2015 roku sfinansowane przez pacjentów było 23,2 proc. Dla przykładu, we Francji obywatele odpowiadają za 6,8 proc. wydatków, Niemczech za 12,5 proc, a w Czechach za 13,7 proc. Tymczasem w 2016 roku polscy pacjenci musieli płacić z własnej kieszeni na ochronę zdrowia jeszcze więcej - wydatki te wzrosły do 23,4 proc. wydatków ogółem. W tym samym czasie w Szwecji te wskaźniki spadały.
Co najgorsze, nawet ostatnie zwiększenie wydatków na służbę zdrowia o 3 mld zł na niewiele się zdało. Połowa z tych pieniędzy trafiła na podwyżki wynagrodzeń personelu medycznego.
NIK zaznacza, że podwyżki nie zostały powiązane z realizacją świadczeń i zwiększeniem ich dostępności. I nie sposób się dziwić. Zawody medyczne w Polsce od lat nie miały podwyżek. Część ratowników medycznych na paskach wypłaty ma wpisane kwoty niewiele wyższe niż woźni pracujący w szpitalach.
To nie koniec fatalnych wiadomości. Z ustaleń NIK wynika, że czas oczekiwania na udzielenie świadczenia wydłużył się w przypadku większości analizowanych komórek organizacyjnych (oddziały, pracownie, zakłady, poradnie). Tylko w kilku miejscach kolejki się skróciły.
Najwyższa Izba Kontroli zaznacza, że część winy za sytuację ponosi Konstanty Radziwiłł, minister zdrowia. "Nie podejmował wystarczających działań w celu zmiany systemowych rozwiązań dotyczących funkcjonowania ochrony zdrowia". Na jego barki spada odpowiedzialność za różnice w dostępie do świadczeń, a nawet niezapewnienie odpowiednich rozwiązań informatycznych.
"Zdaniem Izby zaniechania te utrudniają realizację zadań ustawowych Narodowego Funduszu Zdrowia, związanych z zapewnieniem obywatelom równego dostępu do świadczeń zdrowotnych oraz zwiększają koszty jego działalności" - czytamy w raporcie podsumowującym kontrolę.