Średnio pół litra butelkowanych napojów wypija statystyczny Polak dziennie. Osobno liczonych wody, napojów gazowanych czy soków pijemy mniej niż piwa. Rynek według firmy doradczej KPMG wart jest blisko 22 mld zł. I cały czas rośnie. Branża poza podwyżkami związanymi z nowymi cenami, musi zmierzyć się z innymi problemami.
Najwięcej wydajemy na napoje gazowane. Cola i oranżady kosztują nas rocznie aż 8,7 mld zł. Pod względem wydatków drugie miejsce zajmują soki i nektary. Rocznie płacimy za nie ok. 6 mld zł. Kolejne miejsce zajmuje butelkowana woda. Choć ilościowo pijemy jej aż 82 litry rocznie, to wydajemy na nią już tylko 4,9 mld zł. Eksperci podkreślają, że pod względem i wolumenu, i wartości sprzedaży mamy jeszcze spore rezerwy.
- Polska jest też znaczącym eksporterem napojów bezalkoholowych. W skali roku to ok. 800 mln euro – dodaje Piotr Grauer z KPMG, współautor raportu "Rynek napojów bezalkoholowych w Polsce".
Większość firm, które działają na tym rynku, uznaje, że perspektywy dla rynku są optymistyczne. Kto ma szansę na największe wzrosty? Z badań KPMG wynika, że większość menadżerów uważa, że kluczem będą dobrze dopasowane nowości i budowanie portfolio napojów, które odpowiadać będą na trendy konsumenckie. Problem w tym, że smaki Polaków są sprzeczne z tym co chcemy pić.
- Coraz częściej szukamy produktów o zaniżonej kaloryczności. Mamy trend na zdrowy tryb życia, z drugiej strony konsumenci chcą napojów smacznych i słodkich. Trzeba poszukać więc zamienników cukru - zauważa Grauer.
Producenci zauważają jednak, że co innego Polak mówi, a co innego kupuje. Dlatego choć panować ma moda na zdrową żywność, to sklepowe półki uginają się od słodkich napojów, a nawet wód.
- Jesteśmy rynkiem, na którym królują napoje cukrowe. Odkąd duże firmy weszły do Polski próbowały wprowadzać napoje niskocukrowe. Produkty "light" nie kojarzyły się nam dobrze. Nie chcieli ich w szczególności mężczyźni - wyjaśnia Małgorzata Skonieczna z PepsiCo. Jak dodaje, naturalne słodziki takie jak stewia, akceptowane są właściwie tylko w herbatach.
Z kolei przedstawicielka Coca-Coli stwierdza, że trend antycukrowy jest coraz silniejszy. Jej zdaniem rynek napojów bezcukrowych napojów będzie więc musiał rosnąć, choć rzeczywiście będzie to wzrost stopniowy.
- Problemem jest zła sława aspartamu. Stewia jest tylko częściową odpowiedzią. My szukamy też innych słodzików, część z nich już zresztą testujemy – mówi Iwona Jacaszek-Pruś, dyrektor ds. korporacyjnych w Coca-Cola HBC Polska.
Dobre perspektywy widzą dla siebie producenci wód. Tu w ostatnich latach średnioroczne wzrosty wynoszą ok. 3 proc. A w kolejnych latach ma być jeszcze lepiej. Tym bardziej, że statystycznie pijemy tylko 82 litry butelkowanej wody rocznie. Dla przykładu we Włoszech jest to nawet 180 litrów, a na Węgrzech 126 litrów.
Zdaniem Leszka Rodaka z firmy Polska Woda, właściciela marki Primavera, we wzrostach nie przeszkodzi nawet kranówka.
- W ciągu najbliższej dekady nie widzę zagrożenia ze strony wody z kranu. Cały czas wzrosty będą u nas na poziomie ok. 7 proc. rocznie. Powód jest banalny. Jakość wody na wyjściu z kranu pozostawia wiele do życzenia. To, że woda na ujściu jest dobra, nie oznacza, że później jest ona świetna i smaczna – mówi ekspert.
Według niego, Polacy sięgają po butelkowaną wodę, bo chcą napić się napoju, który będzie zdrowy. Tymczasem kranówka - zdaniem Rodaka – cały czas jest jeszcze często niezbyt dobra. Jako dowód podaje wyniki badania wody w województwie lubuskim. Tam na 4500 próbek zastrzeżenia były do ponad 700.
- Nie może być tak, że dziś napiję się wody w kolorze ecru, a następnego dnia w kolorze kości słoniowej - wyjaśnia Rodak. Pytany o kwestię afery związanej z wodą Żywiec Zdrój, stwierdza, że to bardzo mało prawdopodobne, by doszło do nieprawidłowości w zakładzie produkcyjnym. Jego zdaniem nawet taki jednostkowy przypadek nie wpłynie w żaden sposób na cały rynek.
Większym problemem dla branży napojów ma być kwestia zmian legislacyjnych. W producentów uderzyć mogą bowiem wyższe opłaty za wodę, podatek handlowy, a nawet zakaz handlu w niedzielę.
- Stawki opłat za wodę mogą być czynnikiem hamującym. Jeśli zostaną utrzymane na obecnym poziomie może to oznaczać wyższe ceny i spowodować ograniczenie wzrostów per capita. Zakaz handlu w niedzielę nigdy nie przełoży się na sprzedaż w inne dni jeden do jednego. To też ryzyko barów zlokalizowanych w centrach handlowych – mówi o swoich obawach Iwona Jacaszek-Pruś.
Zdaniem producentów napojów, coraz mniejszy problem stanowią też marki własne. Te rosnąć mają obecnie tylko dzięki temu, że sieci dyskontowe rozbudowują swoje sieci sprzedaży. Polacy jednak cały czas szukają produktów markowych.
- Na marce własnej sieć handlowa nie zarabia, niewiele zarabia producent. Zyski robi się na markach, które my proponujemy - zauważył Leszek Rodak.
Najszybciej obecnie rośnie rynek napojów energetyzujących. Moda na Tigera, RedBulla czy Blacka nie słabnie od kilku lat, a według prognoz KPMG to nie koniec wzrostów. Obecnie rynek wart jest ok. 1,4 mld zł. Za cztery lata ma to być już blisko 1,8 mld zł. W sumie Polacy piją ok. 3,1 litra energetyków. Liderem są Brytyjczycy, gdzie średnie spożycie to aż 8 litrów.
Producenci wzrost budują na nowościach. Jedna z firm chce wypuścić na przykład napój "Żołnierze wyklęci". Inni próbują sugerować, że ich produkty mają walory zdrowotne. Dlatego na stacjach paliw można już znaleźć napój z unijnym oznaczeniem "bio", który na dodatek zawiera olej konopny.