- Przypomnimy Annie Zalewskiej, co złego zrobiła w oświacie. Nastroje są fatalne, a będą jeszcze gorsze - mówi w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" Sławomir Broniarz, prezes ZNP, który zapowiada protesty.
W jego ocenie nie chodzi już tutaj tylko o sytuację nauczycieli, którzy już od lat są w zawodzie, ale o perspektywy dla całej oświaty, do której młodzi zdolni po prostu nie przyjdą.
- Dzisiaj mamy konkurencję ze strony Lidla, Biedronki czy Miejskich Zakładów Autobusowych w Warszawie, które na plakatach proponują 4,7 tys. zł brutto. A pensja nauczyciela stażysty wynosi 2,2 tys. zł. To jest dramat z punktu widzenia przyszłości edukacji, bo ci, na których szkoła czeka, nie przyjdą do zawodu - przekonuje szef ZNP w „DGP”.
Jak zaznacza Broniarz, też nie tylko o pieniądze tu chodzi. Nauczyciele są również niezadowoleni z kolejnych zmian Ministerstwa Edukacji. Frustracje mają potęgować m. in. nowe zasady oceny pracy nauczycieli. Wątpliwości budzą również niektóre nowe obowiązki dla pracujących w edukacji.
Sławomir Broniarz w wywiadzie równie negatywnie ocenia politykę rządu związaną z podwyżkami dla nauczycieli. Jak już pisaliśmy w money.pl nauczyciele pierwszą z 3 stopniowych podwyżek mają już za sobą.
Dostali od kwietnia od 123 zł do 168 zł więcej. Kolejne podniesienie płac w przyszłym roku, o następne 5 proc. i za dwa lata znów najprawdopodobniej o 5 proc.
Jednak jak zauważa Broniarz, w budżecie przewidywana inflacja będzie na poziomie 2,3 proc. Co w oczywisty sposób oznacza, że niemal połowę nauczycielskiego wzrostu wynagrodzeń skonsumuje inflacja.
Dlatego nauczyciele wyjdą na ulice stolicy. Według zapowiedzi szefa związku bardzo możliwe, że w manifestację planowaną już teraz na 22 września, zaangażują się inne organizacje reprezentujące interesy nauczycieli.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl