Reforma edukacji została dobrze przygotowana, w oświacie są miejsca pracy dla nauczycieli - przekonuje premier Beata Szydło. Zaznaczyła, że to samorządy odpowiadają za przygotowanie miejsc pracy dla nauczycieli.
Premier pytana była w radiu RMF FM o problemy towarzyszące wprowadzaniu reformy edukacji.
Szydło wyraziła przekonanie, że "reforma (edukacji) jest tak przygotowana, aby każdy nauczyciel w Polsce miał możliwość pracy w oświacie". Wspomniała o przypadkach miast, gdzie w związku z reformą pojawiły się nowe etaty i zatrudniono nowych nauczycieli.
Dopytywana, czy może potwierdzić, że żaden nauczyciel nie stracił pracy z powodu reformy, zastrzegła, że to zależy od samorządu, jako organu prowadzącego. - To wszystko zależy od tego, w jaki sposób ta reforma jest przeprowadzana w danym samorządzie. Natomiast jeszcze raz chcę potwierdzić (...) są przygotowane miejsca pracy dla wszystkich nauczycieli - powiedziała.
Dodała, że to samorządy przygotowują miejsca pracy dla swoich nauczycieli. - Mogę podać bardzo wiele przykładów takich miast i takich miejscowości, w których nie tylko, że wszyscy mają pracę, ale poszukuje się nauczycieli - powiedziała.
10 tys. nauczycieli na bruku
W wyniku reformy systemu edukacji pracę straciło - jak dotąd - 9887 nauczycieli - wyliczył Związek Nauczycielstwa Polskiego, który na swoich stronach publikuje tzw. "Licznik zwolnień Zalewskiej". To blisko dwa razy tyle co roczna średnia z ostatnich 10 lat.
Prezes Związku wystosował list otwarty. Jego zdaniem liczba zwolnień będzie rosła. "Nowy rok szkolny rozpoczynamy pełni obaw o przyszłość. Wdrażana przez minister edukacji Annę Zalewską reforma systemu oświaty niesie wiele zagrożeń dla statusu pracowniczego i autonomii w wykonywaniu zawodu nauczyciela. Już obecnie pracę utraciło blisko 10 tysięcy nauczycieli, a przeszło 20 tysięcy pracować będzie w ograniczonym czasie pracy. Niestety, w nadchodzących latach, ta liczba znacznie się powiększy. Brak zapowiadanych osłon i nowych miejsc pracy stawia w trudnej sytuacji liczną rzeszę nauczycieli, posiadających wysokie kwalifikacje zawodowe" - czytamy.
Ministerstwo wciąż liczy, ilu nauczycieli mogło stracić pracę. Jak zapowiedziała minister Zalewska, na przełomie października i listopada MEN będzie mógł podać rzetelne dane o zmianach w zatrudnieniu nauczycieli w związku z reformą.
Brak podręczników
Premier szydło pytana była również o brak podręczników w szkołach. - Po rozpoczęciu roku szkolnego, kiedy pojawiły się takie głosy, zwróciłam się do pani minister (edukacji Anny) Zalewskiej z pytaniem, czy rzeczywiście potwierdza się to. Według Ministerstwa Edukacji Narodowej nie ma takich problemów - odpowiedziała.
Szefowa rządu zaznaczyła, że "zawsze się może zdarzyć, że w jakiejś szkole, w jakiejś miejscowości coś nie spełnia do końca oczekiwań rodziców". "Będzie tam oczywiście interwencja. Natomiast nie ma powodów do tego, aby mówić, iż reforma edukacji, czy nowy rok szkolny odbywa się z jakimiś problemami. Wręcz odwrotnie - ja uważam, że wszystko przebiega zgodnie z tym, co zostało zaplanowane" - oświadczyła.
Według premier, szkoły mogły zamawiać podręczniki jeszcze przed wakacjami. "Ja nie chcę przesądzać, z jakiego powodu gdzieś mogło zabraknąć podręczników, czy jest jakiś problem" - powiedziała. Zaznaczyła, że "każdy z tych przypadków jest indywidualny".
Z rozpoczęciem nowego roku szkolnego 2017/2018 zmieniła się struktura szkół. Uczniowie, którzy w czerwcu skończyli VI klasę, zamiast do gimnazjum poszli do VII klasy 8-letniej szkoły podstawowej. Zaczęły też działać szkoły branżowe I stopnia, które zastąpią zasadnicze szkoły zawodowe. Docelowo w systemie mają funkcjonować 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum ogólnokształcące, 5-letnie technikum, 3-letnia szkoła branżowa I stopnia, 2-letnia szkoła branżowa II stopnia; gimnazja zostaną zlikwidowane.