"Obok zwiększenia dochodów emerytów, drugim deklarowanym celem projektu ustawy jest podniesienie potencjału rozwojowego polskiej gospodarki, poprzez zwiększanie oszczędności krajowych. W ocenie NBP, samo skierowanie dodatkowych środków na rynek kapitałowy nie musi przełożyć się na przyspieszenie wzrostu gospodarczego, w szczególności jeśli uwzględni się negatywne oddziaływanie zaproponowanych rozwiązań na wzrost gospodarczy poprzez inne kanały. W szczególności, na rynek pracy i funkcjonowanie przedsiębiorstw negatywnie wpłynie zwiększenie klina płacowego oraz daleko idące obciążenia administracyjne związane z prowadzeniem PPK" - czytamy w opinii banku centralnego do projektu.
"System pracowniczych planów kapitałowych w zaproponowanym kształcie nie realizuje głównego celu tworzenia dodatkowego systemu oszczędzania na emeryturę, jakim w opinii NBP powinno być realne zabezpieczenie potrzeb finansowych osób, które zakończyły aktywność zawodową. Zaproponowany mechanizm wypłaty środków z PPK zapewni uczestnikom dodatkowe dochody jedynie przez 10 lat, począwszy (o ile uczestnik nie zadecyduje inaczej) już od 60. roku życia. Natomiast po zakończeniu tego okresu, w latach, kiedy wiele osób nie jest już w stanie pracować i rosną ich wydatki na koszty opieki medycznej, PPK nie stanowiłyby istotnego wsparcia finansowego" - czytamy dalej.
Według banku centralnego wypłaty z powszechnego systemu emerytalnego powinny mieć co do zasady charakter dożywotni.
NBP ocenia, że "przedłożony projekt ustawy jest niedopracowany", jeżeli chodzi o zabezpieczenie interesów uczestników i zapewnienie sprawnego działania systemu.
"Pracownicy mają zbyt mały wpływ na to, jak będą inwestowane ich oszczędności, bodźce dla zarządzających są nieodpowiednie, a uczestnicy systemu nie są zabezpieczeni przed niskimi stopami zwrotu. Widoczna jest asymetria w podziale ról w systemie - koszty ponoszą głównie uczestnicy, pracodawcy i rząd, zaś podmioty zarządzające uzyskują przede wszystkim korzyści niezależnie od wyników inwestycji" - wskazano w opinii.
NBP uważa też, że zaproponowany poziom opłat za zarządzanie wydaje się wysoki w środowisku niskich stóp procentowych.
Jak już pisaliśmy, dużo zastrzeżeń do projektu ma też Komisja Nadzoru Finansowego. Wątpliwości Komisji dotyczą m. in. założenia, że pracownicze plany kapitałowe są dobrowolną formą oszczędzania na emeryturę. Jak zaznacza KNF, można je tak naprawdę nazwać "quasi-obowiązkowymi", bo jeśli pracownik będzie chciał w ten sposób odkładać pieniądze, to firma będzie miała obowiązek mu to umożliwić.
KNF nie kryje też obawy, że po napływie pieniędzy z PPK na giełdę (ma to być ok. 10-15 mld zł) może zwiększyć się ryzyko spekulacji. Zastrzeżenia do projektu ustawy mają też związki zawodowe i organizacje pracodawców.
Projekt ustawy o PPK zakłada, że nowe rozwiązania będą wprowadzane etapami. Kolejność tworzenia PPK będzie uzależniona od wielkości lub typu pracodawcy. Najwcześniej, bo z początkiem 2019 r., do PPK mają przystąpić najwięksi pracodawcy, zatrudniający powyżej 250 pracowników. Najpóźniej, bo w połowie 2020 r., małe firmy oraz jednostki sektora finansów publicznych.
Instytucjami obsługującymi PPK będą towarzystwa funduszy inwestycyjnych (TFI). Obowiązywać będzie limit 15 proc. udziału w rynku PPK, do którego TFI będą mogły pobierać 0,6 proc. opłaty od aktywów.