Konsekwencjom, jakie może przynieść forsowana przez PiS ustawa ws. świadczeń dla osób niepełnosprawnych i ich opiekunów, przyjrzała się "Wyborcza". Z analizy dziennika wygląda, że szacunki NFZ w kwestii liczby potrzebujących są mocno chybione. A to na Funduszu ma spocząć ciężar finansowy ustawy, który może "rozsadzić" budżet.
Jak informowaliśmy w money.pl, opór rządu mięknie z każdym dniem, ale PiS ciągle powtarza, że na dodatek 500 zł miesięcznie Polski nie stać.A tyle właśnie chcą protestujący. Godzą się, aby pełną sumę dostawać do 2020 r. Wcześniej miałoby to być 300, a następnie 400 zł.
Opiekunowie osób niepełnosprawnych chcą, by pieniądze wypłacane były z budżetu państwa, podobnie jak 500+. Rząd chce, aby to NFZ odpowiadał finansowo za nową ustawę. Nie chce też dawać gotówki, a jedynie refundować sprzęt i wyroby medyczne. Do tego nie wszystkie w 100 proc.
"Wyborcza" twierdzi, że politycy i NFZ nie są świadomi, na co się porywają. Szef Funduszu Adam Jacyna szacuje, że ten wpływy uda się zwiększyć o 1,5 mld zł. Nadwyżka ma zostać przekazana na dopłaty do wyrobów medycznych i rehabilitacji. Jacyna podaje, że pieniędzy wystarczy dla 150 tys. dorosłych osób z orzeczonym znacznym stopniem niepełnosprawności.
Jak zwraca uwagę dziennik, według danych z ostatniego spisu powszechnego takich osób jest ok. 400 tys., a rządowe informacje z 2013 r. mówią o ponad 700 tys. Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich, który zapytał Ministerstwo Rodziny o to, ile osób może skorzystać z ustawy, usłyszał że nawet 900 tys. - podaje "Wyborcza".
Jeśli te szacunki okażą się prawdziwe, NFZ będzie miał do zasypania miliardową dziurę w budżecie, a ten i tak trzeszczy w szwach. "Wyborcza" podaje, że w samym tylko śląskim Funduszu zabraknie nawet 500 mln zł dla lekarzy rodzinnych,
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl