- Podtrzymujemy deklarację sfinansowania opłaty emisyjnej. Liczymy, że część tej opłaty weźmie na siebie rynek hurtowy - powiedział podczas poniedziałkowej konferencji prasowej wiceprezes Lotosu Adam Pawłowicz. - Grupa Lotos widzi korzyści związane z dostępnością środków z funduszu niskoemisyjnego - zapewnił też Pawłowicz
- Sfinansowanie opłaty emisyjnej to dla nas inwestycja i nie będzie to miało wpływu na nasze wyniki finansowe - przekonywał z kolei główny ekonomista Orlenu Adam Czyżewski.
- Widzimy korzyść wzięcia tej opłaty na siebie. Dla konsumenta liczy się zmiana cen paliw, a po podwyżce ceny mogłoby dojść do spadku popytu. Należy pamiętać też, że działamy na szalenie konkurencyjny rynku i nie możemy dowolnie podnosić cen - przekonywał Czyżewski. Jak dodał, trudno powiedzieć, będzie to miało wpływ na EBITDA spółki. - Być może podzieli się to na EBITDA i koszty - powiedział główny ekonomista Orlenu. O tym, że nie będzie podwyżek dla klientów, Orlen zapewniał też już w marcu.
Koncerny podkreśliły też korzyści wynikające z dostępu do dodatkowych środków, zgromadzonych dzięki pobieraniu 8 groszy opłaty emisyjnej za każdy litr paliwa. Ma ona zostać przeznaczona na wsparcie projektów, redukujących zanieczyszczenie powietrza w naszym kraju. Szacuje się, że łączne wpływy z tytułu opłaty wyniosą 1,7 mld zł netto.
- Bez wsparcia dla koncernów zmuszenie ich do finansowania nieopłacalnych inwestycji jest niemożliwe. Dziś wiele obszarów związanych z niskoemisyjnością jest nieopłacalnych - powiedział Pawłowicz.
- Konstrukcja tej opłaty to pewien prototyp od którego należy zacząć. Środki z funduszu niskoemisyjnego trafią do większych ośrodków na transport. Mniej zamożni skorzystają na redukcji efektu tzw. ubóstwa energetycznego. Dzięki temu mamy szansę na stałe zmienić jakość powietrza w naszych miastach - podsumował pełnomocnik rządu ds. programu "czyste powietrze" Piotr Woźny, również obecny na spotkaniu.