Polacy nie chcą jeździć na zbiory szparagów, Ukraińcy nie chcą pracy na roli w Polsce. Plantatorzy truskawek mają problem ze znalezieniem nowych pracowników. W efekcie część zbiorów zostanie na polu i po prostu zgnije.
"Praca od zaraz. Zatrudnię pracowników z Ukrainy do pracy przy zbiorze truskawek. Zapewniam zakwaterowanie i dojazd na plantację”. Plantator z Wielkopolski szuka chętnych do roboty. Odzewu brak.
"Zbiór truskawek i czereśni. Chętnie osoby z Ukrainy". A to plantator z woj. mazowieckiego. Odpowiedzi brak, ludzi nie ma.
"Kobiety z Ukrainy i Białorusi do zbioru truskawek. Płacimy 2,50 zł za łubiankę z szypułką". I znów cisza.
Zakwaterowanie, ciepły posiłek w ciągu dnia i krótka przerwa w pracy na odpoczynek nie pomagają. Ukraińcy nie chcą już dojeżdżać do Polski na rwanie truskawek. Przez ostatnie lata to oni stanowili dodatkową siłę do pracy na roli.
Plony zgniją na polu
Czy to znaczy, że przystali przyjeżdżać? Wręcz przeciwnie. Ale doskonale zdają sobie sprawę, że w rolnictwie zarobią mniej, a praca jest ciężka. Liczą więc na "fuchę przy produkcji”. Polacy nie chcą jeździć na zbiory szparagów, Ukraińcy nie chcą pracy na roli w Polsce.
- Chętnych nie ma od dawna. Młodzieży się nie chce, reszta nie ma już ochoty schylać się przez cały dzień, żeby dorobić kilkaset złotych. Przez ostatnie kilka lat pomagali Ukraińcy, ale teraz i ich brakuje. Znam wielu plantatorów, którym zostają truskawki na polu. I po prostu gniją, bo nie znaleźli nikogo do pracy - opowiada money.pl Daniel Syndoman.
Jest młodym rolnikiem, truskawki ma na polu o powierzchni hektara. Do tego inne owoce, drzewka na pozostałej części pola. W tym roku udało mu się zorganizować ekipę 7 zbieraczy do truskawek, pomoże też standardowo rodzina. - Na całe szczęście od lat przyjeżdża do mnie stała ekipa, jesteśmy dobrze dogadani. Gdyby pewnego dnia ich zabrakło, to miałbym problemy - przyznaje szczerze. By ich utrzymać, płaci więcej niż wynoszą stawki rynkowe.
Rozmawiał z wieloma chętnymi do pracy. Gdy słyszą stawki, to po prostu rezygnują. Nie pomagają żadne dodatki: ani miejsce do spania, ani posiłki. - W fabrykach są inne warunki pracy i tam idą Ukraińcy. Przyznają nawet czasami, że chętnie by popracowali w polu, ale im się to nie opłaca - dodaje Syndoman. I mówią wprost: przyjechali tutaj dla pieniędzy, więc muszą szukać najwyższych zarobków. A te są gdzie indziej.
A może po prostu trzeba podnieść wynagrodzenie? - pytam.
- Tylko z czego? Ceny na skupie są niskie. Każdy Polak przyzwyczaił się, że truskawka musi być w sezonie bardzo tania. I jest. I tak większość ceny oddaję pracownikowi, a przecież pole trzeba przygotować, zadbać o nie przez cały rok - mówi. Rolnik z żalem przyznaje, że jest jeszcze kilka powodów niechęci Ukraińców do pracy w roli. Zdarzało się, że byli wykorzystywani, nie dostawali pieniędzy na czas, więc wolą unikać wszystkich plantatorów.
Liczy się zarobek
Potwierdził to w programie "Money. To się liczy" Andrzej Kubisiak, ekspert rynku pracy z firmy Work Service. - Ukraińcy to bardzo dobrze skomunikowana grupa migrantów. Wiedzą, którzy pracodawcy są lepsi, którzy gorsi. Kto lepiej płaci, a kto się nimi lepiej zaopiekuje - mówił.
- To są osoby, które przyjeżdżają tutaj po to, żeby w jak najkrótszym czasie zarobić i wysłać pieniądze do kraju - dodaje. 13 mld zł trafiło w ten sposób na Ukrainę w ostatnim roku. I jak twierdzi Kubisiak, coraz więcej Ukraińców nie jest chętnych do pracy nawet za stawkę minimalną.
Spadek zainteresowania rolą dokładnie będzie można określić dopiero pod koniec roku. Wtedy będzie wiadomo, ile pozwoleń na pracę zostało wydanych dla chętnych do tej pracy. Ale już z danych za 2017 rok widać, że Ukraińcy szukają dla siebie miejsca w innych sektorach.
W ubiegłym roku najwięcej przyjezdnych ze Wschodu pracowało na roli. To grupa prawie 300 tys. osób. Ale w porównaniu do 2016 roku ich liczba zmalała o prawie 10 proc.
W tym samym czasie w przetwórstwie pojawiło się 215 tys. osób. To o 38 proc. więcej niż dokładnie sezon wcześniej. Podobnie w budownictwie - w sumie ponad 200 tys. wydanych pozwoleń na pracę w tym sektorze dla Ukraińców. A jeszcze pięć lat temu rolnictwo stanowiło naturalny wybór 6 z 10 przyjeżdżających tutaj osób ze Wschodu.
Gdy Syndoman widzi, że na polu wciąż jest dużo truskawek, to obdzwania wszystkich w koło, byleby znaleźć pomoc. I na razie udaje mu się zebrać całość plonów. Tyle szczęścia nie mają jego znajomi. Największe problemy mają rolnicy seniorzy. Dlaczego? Jak wskazuje plantator, nie ma kto im szukać pracowników. To najczęściej oni pamiętają minioną epokę, gdy o chętnego do zbiorów nie było trudno. Naturalne dla mieszkańców okolicznych wsi były masowe wycieczki na plantacje.
Dlaczego los plantatorów powinien interesować kupujących truskawki? Im więcej owoców zepsuje się na polu, tym mniej trafi do sprzedaży. A to oznacza, że ich cena będzie po prostu wyższa.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl