Zakazem handlu w niedziele nie przejmują się sklepy, które dostarczają zakupy do domu. Przekonują, że nowe prawo ich nie dotyczy. Nadal będą jeździć z dostawami siedem dni w tygodniu.
Zakaz handlu w niedziele to dla Polaków duża rzecz. Między innymi dlatego, że na razie obowiązuje tylko w wybrane weekendy i wywołuje sporo wątpliwości i chaosu. Teoretycznie zakaz działa w dwie niedziele w miesiącu, w praktyce jest to dużo bardziej skomplikowane (co można dokładnie zobaczyć na naszym specjalnym kalendarzu - do pobrania tutaj).
Efektem tej niejednoznaczności były wielkie zakupy, które w sobotę tydzień temu zrobili w sklepach Polacy. Powód był prosty: choć pierwsza niedziela bez handlu przypada na 11 marca, to wiele osób myślało, że zakaz startuje już na początku miesiąca. Stąd masowy najazd rodaków na sklepy.
Fakt, że Polacy wolny czas woleli spędzić stojąc w kolejkach pokazuje, jak bardzo zakaz handlu wywołuje emocje. Pytanie tylko, czy jest się czego bać?
Pewnym pocieszeniem powinien być znany już od dawna fakt, że ustawa o zakazie ma wiele wyjątków. Zakupy zrobimy m.in. na stacjach benzynowych, w sklepach na dworcach kolejowych i w małych sklepikach, w których za ladą stanie właściciel. Drugi fakt, który powinien być pokrzepiający, jest już znany dużo słabiej.
Chodzi o zakupy internetowe z dostawą do domu. Będzie je można robić nawet w niedzielę, mimo że ustawa mówi o zakazie wszelkich "czynności związanych z handlem". Ten zapis jednak nikogo w branży handlowej nie przestraszył. Ofertę dostawy zakupów pod drzwi w siódmy dzień tygodnia mają praktycznie wszystkie czołowe firmy, które się tym zajmują.
Zakupy w niedzielę? Tak, byle do 12:30
Zwróciliśmy się do nich z pytaniem, czy aby ich usługa nie wyczerpuje definicji wspomnianych wyżej "czynności związanych z handlem".
- Nasza usługa to nie sklep, a platforma internetowa. Zgodnie z ustawą jej działanie nie podlega zakazowi handlu - przekonuje Dorota Patejko, rzecznik prasowa Auchan Polska. Patejko tłumaczy, że zwykle hipermarkety, które oferują usługi e-commerce, mają dedykowanego pracownika, który odbiera internetowe zamówienia i idzie z wózkiem na teren sklepu. Zbiera produkty, a potem dostarcza je do specjalnego samochodu dojeżdżającego do klienta. Tymczasem w Auchan jest inaczej.
- U nas to osobny magazyn, a nie sklep. Z tego magazynu dostarczamy towary. Nie musimy w tym celu otwierać naszych hipermarketów – wyjaśnia. Jedyna przeszkoda to czas. Aby dotrzymać zakupy w niedzielę, musimy złożyć zamówienie najpóźniej do 12:30.
Mniej wylewna jest Aleksandra Wysocka z firmy Clue PR, która obsługuje online'owy market Frisco. – Na ten moment nie udzielamy komentarza w tej sprawie – napisała do nas w odpowiedzi na prośbę o wypowiedź.
Będzie nowelizacja
Mimo sprytu handlowców, obchodzenie systemu może się jednak szybko zakończyć. - W naszym projekcie takiej możliwości nie było - mówi money.pl Alfred Bujara, przewodniczący Sekcji Krajowej Pracowników Handlu NSZZ "Solidarność". I już przyznaje, że "Solidarność" będzie walczyła o nowelizację i doprecyzowanie przepisów.
Bujara zaznacza przy tym, że chodzi mu jedynie o zakaz dostarczania towarów kupionych w sklepach i na platformach internetowych. Kupowanie przez internet, na przykład na platformach aukcyjnych, jest i nadal będzie dozwolone.